Częstotliwość publikacji nowych wpisów tragiczna, ale jako, że chwilę przestoju w kołowrotku codziennym złapałam, to słów parę naklikać mogę.
Dobry wieczór Dobrzy Ludzie, jeśli jeszcze takowi przypadkiem tu wpadają... Nie wiem, nie kontroluję, nawet w statystyki już nie zaglądam. Gnam do przodu własny ogon próbując chwycić, ale ten mimo tendencji wzrostowej nadal nieuchwytny pozostaje. Trudno, pościgamy się jeszcze póki siły są ;)
Pracę etatową nadal godzić próbuję z tą twórczą i chyba w takim systemie pozostanę jeszcze czas jakiś. Plany na Rok Nowy ambitne, ale że zbyt szczere gadanie przed realizacją zawsze dziwnie ich rozwój komplikuje, to tym razem cicho sza, powiem jak się uda. Zatem buzia w ciup i wrzucam parę fotek z tego, co świątecznie udało się dziubnąć. Dużo nie było, na mojej własnej choince bieda z nędzą, ale to też już raczej standard. Chęci zawsze weryfikuje życie, a to często ma swoje własne plany co do naszego czasu. Z tym już się nie szarpię, nauczyłam się godzić i zbierać siły na lepsze dni. Może Wielkanoc będzie bardziej na bogato ;)