Obserwatorzy

niedziela, 25 grudnia 2022

Świąteczny...

 Częstotliwość publikacji nowych wpisów tragiczna, ale jako, że chwilę przestoju w kołowrotku codziennym złapałam, to słów parę naklikać mogę.

Dobry wieczór Dobrzy Ludzie, jeśli jeszcze takowi przypadkiem tu wpadają... Nie wiem, nie kontroluję, nawet w statystyki już nie zaglądam. Gnam do przodu własny ogon próbując chwycić, ale ten mimo tendencji wzrostowej nadal nieuchwytny  pozostaje. Trudno, pościgamy się jeszcze póki siły są ;)

Pracę etatową nadal godzić próbuję z tą twórczą i chyba w takim systemie pozostanę jeszcze czas jakiś. Plany na Rok Nowy ambitne, ale że zbyt szczere gadanie przed realizacją zawsze dziwnie ich rozwój komplikuje, to tym razem cicho sza, powiem jak się uda. Zatem buzia w ciup i wrzucam parę fotek z tego, co świątecznie udało się dziubnąć. Dużo nie było, na mojej własnej choince bieda z nędzą, ale to też już raczej standard. Chęci zawsze weryfikuje życie, a to często ma swoje własne plany co do naszego czasu. Z tym już się nie szarpię, nauczyłam się godzić i zbierać siły na lepsze dni.  Może Wielkanoc będzie bardziej na bogato ;)













To tyle, szału ni ma. Krążków pod wianki nakręciłam sporo jesienią, wykończony został tylko jeden. Poczekają na zajączki i marchewki ;) Może jeszcze w najbliższym tygodniu zrobię coś dla siebie samej, ale odpoczynek desperacko potrzebny. Zobaczy się.

Świąt, póki trwają, wesołych i rodzinnych Wam życzę i aby ten 2023 spokój zamiast ciągłego niepokoju ze sobą przyniósł. Mam nadzieję, że cieszycie się chwilą i czerpiecie z niej garściami, zatem niech wybrzmiewa jak najdłużej. Dzisiaj, na pozornie spokojnym spacerze z psem, wywinęłam tak mało eleganckiego fikołka, że skronią wylądowałam tuż przy granitowym gzymsiku czyjejś posesji. Było blisko dramatu, bo 62kg to zdecydowanie nie piórko. Tym bardziej świętować dzisiaj zamierzam intensywniej, bo jak widać "... nie znacie dnia, ani godziny...". 
Szczęścia i radości Robaczki. 
Uściski zasyłam
Wasza A.