- Dziadek, no weź mnie przytul! Co tak leżysz, jak na plaży!!??- powiedziała moja czteroletnia Natuśka do dziadka, który miał dziecko uśpić, a sam przysnął obok na kanapie...
Przytulanie jest potrzebne jak chleb i woda. Drugi człowiek ze swoim ciepełkiem i czułością może zdziałać cuda nawet w najtrudniejszych momentach życia. Kiedy bywa bardzo źle, lub całkiem tragicznie, ramię do oparcia cierpiącej głowy, ramiona, które schowają przed całym światem... każdy ich potrzebuje, choćby zgrywał największego w świecie twardziela. No i to codzienne przytulanie na dzień dobry i na do widzenia, które daje siłę do działania... bezcenne.
Wczoraj wszyscy składali Wam życzenia Walentynkowe. Mam nadzieję, że był to dla Was naprawdę fajny dzień. Wpadam jednak dzisiaj, żeby życzyć Wam takich dni przez cały rok, nie tylko od święta. Niech to nie będzie jednodniowa spina ze strony Waszych facetów. Niech z każdą chwilą będzie tylko lepiej i lepiej :) Zakochujcie się w sobie na nowo i nigdy nie zapominajcie co przyciągało Was do siebie na początku Waszej wspólnej drogi.
Kiedy słyszę jak ktoś deklaruje swoją samotność z wyboru, że wiedzie życie singla, bo tak jest mu dobrze, szczerze w duchu współczuję. Każdy owszem czasem szuka chwili sam na sam ze sobą, żeby coś przemyśleć, poukładać głowie. Samotne życie to jednak coś zupełnie innego i zdecydowanie nie powód do szczęścia. Słyszałam o takich chojraczkach, które ślubne plany wdeptały w piach, bo ich partner za bardzo chciał budować wspólną przyszłość. Czas przeleciał, żaden książe na białym koniu pod balkon nie zajechał i kiszka. Teraz żałują w duchu tych dni, kiedy ktoś patrzył na nie jak w obraz.
Słyszałam też o pani, która zazdrościła wszystkim samotnym koleżankom, że taki luz mają, wolność totalną i nikt im nie gdera nad głową. Kiedy jednak mąż nie wytrzymał i odszedł, a kochanek olał w obawie, że teraz jemu owa panna ściągnie na kark, ta upragniona samotność przygniotła ją okrutnie.
Prędzej czy później każdy zdeklarowany singiel zapragnie i zatęskni za czułością. O takiej szczerej od serca tu mówię, bo wszystkie chwilówki odarte z prawdziwych uczuć są jak produkt czekoladopodny, nic więcej. Ta tęsknota dopada w chwili choroby, przy większych i mniejszych kłopotach, przy dniach świątecznych, czy choćby na widok szczęśliwej rodzinki, albo pary staruszków trzymających się za ręce podczas jesiennego spaceru w parku.
Byłam samotna, wiem jak to jest. Byłam też harda, bo musiałam. Mężczyźni, którzy stali się w jakiś sposób częścią mojego życia (spokojnie, nie było ich zbyt wielu ;) ) więcej psuli, niż budowali. Był moment, że powiedziałam STOP- teraz nie chcę nikogo. Walczyłam więc sama. Dałam radę, a jakże. Nauczyłam się wielu rzeczy, kiedy trzeba było narzędzia szły w ruch. Przyszedł jednak dzień kiedy ktoś wyjął mi młotek z dłoni i powiedział "Teraz od tego masz mnie...". Poznaliśmy się dokładnie 16 października 2011r. Zamieniliśmy parę słów i od tych pierwszych właśnie wiadomo było, że tego samego szukamy. Broniłam się przed tym jak osioł uparty sama siebie na głos pytając "A na co mi to?!" Dzisiaj wiem dokładnie na co ;)
Kochani, życzę Wam miłości czystej, słonecznej, promiennej, budującej i wspierającej. Niech Wam serce łomocze jak najczęsciej i endforfiny niech w Was buzują, bo to najlepsze lekarstwo na ból fizyczny i wszelkie stany chorobowe :) Moja recepta na miłość? Zapomnieć o sobie i nauczyć drugą połówkę, żeby to ona o Was pamiętała, mnie się udało ;) Jeśli ktoś nigdy nie słyszał Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian, radzę przeczytać. Ci co słyszeli i za banał uważają, radzę wsłuchać się w jego słowa raz jeszcze.
...a żeby nie było, że efektem pracy twórczej się nie dzielę, wrzucam kika zdjęć moich uszytków:
Miłej niedzieli Kochani! Nie wiem jak u Was, ale u mnie słońce piękne, więc po obiedzie spacer obowiązkowy... obowiązkowo też trzymając się za ręce ;)
Buziaki! Wasza A.