Obserwatorzy

piątek, 13 października 2023

Jesiennie...

 Czas na prace twórcze mój ulubiony nastał. Jesień, Panie, jesień nareszcie. Słońce chałupy do czerwoności nie rozpala i oczu mi nie męczy. W moim wieku, hehe, to już upały w kość dają dość :D Ciśnienie Panie skakać sobie lubi, krople nasercowe pod reką trzymać trzeba i pilnować się mocno, co by ducha nie wyzionąć, a nie tam dziubolić i dziergać... Żarcik, mam się nieźle. Ku mojemu zaskoczeniu nawet lepiej każdego dnia. Terapeutyczny kot zamieszkał ze mną w domu i stan fizyczny znaczącej uległ poprawie. O szczegółach kocioterapii może w następnym poście, a dzisiaj o twórczym moim żyćku, którego tutaj od maja (łolaboga...) nie pokazywałam ni hu hu.

Szyje się jesiennie i choinkowo. Czas nagli, bo na tym dziuboleniu to tydzień po tygodniu ucieka jak struś pędziwiatr. Za dużo jeden człowiek nie narobi. Takich oto serduszek jak te ze zdjęcia, to ja dziennie max 10 mogę zrobić. Towar więc deficytowy, bo i nie każdy dzień dziuboleniu sprzyja, wiadomo. Staram się jednak niezmiennie, żeby od ogólnodostępnej popeliny różniło się to moje dziubanko znacząco, więc jakość nad ilością góruje bez strat moralnych. 


Są też w beżu, naturalnie i z niebieskim haftem coś się znajdzie...


Poleciałam też w dyniowe pole z efektem widocznym na fociach



Dla tych, co Halloween celebrują uszyłam czarownicujące buciory:





Tak tu się właśnie dzieje w domu Cottoni. Zakopana jestem po czubek kokardy w szyszkach, szmatkach, patyczkach, a wypych to już z zupy wyciągam. :D Zaległości w robocie tradycyjnie multum, o tej domowej to już nawet nie wspomnę. Coraz dalej mi do perfekcyjnej pani domu, coraz bliżej do szalonego artysty, babki zielarki i starej wariatki hihi ;) Dom mój to nie muzeum (chociaż eksponatów wiekowych tu nie brakuje), to nie wystawka- ustawka do pokazywania w internetach. To schronienie moje, zwierzyńca lubego i miejsce działań twórczych. A że starszyzna plemienna zaczęła mi się wykruszać, to i chęć zostawienia po sobie czegoś fajnego wzrasta i narasta... Czas pozostały wykorzystać zgodnie z wewnętrzną wskazówką i potrzebą, to plan na najbliższe lata. Za długo żyłam próbując wpasować się w czyjeś ramki. 
Dzisiaj znowu nocka robocza. Standardowo w betach ląduję po 1:00, 2:00. Sową jestem, w nocy myśli jakieś klarowniejsze, dom cichy, pracuje się lepiej. Biegać nie muszę od maszyny do garów, bo od progu ktoś krzyczy "Co na obiad?, miskę daj, HAU!, mięsko daj, MIAU!..." Ustawili mnie tu sobie jak w zegarku... no dobra, dałam się ustawić ;) Rano kawulec, spacer z psiulkiem i zaś wycinanki, dziubanki. Jakby kto kawulca wirtualnego z postrzeloną i podstarzałą artystką napić się chciał, to można przez buycoffe wesprzeć to moje szaleństwo: https://buycoffee.to/cottoni  . Więcej kawy to więcej energii na nowe pomysły, do czerpania z których zapraszam serdecznie. Tymczasem odmeldowuję się i wszystkiego dobrego życzę, a że północ właśnie minęła, to w dynię wsiadam i spadam :)
Buziole!
Wasza A.








5 komentarzy:

  1. Robisz cudowne rzeczy. Cieszą oczy, upiększają nasze domy, dają mnóstwo ciepła, przytulności. Mam kilka drobiazgów od ciebie, ale ciągle mi mało. Pozdrawiam cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Drogi Anonimku :) Obiecuję jeszcze trochę cudaków narobić :* Uściski

      Usuń
  2. Pięknie jak zwykle 😀❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Z wielką starannością uszyte buciki i dynie. Bardzo mi się podobają. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.