Troszkę za dużo zrobiło się mnie po ostatniej zimie... Korby na punkcie własnej fizyczności nie mam, ale jak sporą część garderoby trzeba pożegnać, to nerw lekki dopada. Szorty na przykład letnie są, a zadek ciągle zimowy hehe ;) Nie zrgywają się więc sezonowo :)
Chlebek odstawiony, za to owoce podskubywać zamierzam nieco częściej. Parę dni i brzuch lżejszy się robi. Jako, że przy pracy najszybciej zapominam o burczeniu w kiszkach, tak zaraz pędzę do pracowni szyć szyć szyć... :)
Jeszcze tylko czereśniowy-jednodniowy wianuszek wrzucam i już mnie nie ma ;)
Jakby kogoś chęć na emalię naszła, to do zakładki WYPRZEDAŻ właśnie wrzuciłam podobną miseczkę do tej ze zdjęcia, ale z jesiennymi listkami (wzór powtórzony jest również z drugiej strony)
Miłego dnia Robaczki Wy Moje :)
Wasza A.
P.S. Jeśli któraś ma niezawodny sposób na pozbycie się koła ratunkowego nad paskiem, chętnie posłucham podpowiedzi ;)
No nie pomogę Ci. U mnie tyłek jeszcze jakoś się trzyma, ale uda to już gorzej znacznie i szorty wszelakie odpadają raczej. A oponki co prawda nie mam, za to mały brzuszek piwny :D No ale jak sobie w taki upał albo do grilla odmówić? No jak?! Chociaż jak białego pieczywa nie jem to i tak jest spoko ;)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o schudnięcie no to standardowo 5 małych posiłków w ciągu dnia, żadnych gazowanych napojów, najlepiej woda, ograniczanie się ze słodyczami (ja wcale nie używam ale wiem że ciężko tak całkiem nic nie jeść więc np. co trzeci dzień :) ) zero fast foodów zdrowe zamienniki ( tortilla z grilowanym kurczakiem warzywa sałat pomidor itd. sos ketchup plus jogurt naturalny) warto zwrócić uwagę na ukryty cukier w owocowych jogurtach jest go pełno warto samemu miksować naturalny z owocami. Mogłabym tak pisać w nieskończoność :) no i oczywiście trochę ruchu ale takiego jak lubisz ogólnie panuje pogląd 70% sukcesu to zbilansowana zdrowa dieta a 30% to ćwiczenia. Tak że zachęcam do zmiany nawyków żywieniowych i podejścia do tego radością nic na siłę bo efektów nie będzie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnia ,mój też nie idzie w parze ;)) Ja zakupiłam mieszankę babki płesznik i babki jąjowatej błonnik vital to się nazywa i co najważniejsze nie jestem głodna :)
OdpowiedzUsuńjaki fajny czeresniowy :)
OdpowiedzUsuńTłuszczyk się przydaje - tym bardziej teraz, jak pogoda raz tak, raz tak (na zmiane super goruncz i zimno). Trzyma ciepło :P Ale tak na poważnie, ja też coś tam mam, ale nie ograniczam się z jedzeniem. Wystarczy tak naprawdę ćwiczyć. Codziennie wieczorem robię sobie 10-15 minutowe treningi (cardio+ uda i pośladki). Nie to, że chciałabym schudnąć.. ale jak kiedyś po krótkim biegu łapałam zadyszkę jak u astmatyka to aż mi było wstyd :P
OdpowiedzUsuńsuper wianuszek :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na ozdobę :)
OdpowiedzUsuńa co do wagi... no właśnie, z tym nie mam problemu, że trochę więcej mnie (coroku ;-) ) ale zbyt ciasne ciuchy trochę mnie męczą i denerwują :) a może czas na czereśniowo-truskawkową dietę? :)
ale smakowicie!!! zjadłoby się te czereśnie!
OdpowiedzUsuńzapraszam na pyszne ciasto! :)
Genialny wianek!!!
OdpowiedzUsuńOj kochana,z tymi oponkami i fałdkami to jakby z roku na rok coraz gorzej sie pozbyć ;p Przynajmniej u mnie. Jeszcze do zeszłego roku ćwiczyłam co drugi dzień,jeździłam na rowerze a w tym roku już tylko rower idzie,a raczej jedzie ;p Wszystkie wiemy co trzeba zrobić ale gorzej z realizacją tych działań.Moją zgubą są czekoladki i pieczywo ale jak tu nie skubnąć tego czy owego ;/ W tym roku moja silna wola gdzieś się zapodziała.
Pozdrawiam!
sama bym się chętnie pozbyła..ale nie znoszę ćwiczeń,więc chodzę,czasem biegam,ale żeby brzuszki?:)zapomnij:))))
OdpowiedzUsuńCzereśnie.... Uwielbiam, ale u mnie jeszcze w masakrycznej cenie...
OdpowiedzUsuńcodzienna przejażdżka na rowerku a i szorty się zmieszczą :))
OdpowiedzUsuńw pięknej odsłonie czreśeńki pokazałaś nam aniu :)
pozdrowienia gorące!
Uwielbiam czereśnie :) Też mam problem z oponką ;)
OdpowiedzUsuńżeby się nie denerwować, że w coś się nie mieszczę, kupiłam sobie większe spodnie :)