Pękł kolejny roczek mojego pokręconego żywota :)
Dwa dni temu odfajkowałam na osi czasu 39 urodziny i rozpoczęłam czterdziesty rok życia.
Z urodzin nigdy nie robiłam wielkiego halo, a już tym bardziej, wbrew oczekiwaniom niektórych, nie zamierzam robić z nich dramatu, bo i po co?
Jakiś tydzień temu podczas wizyty u lekarza pan doktor łaskawie uśmiechnął się do mie po pytaniu o wiek i z mrugnięcieć oka oznajmił "To ja jeszcze wpiszę w kartę 38..." Serio? Co to niby miało by zmienić? Dlaczego upływający czas ma być takim problemem i dlaczego niby dziwną jest radość z tego, że małolatem już nie jestem? Nie lubię stereotypów, schematów, szufladek. Jest mi dobrze. Do swoich lat przyznaję się bez bólu, żalu i wstydu. Każdy etap w życiu niesie za sobą coś nowego i ja szczerze cieszę się tym, co przynosi mi mój "średni wiek". Podstawowe plusy to wypracowana niezależność, pewność siebie, której kiedyś tak bardzo brakowało i poczucie, że wskoczyłam na właściwe sobie tryby. Jeżeli ktoś próbuje włazić mi na łeb, to też nareszcie mam swobodę tupnięcia nogą bez strachu i skrępowania, że mi małolacie nie wypada.
Typowo babskie dylematy dotyczące problemów wizerunkowych również zostawiam paniom, które poza wizerunkiem nie mają nic więcej. Nie zamierzam stresować się zmarszczkami, srebrem na głowie czy innymi pierdołami, które tak czy siak wszystkich nas dopadną. Szkoda czasu i energii.
Jakiś czas temu wrzuciłam na FB jakies tam swoje foto, po którym zaliczyłam bzdurny komentarz, że strzeliłam sobie w stopę. Podobno w moim wieku zbliżeń już się nie robi ;) Naprawdę? Biedny internetowy świat nie jest w stanie przyjąć na klatę faktu, że się starzejemy? Konieczne jest tworzenie fikcji, że nadal mam 18 lat, gładką jak pupcia niemowlęcia twarzyczkę i wygląd nastoeltniej modelki prosto z żurnala? Takie oszukiwanie siebie i innych? Można sporo wygładzić filtrami, kilogramem tapety i trenowaną godzinami przed lustrem miną. Najlepiej zdjęcie z półprofilu, bo nie widać że owal twarzy siada co nieco. Taki półprofil-półprawda. Wizerunek sztucznie stworzony, który sypie się drastycznie jak spotkasz delikwentkę na ulicy. Najgorsze, że kobiety same to sobie robią. Zero litości.
Męczy mnie ta konieczność gonienia sztucznych standardów, cudzych oczekiwań. Skoro cudze, to zostawiam nieruszone na boku. Moje kurze łapki i całą resztę znaków czasu lubię i akceptuję, a wiek właściwy, to ten w środku człowieka. W tym miejscu informuję też szanowną młodzież, że człowiek dziadzieje/starzeje się duuużo później. Ctzerdziestka to jeszcze nie wiszenie jedną nogą nad grobem. Jeszccze jest masa miejsca na radość, nawet taką dziecięcą, spontaniczność i głupawki. Zostaje też prawo do ciągłej nauki i popełniania błędów.
Poważnieć na siłę też nie trzeba. Już dawno usłyszałam, że odkąd jestem matką dzieciom, to i garderobę należało by zmienić. W krótkich gatkach z brzuchem na wierzchu nie ganiam, ale w garsonki i futra też nikt mnie nie wbije. Owszem dress code szanuję i gdzie nie wypada w dżinsach nie pójdę, ale zostawiam sobie prawo do ubierania się wygodnie i według własnych potrzeb. Jak już kiedyś pisałam kwiestie mody były mi bardzo bliskie dawniej, ale człowiek dorasta i wyborów dokonuje. W garsonkach bylo by mi sztywno, a futra, cóż... eteryczne, zwiewne kobietki wyglądają w nich urokliwie, te od rozmiaru 38 w górę niestety bezlitośnie dodają sobie tylko lat i objętości.
39 odznaczyłam w kalendarzu i obeszło się bez wielkiej pompy. Tym bardziej, że byliśmy całą familią w trakcie paskudnej grypki, która przetoczyła sie przez nas koszmarnymi objawami.Dawno tak chora nie byłam i dawno nie wypiłam takich ilości herbaty. Garnuszek za garnuszkiem. Na tę z cytryną patrzeć już nie mogłam, teraz piję bawarkę, tak dla odmiany :)
Mojej twarzy pół, to obrazek stworzony na potrzeby nowej strony zespołowej, o której napiszę wkrótce. Jeśli jednak macie ochotę już zerknąć i posłuchać jak pracujemy, to zapraszam serdecznie o tu:
FREE-ON
Tam też nikogo nie oszukujemy. Wyglądamy prawdziwie, czyli młodo duchem i serduchem ;) no i gramy w 100% na żywo, bez czarowania i ściemy. Energii w nas jeszcze sporo, czasem nawet myślę, że zdecydowanie więcej, niż w dwudziestoparolatkach ;)
Co zrobię z kolejnym rokiem życia? Mam nadzieję, że dużo dobrego.
Pracy przede mną od groma i ciut ciut. Oczekiwania spełniam jednak już tylko własne, sama wytyczam sobie plan i drogę do jego realizacji. Z wewnętrznęj energii korzystam świadomie i zgodnie z własnymi możliwościami. Ot, taka wolność "starszej" pani :P
Dzisiaj energia idzie w myszy i mam nadzieję, że ich nowi właściciele poczują jak duży w niej był ładunek pozytywny ;)
Miłego weekendu Kochani
Ściskam mocno!
Wasza A.