Pałac, dom, czy mieszkanko w bloku, gabaryty i miejsce nie są najistotniejsze. Ilość pokoi i metrów jest zdecydowanie drugorzędną sprawą, bo przede wszystkim liczy się ciepełko i poczucie bezpiecznego dachu nad głową.Niezależnie od nakładów finansowych wspomniane ciepełko zależy od ludzi, którzy te metry zamieszkują i wypełniają swoją własną, wewnętrzną energią.
Można wydać fortunę na markowe mebelki, dodatki z najwyższej półki i ustawić wszystko według zasad feng shui, czy też pod dyktando i wzór wnętrzarskich pism i projektantów. Nadal najważniejszym czynnikiem pozostaje człowiek i to jakich ludzi do siebie i tego domu przyciąga.
Mój własny dom, a właściwie małe mieszkanko w bloku, nigdy żurnalowe nie było.
Walcząc z rzeczywistością samotnej matki cieszyłam się tzw. darami losu.Meblościanka po cioci (dość mocno rozkolibana), tapczan w kolorze wściekłej pomarańczy, któremu sama zmieniałam tapicerkę na jakiś bardziej strawny odcień, czy też zestaw mebli kuchennych z wyprzedaży w Castoramie, bo nic sensownie ustawnego nie mogłam znaleźć do mojej małej kuchni/klitki, a sprzęt na zamówienie był poza zasięgiem finansowym. Wszystko składało się jednak na mój własny, przytulny kąt, do którego z radością wracałam.
Czasem w kwestii ogarnięcia tych moich paru metrów ograniczał mnie czas, a w zasadzie jego brak. Praca, bywało że po 12h na dobę, ciagła gonitwa za własnym ogonkiem, żeby związać koniec miesiąca z początkiem. Wystrój nie zajmował mojej głowy, jak to, żeby mieć gdzie zjeść, gdzie się wykąpać i gdzie położyć na parę godzin snu.
Teraz tym bardziej radość sprawia mi możliwość pracy w domu i poznawanie dogłębne jego kątów. Teraz widzę co i jak chciałabym zmienić, przerobić, przemeblować. Codziennie mogę poświęcić chwil parę na przemyślenia odnośnie kolorów i materiałów, jakimi chcę się otoczyć, gdzie ma stanąć fotel, gdzie położyć poduszki. Zaczynam bawić się w dom :)
 |
Duża poduszka w kratę: IKEA Miętowa poduszka w biały wzór: PEPCO Szara lniana podszuka z napisem: COTTONI
|
Aktualnie jestem na etapie bieli i pasteli. Nie toleruję też w domu poliestrów i innych sztuczności. Bawełna, len i wełna, to są moje tkaniny.
 |
Słój i butla z barwonego szkła: znaleziska/starocie |
Mocno barwne akcenty zaczęły mnie męczyć. Dowód na to, że dom zmienia się, żyje wraz z człowiekiem. Pozbywam się nadmiaru rzeczy, chętniej na swoich półkach widzę umiarkowany minimalizm, niż bogactwo kształtów i kolorów. Do zbliżającej się wielkimi krokami czterdziestki planuję uporządkować wszystko zgodnie z moim wewnętrznym głosem i duchową potrzebą spokoju i harmonii.
Stopniowo wrzucać tu będę rzeczy, z którymi chętnie się rozstanę. Może przydadzą się komuś z Was.
Rzeczy dostępne będą o tu:
KLIK
Mam też trochę tkanin, których z pewnością nie wykorzystam, a mogą przydać się np. do nauki szycia.Tkaniny znajdziecie o tutaj:
KLIK
 |
Wianek pleciony z naturalnego lnu: COTTONI |
Specem od dekoracji wnętrz nie jestem i do tytułu dekoratora nawet nie zamierzam pretendować. Mam jednak ogromną radość z dopieszczania metra po metrze. Pracy czeka mnie jeszcze dużo. Mój I. dzielnie maluje meble zamieniając ciemną zieleń na biel, ja doszywam powoli poduchi, siedziska i sasłonki. Będzie pięknie, bo po naszemu. Bez przepychu i nadęcia. Ciepełko jest już od dawna, resztę się doszlifuje ;)
Na tym koniec zwiedzania naszych czterech kątów. Mam nadzieję, że choć troszkę Wam się podobało.
Ściskam mocno dziękując za Waszą obecność
Wasza A.