Wielkimi krokami nadciąga kolejny długi weekend.
Długi, jeśli tylko macie możliwość wyprosić urlop na piątek ;)
Ja swój (jakimś cudem) dostałam , z czego bardzo się cieszę.
Cieszę się tym bardziej, że każda prośba o dzień wolny (tak na marginesie z należnego mi urlopu), zawsze spotyka się przynajmniej ze znaczącym spojrzeniem dyrektora...
Grunt jednak, że jest, dzień wolny- zaklepany i podpisany przez szefa :)
Oby słonko dopisało, bo baaardzo go potrzebuję....
Wy macie już jakieś plany?
Ja w sumie jeszcze żadnych konkretów.
Muszę nadrobić trochę szycia, trochę porządkowania chałupki.
Bez szaleństw, rewelacji i wielkiego WOW.
Tak po prostu, po domowemu, ale za to w dobrym towarzystwie ;)
Dziecię pewnie zajmie się sobą i koleżankami (taki to już nadszedł czas, że mamusia na pierwszym miejscu nie stoi i kurczak od spódnicy się już odczepia).
Będzie za to Pan I.
Facet, z którym zawsze pogadać jest o czym, powydurniać jak dwoje smarkaczy ;)
A czasem tak po prostu pomilczeć siedząc ramię przy ramieniu i czytając prasę,
tudzież dziergając jakieś małe co nieco (oczywiście dziergam ja ;)
Czasem siadamy i ja marudzę :"No pogadaj ze mną trochę! Cały dzień za Tobą tęskniłam!"
Na pytanie "O czym chcesz pogadać?" odpowiadam zazwyczaj: "No jak to o czym?! O uczuciach oczywiście!" ;)
Jest śmiech i słowa już same płyną: o dniu. który znowu jakoś tak dziwnie szybko przeleciał, o ludziach tych miłych i tych, którzy coraz bardziej durnieją i roszczeniowo nas traktują (takie czasy podobno), o sprawkach miłych i tych, które zaraz po wypowiedzeniu na głos spróbujemy zatrzeć, zamazać w pamięci cmokiem w nos, albo wspólnie wypitą herbatką.
Dobrze, że jest ktoś, kto myśli podobnie, rozumie i słucha.
Oczywiście nie jesteśmy cali jak z obrazka, nie fruwamy na puchatej różowej chmurce
i czasem nerwik mamy i na siebie, ale to nieważne,
w sumie to już nie pamiętam nawet za co i o co...
Jest dobrze i szczerze wierzę, że tych wspólnych herbat przed nami jeszcze morze całe :)
Czas docierania się minął.
Teraz celebrujemy czas nadawania na wspólnych falach.
Prośby i sugestie już nie tak często muszą być wypowiadane na głos, bo przecież wiemy,
co rani, co sprawia radość, czego nam trzeba.
Po wszystkim złym, co nas dopadło kiedyś tam...
Plecy dzisiaj coraz bardziej proste i wzrok jaśniejszy.
Dzięki temu jest moc i siła i chęci do działania.
Spokojnie mogę patrzeć teraz przez moje różowe okulary bez obaw o przyszłość.
Mam raczej w sobie ogromną ciekawość co jeszcze dobrego to życie dla mnie ma w planach ;)
Spokojnie zapominam o dniach szarych i czarnych nawet.
Zły czas? Jaki zły czas?
Przecież Irek jest od zawsze :)
Wszystkiego dobrego!
Wasza A.