Obserwatorzy

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Dla chłopczyka, dla dziewczynki...

Dla każdego coś miłego...
Bardzo lubię takie stare misie. Te dzisiejsze-wersja de luxe, mocno puchate z wypasionymi brzuszkami....hmm, raczej nie dla mnie. Wolę te "kryzysowe", z chudszymi łapkami. Jak miałam lat sześć dostałam swojego osobistego misia, takiego prosto ze sklepu, a nie jak zawsze w spadku po kimś. No może nie do końca ze sklepu, a z kiosku RUCH'u. Zażyczyłam sobie takiego najbiedniejszego, najbardziej sponiewieranego, który z wykrzywionym pyszczkiem przyciśnięty był do szyby gdzieś za stertą gazet. Nikt pewnie by go nie zechciał, więc trzeba było ratować biedaka. Tak tak, jak zawsze odezwała mi się wewnętrzna Matka Teresa, wiem. Jednakże ten biedak był od tamtej pory moim nawierniejszym przyjacielem. Pomagał zasnąć, kiedy potwory czaiły się pod łóżkiem, by ugryźć w wystającą spod kołdry nogę. Jeździł ze mną wszędzie i wysłuchiwał wszelkie żale. Przetrwał do dziś. Aktualnie dostał się w łapki mojej żabki i został nieco nadszarpnięty kondycyjnie. Z pewnością jednak zostanie z nami forever ;)

Miś SZYMON
Teraz szyję misie bawełniane w wersji zarówno damskiej, jak i męskiej. Można je szyć we wszystkich kolorach tęczy. Na specjalne życzenie umieszczam na misiach haft np. z datą urodzenia dziecka, lub imieniem.
Króliczki wyglądają równie słodko i tak samo jak w przypadku misiów dopuszczam dużą różnorodność tkanin, wzorów i kolorystyki.

...a że dla każdego miało być coś miłego, to dla amatorów mocniejszych trunków karafka w morskim klimacie. Podobno świetna jest nalewka bursztynówka. Ma piękny kolor i cudowne właściwości. W takiej karafce wyglądałaby jak prawdziwy skarb z domowej apteczki;)

wtorek, 12 czerwca 2012

Królicze łapki

Królicze łapki i uszy wszędzie, gdzie nie spojrzysz...
Taki był zamiar, ale szybko rozchodziły się po nowych domach i króliczy tłum malał z dnia na dzień. Zostało tylko parę zdjęć, ale i wspomnienie tych radosnych min nowych właścicieli moich króliczych dzieci.Każde inne, każdemu poświęciłam wiele godzin pracy. Wieloma z nich bawią się do dzisiaj parę już lat temu obdarowane dzieci z mojej rodziny. Czasem tylko wracają do mnie na chwilę dla podratowania zdrowia,a bo to płaszczyk trzeba podszyć, albo ucho, bo od ciągania nieco się naderwało.

Każdy w innym może być kolorze, każdemu można nadać indywidualny charakter. Ograniczeń nie ma. Ograniczać może tylko brak fantazji ;)

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Poniedziałek po długim weekend'zie

Uuuuh, nie było łatwo wstać po czterech dniach laby. Labę powinnam ująć w cudzysłów, bo jak zawsze sporo pracy domowej zebrało się na tzw. chwilę wolnego. Odnalazłam też kilka starych zdjęć, zamiszczonych kiedyś na myspace. Poniżej seria owocowa (może dlatego, że sezon na truskawki trwa, a jest jednym z moich ulubionych- słodki i czerwono-zielony :)

Truskawki wykonane z resztek tkanin bardzo efektownie przyozdabiają wiele z moich prac. Musicie przyznać , że wygladają słodko ;) Aktualnie pracuję nad pojemnikami na drobiazgi. Pojemniczki również zostaną dosłodzone owocami z materiału. Zdjęcia rzecz jasna zaprezentuje wkrótce.



Ta urocza podusia została udekorowana haftem płaskim i jagódkami 3D, które zrobiłam z drewnianych koralików obszytych muliną w jagodowych kolorach. Resztki tkanin bawełnianych w niebieskie kropko-kółka (sama nie wiem jak określić ten deseń) poszły na patchwork'owe obszycie. Efekt chyba wart zabawy ;)

WEŁNIANE TORBY
Pierwsza wełniana torba powstała po nieszczęsnym praniu wełnianego sweterka w zbyt wysokiej temperaturze. Sweterek zbiegł się nieco i stracił na urodzie, ale po powtórnym przepraniu go w temperaturze jeszcze wyższej uzyskał fajną strukturę. Przeprasowany z dużą ilością pary wygładził się i zniknęły zupełnie ślady splotu dzianinowego. Stał się grubym filcem idealnym do przetworzenia :)
Efekt poniżej:
Po tej czerwonej nabrałam ochoty na następne i tak już poszło w dalsze wariacje haftowane i przestrzenne:



Wszystkie powyższe cieszą już oczy swoich nowych właścicieli. Czas więc chyba na następne...
Na wełnie bardzo fajnie haftuje się włóczką-szybko i efektownie. Torebki podszywam bawełnianymi podszewkami, które często mają też funkcję ozdobną, ale przede wszystkim świetnie trzymają całość. Torebki są trwałe,można je prać, prasować, a dzięki wcześniejszemu filcowaniu nie odkształcają się.

środa, 6 czerwca 2012

Witajcie Kochane Dzieciaki!
..., a że dzieckiem można być nie tylko zgodnie z metryczką witam wszystkie Dzieci Duchem Radosne!

Mam na imię Anka i przyznam się bez bicia, że bez szycia nie mam już życia;) Wciągnęło na maksa lat już wieeeeleee temu. Ulubiona zabawka we wczesnej młodości (wiek ok.4 lata)- nożyczki. "Wcinałam" wszystko, jak leciało, a parę lat później zaczęłam namiętnie zszywać to, co "nawcinałam". Proces twórczy przypomina dość często stan chorobowy- spać nie daje, w duszę ciśnie... Każdy nowy pomysł wyrywa się na zewnątrz nie patrząc, czy są ważniejsze sprawy do załatwienia. Pewnie niektórzy z Was stan ten gruntownie poznali, innym życzę takiego wciągnięcia z serca całego. Radość i satysfakcja z możliwości tworzenia własnej rzeczywiśtości własnymi rękoma jest nie do opisania :)
Życząc więc miłego oglądania i równie miłego czytania moich słowotoków z głębi duszy płynących, przedstawiam Wam jedno z  pierwszych króliczych dzieci :)
Królicza Perełka powstała ze sweterka z delikatnej wełenki. Sweterek uległ zniszczeniu i trudno było się z nim rozstać tak poprostu. Otrzymał więc nowe życie pod postacią uszatej pyzy. Bolerko wykonałam z filcu i przyozdobiłam haftem supełkowym.