Dzisiaj oficjalnie po ogłoszeniu wyników w konkursie na Szyciowy Blog Roku 2014, w którym moje maleństwo Cottoni brało udział, mam przyjemność poinformować Was, że to maleństwo poradziło sobie wspaniale otrzymując nagrodę z Waszych rąk właśnie :) Zwycięstwo w kategorii "Głosowanie internautów" jest dla mnie wielką dumą i radością. Bez Was nie chciało by się chcieć aż tak. Jesteście, wspieracie, motywujecie i cierpliwie czekacie na więcej. Dzielenie się z Wami częścią mojego świata, tym co w duszy gra i buczy, jest dla mnie niezmiernie ważne. Blog stał się częścią życia całego mojego domu, a także drogą do budowania cudownych relacji, które z wieloma z Was przerodziły się już w przyjaźń prawdziwą. To łącznik między mną, a pozytywnymi wariatami, którzy tak samo ukochali rękodzielniczą rzeczywistość. Dla Was chce się składać słowo do słowa, szukać obrazków cieszących oczy, fotografować i dziubać dalej te moje misiaki i myszostwory. Uściskałabym najchętniej każdego z Was, co czynię wirtualnie, a jeśli macie chęć i czas na spotkanie, to w najbliższą sobotę (28 marca) stawię się osobiście we wrocławiskim Atelier Szpilki przy ul. Oławskiej 4 na oficjalnym podsumowaniu konkursowym (start godzina 17:00 ). Przyjdzie mi pewnie rzec słów parę, więc Wasza obecność i wsparcie duchowe tym bardziej wskazane ;)
Raz jeszcze dziękuję Wam pięknie, każdemu z osobna i wszystkim jednocześnie :)
Wracam do moich szyjątek ;)
Buziaki
Wasza A.
czwartek, 26 marca 2015
poniedziałek, 23 marca 2015
POWOŁANIE, czyli jak to wszystko się zaczęło...
"Nie dotykaj, bo coś popsujesz... rozregulujesz i później będę miała problem.... albo co gorsze, jeszcze palce przeszyjesz..."
Te słowa zawsze słyszałam, kiedy ciągnęło mnie do maszyny mojej mamci : "NIE DOTYKAJ". Zakazany owoc kusił bardzo, bo ja te szmatki zszywać kawałek do kawałka lubiłam już od dawna. Zszywałam więc ręcznie, będąc nawet małą srajdą jeszcze. Igła z nitką przyciągały mnie do siebie w jakiś tajemniczy sposób.
Kiedy zostawałam sama w domu w ruch szła maszyna, w wielkiej tajemnicy, po kryjomu, w lekkim srachu, że mama się zorientuje... Cięłam, zszywałam, prułam i chowałam w najciemniejszy kąt pokoju, żeby nikt się nie dowiedział.
Stary Łucznik mojej mamy... Lubiłam jego turkotanie, kiedy mama tworzyła dla nas jakieś gatki, czy bluzeczki. Podobało mi się to czarowanie czegoś z niczego. Turkotałam na tym Łuczniku i ja, jak często było to możliwe. Zdziwienie w domu było spore kiedy w ósmej klasie (lat 14) na dyskotekę szkolną wystroiłam się w sukienkę, której pochodzenia rodziciele nie znali. Trzeba było się przyznać, że to ja sama, z jakiegoś kawałka starej kiecki wykroiłam i zmontowałam po swojemu. Mój projekt, moje wykonanie- moja radość i duma ogromna.
Później szkół kilka, czasu mało i dopiero na studiach, które z racji tego, że miałam zaliczoną już szkołę muzyczną drugiego stopnia, były dla mnie trochę jak wakacje, w czasie których mogłam sobie nareszcie pozwolić na naukę szycia nieco bardziej intesywnie. Dziubałam ręcznie sama dla siebie i bluzki i spódnice, przerabiałam co się dało i z czego się dało, bo fundusze były mocno okrojne. Na pierwszym roku obśpiewałam imprezę sylwestrową i za zarobione pieniądze kupiłam moją pięrwszą maszynę do szycia :)
Nie da się uciec przed powołaniem. Jakie by nie było spokoju nie da, bo nic takiej radości nie sprawia, jak realizowanie się w tym, co każda komórka ciała ma zakodowane. Mnie zaprogramowano na szycie. Chociaż wykształcenie całkiem z innej bajki, chociaż nikt nie uczył i nie pokazał palcem co, jak i z czym. Często wiedziałam nie wiadomo skąd, główkowałam w środku nocy nad konstrukcją tego i owego. Próbowałam do skutku ucząc się na własnych błędach.
Jestem muzykiem, niedoszłą skrzypaczką, która najbardziej ze wszystkiego ukochała melodię wygrywaną przez starego Łucznika mamy. Liczę na to, że ta szyjąca muzyczka zagra też kiedyś w głowie mojej córki ;)
Taki był początek wszystkiego, co z moim Cottoni związane. Mam nadzieję, że końca nie będzie i kiedyś cały ten szmaciany światek oddam w ręce kogoś, kto pokocha go równie mocno jak ja...
Pozdrawiam serdecznie
Wasza A.
Te słowa zawsze słyszałam, kiedy ciągnęło mnie do maszyny mojej mamci : "NIE DOTYKAJ". Zakazany owoc kusił bardzo, bo ja te szmatki zszywać kawałek do kawałka lubiłam już od dawna. Zszywałam więc ręcznie, będąc nawet małą srajdą jeszcze. Igła z nitką przyciągały mnie do siebie w jakiś tajemniczy sposób.
Kiedy zostawałam sama w domu w ruch szła maszyna, w wielkiej tajemnicy, po kryjomu, w lekkim srachu, że mama się zorientuje... Cięłam, zszywałam, prułam i chowałam w najciemniejszy kąt pokoju, żeby nikt się nie dowiedział.
Stary Łucznik mojej mamy... Lubiłam jego turkotanie, kiedy mama tworzyła dla nas jakieś gatki, czy bluzeczki. Podobało mi się to czarowanie czegoś z niczego. Turkotałam na tym Łuczniku i ja, jak często było to możliwe. Zdziwienie w domu było spore kiedy w ósmej klasie (lat 14) na dyskotekę szkolną wystroiłam się w sukienkę, której pochodzenia rodziciele nie znali. Trzeba było się przyznać, że to ja sama, z jakiegoś kawałka starej kiecki wykroiłam i zmontowałam po swojemu. Mój projekt, moje wykonanie- moja radość i duma ogromna.
Później szkół kilka, czasu mało i dopiero na studiach, które z racji tego, że miałam zaliczoną już szkołę muzyczną drugiego stopnia, były dla mnie trochę jak wakacje, w czasie których mogłam sobie nareszcie pozwolić na naukę szycia nieco bardziej intesywnie. Dziubałam ręcznie sama dla siebie i bluzki i spódnice, przerabiałam co się dało i z czego się dało, bo fundusze były mocno okrojne. Na pierwszym roku obśpiewałam imprezę sylwestrową i za zarobione pieniądze kupiłam moją pięrwszą maszynę do szycia :)
Nie da się uciec przed powołaniem. Jakie by nie było spokoju nie da, bo nic takiej radości nie sprawia, jak realizowanie się w tym, co każda komórka ciała ma zakodowane. Mnie zaprogramowano na szycie. Chociaż wykształcenie całkiem z innej bajki, chociaż nikt nie uczył i nie pokazał palcem co, jak i z czym. Często wiedziałam nie wiadomo skąd, główkowałam w środku nocy nad konstrukcją tego i owego. Próbowałam do skutku ucząc się na własnych błędach.
Jestem muzykiem, niedoszłą skrzypaczką, która najbardziej ze wszystkiego ukochała melodię wygrywaną przez starego Łucznika mamy. Liczę na to, że ta szyjąca muzyczka zagra też kiedyś w głowie mojej córki ;)
Taki był początek wszystkiego, co z moim Cottoni związane. Mam nadzieję, że końca nie będzie i kiedyś cały ten szmaciany światek oddam w ręce kogoś, kto pokocha go równie mocno jak ja...
Pozdrawiam serdecznie
Wasza A.
piątek, 20 marca 2015
Gardło mocno ściśnięte...
Gdybym miała dzisiaj przemawiać, byłoby strasznie trudno... Gardło ściśnietę od wzruszeń, a wszystko Wasza wina ;)
Tyle cudownych słów ile zabrzmiało w moim telefonie, trafiło do skrzynek pocztowych... wszystkie one oblepiły mi serce jak pszczoły plaster miodu. Jest słodko, bajkowo, brzęcząco, bo każde z tych słów zamieszkało we mnie i szum w uszach z tego brzęczenia słyszę nieustający.
Miałam ogromne wątpliwości co do uczestnictwa w konkursie. Nie lubię wyścigów. Kiedy jednak stanęłam w szranki, postanowiłam potraktować temat poważnie przypominając o sobie tu i tam... Okazało się jednak, że tak wielu wcale przypominać nie trzeba, bo jesteście, czuwacie i wspieracie całym serduchem. DZIĘKUJĘ!!! Nawet gdybym miała opuścić pole bitwy bez nagród, najlepszą już dostałam. Tyle wiary we mnie i moje szyciowe stwory... Łezki wzruszenia i uśmiech od ucha do ucha- tak wyglądają ostatnie dni. Wstawać się chce ze śpiewem na ustach i szyć, i szyć, i żyć...
Część z Was swoje maile potwierdzające oddanie głosu ( w takim mailu znajduje się link, w który należy kliknąć, żeby głos został zaliczony) znalazła w folderze SPAM. Nie wiem dlaczego, ale część adresów mailowych wtrąca ten mail właśnie do spamowego lochu. Gwarantuję jednak, że list, jak i sam link w nim zawarty, są bezpieczne ;) Jeżeli więc nie potwierdzaliście jeszcze swojego głosowania można to zrobić do niedzieli włącznie. Link do oddania głosu, jeśli jeszcze ktoś zechciał by dorzucić coś od siebie, znajdziecie o tu: http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/cottoni/
Miłego wieczoru Kochani
Dzięki Wam serce wypełnia mi całą klatkę piersiową i bije głośniej niż kiedykolwiek :)
Buziaki
Wasza A.
środa, 18 marca 2015
Skrzydła są, czas na odlot.
Z wiosną ponoć skrzydła rosną ;)
U mnie wyrastają już na komunijnych zabawkach...
Chociaż moje własne też zaczynają wystawać spod nocnej koszuli. Rosną szybko, dzięki Wam, bo takie wsparcie i słowa, jakie serwujecie we wszystkich działaniach, problemach i kłopocikach, za każdym razem są jak nowe piórka do moich skrzydeł.
Latać się chce i nogi nie są już takie ciężke, a jak grawitacja przestaje doskwierać, to wszystko można i szybciej i lepiej i szyć się chce, no i żyć intensywniej też jakby ochota silniejsza :)
Kiedyś na tych skrzydełkach wylecę z mojego miasta, nad drzewami śmignę i wyląduję na jakiejś wsi zielonej, żeby tam zapraszać Was do siebie na warsztaty i długaśne pogaduchy ;) Kiedyś się uda, chociaż pracy i wyrzeczeń przed nami całe stada jeszcze.
Kiedyś zasiądę z Wami przy stole i małym rządku maszyn szyjących, żeby choć trochę tajemnic świata Cottoni zasiać w Waszych głowach, sercach i rękach. No i patrzeć będę przygasającym już pewnie wzrokiem, jak się świat na kolorowo, myszowo i misiowo obszywa w najlepsze ;) Kiedyś na pewno się uda chociaż zegarek tyka nieubłaganie, a kartki z kalendarza zrywają się nie wiadomo jak i kiedy. Parę lat na tej wsi zielonej jednak mi wystarczy, żeby poczuć radość marzeń spełnionych kompleksowo...
Dzisiaj kolejna nocka na spełnianie życzeń dziecięcych poświęcona... szyją się kolejne cudaki, więc na sen czasu niewiele ;)
W tej nocnej godzine proszę Was jeszcze o głosy w konkursie na Szyciowy Blog Roku 2014, w którym moje dziecko osobiste COTTONI bierze udział. Głosy można oddawać do 22 marca włącznie, a głosowanie wiąże się również z możliwością wylosowania ciekawych nagród dla Was ;) Oddanie swojego głosu nic nie kosztuje i wymaga tylko podania Waszego adresu mailowego i potwierdzenie tego głosu kliknięciem w link przesłany na skrzynkę mailową.
Link do strony głosowania jest o tu: http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/cottoni/
Wasza pomoc jest bardzo potrzebna, więc jeśli jeszcze ktoś nie głosował, to bardzo pięknie proszę o chwil kilka i głosik w konkursie na rzecz COTTONI.
Uciekam wypchać jeszcze co nieco, bo o tej godzinie (00:30) wzrok już marnie do szycia się nadaje ;)
Mam nadzieję, że śpicie już smacznie ;)
Tym co rano wpadną z wizytą mówię dzień dobry,a wszystkim nocnym markom słodkich snów :)
Ściskam
Wasza A.
U mnie wyrastają już na komunijnych zabawkach...
Chociaż moje własne też zaczynają wystawać spod nocnej koszuli. Rosną szybko, dzięki Wam, bo takie wsparcie i słowa, jakie serwujecie we wszystkich działaniach, problemach i kłopocikach, za każdym razem są jak nowe piórka do moich skrzydeł.
Latać się chce i nogi nie są już takie ciężke, a jak grawitacja przestaje doskwierać, to wszystko można i szybciej i lepiej i szyć się chce, no i żyć intensywniej też jakby ochota silniejsza :)
Kiedyś zasiądę z Wami przy stole i małym rządku maszyn szyjących, żeby choć trochę tajemnic świata Cottoni zasiać w Waszych głowach, sercach i rękach. No i patrzeć będę przygasającym już pewnie wzrokiem, jak się świat na kolorowo, myszowo i misiowo obszywa w najlepsze ;) Kiedyś na pewno się uda chociaż zegarek tyka nieubłaganie, a kartki z kalendarza zrywają się nie wiadomo jak i kiedy. Parę lat na tej wsi zielonej jednak mi wystarczy, żeby poczuć radość marzeń spełnionych kompleksowo...
Dzisiaj kolejna nocka na spełnianie życzeń dziecięcych poświęcona... szyją się kolejne cudaki, więc na sen czasu niewiele ;)
W tej nocnej godzine proszę Was jeszcze o głosy w konkursie na Szyciowy Blog Roku 2014, w którym moje dziecko osobiste COTTONI bierze udział. Głosy można oddawać do 22 marca włącznie, a głosowanie wiąże się również z możliwością wylosowania ciekawych nagród dla Was ;) Oddanie swojego głosu nic nie kosztuje i wymaga tylko podania Waszego adresu mailowego i potwierdzenie tego głosu kliknięciem w link przesłany na skrzynkę mailową.
Link do strony głosowania jest o tu: http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/cottoni/
Wasza pomoc jest bardzo potrzebna, więc jeśli jeszcze ktoś nie głosował, to bardzo pięknie proszę o chwil kilka i głosik w konkursie na rzecz COTTONI.
Uciekam wypchać jeszcze co nieco, bo o tej godzinie (00:30) wzrok już marnie do szycia się nadaje ;)
Mam nadzieję, że śpicie już smacznie ;)
Tym co rano wpadną z wizytą mówię dzień dobry,a wszystkim nocnym markom słodkich snów :)
Ściskam
Wasza A.
poniedziałek, 16 marca 2015
SZYCIOWY BLOG ROKU 2014
Dear Friends and Visitors, I would like to ask you to vote for my blog in a competition fort he best blog about sewing in my country. You can do it in very simple way, just go to this link below and click "ODDAJ GŁOS". In this little window you have to write your e-mail address and numbers that you see, then on your e-mail you will get the link to confirm your vote. You can give me your vote once a day from IP address since 16 till 22 March.Thank you very much for your kindness.
http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/cottoni/
Drodzy Przyjaciele i Goście, chciałabym bardzo Was prosić o oddanie głosu na Cottoni w konkursie na najlepszy Szyciowy Blog Roku 2014. Będzie mi niezmiernie miło, jeżeli zechcecie wejść w poniższy link i klikniecie "ODDAJ GŁOS" podając swój adres mailowy i wyświetlający się nr. Następnie na Waszej skrzynce pocztowej pojawi się mail z prośbą o potwierdzenie oddanego głosu. Głosować można raz dziennie z adresu IP iod 16 do 22 marca.
Z góry pięknie dziękuję!
http://szyciowyblogroku.pl/zgloszenie/cottoni/
Wasza A.
niedziela, 8 marca 2015
Ósmy cud świata
Podobno Międzynarodowy Dzień Kobiet przypada właśnie 8 marca, bo kobiety to ósmy cud świata... Tego się trzymajmy dziewczyny ;)
Wszystkiego najlepszego Wam życzę!!!
Codziennie biegamy jak w ukropie, dzieci, praca, dom... dzisiaj leżymy i pachniemy :)
Codziennie jesteśmy superbohaterkami swojego małego świata, dzisiaj przypominamy sobie jak być zwiewną, eteryczną, łagodną i subtelną niewiastą. To dla nas kiedyś pisano poezję, świewano serenady pod balkonami, to za mami wzdychano i walczono o nasze dobre imię.Chętnie wróciłabym do tych czasów, kiedy kobieta była kobietą, a nie walecznym wampem w porywach do wampirzyska...
Dostałam piękny bukiet goździków ( bo lubię), w zestawie z rajstopkami mam więc klasyczne święto polskich kobiet :)
Idę wystawiać łapki do głaskania i całowania... dzisiaj się należy jak nie wiem co ;)
Miłej niedzieli Kochani!
Wasza A.
Wszystkiego najlepszego Wam życzę!!!
Codziennie biegamy jak w ukropie, dzieci, praca, dom... dzisiaj leżymy i pachniemy :)
Codziennie jesteśmy superbohaterkami swojego małego świata, dzisiaj przypominamy sobie jak być zwiewną, eteryczną, łagodną i subtelną niewiastą. To dla nas kiedyś pisano poezję, świewano serenady pod balkonami, to za mami wzdychano i walczono o nasze dobre imię.Chętnie wróciłabym do tych czasów, kiedy kobieta była kobietą, a nie walecznym wampem w porywach do wampirzyska...
Dostałam piękny bukiet goździków ( bo lubię), w zestawie z rajstopkami mam więc klasyczne święto polskich kobiet :)
Idę wystawiać łapki do głaskania i całowania... dzisiaj się należy jak nie wiem co ;)
Miłej niedzieli Kochani!
Wasza A.
piątek, 6 marca 2015
Kwiatoterapia
Kiedyś będzie ogród, w zasadzie już całkiem niedługo, bo za miesiąc czeka nas wstępna przeprowadzka, a za jakieś dwa, trzy lata kolejna. Będą porządki konkretne, planowanie, układanie i malowanie naszego świata na radośniejsze kolory. Póki co obstawiam się doniczkami z kwieciem wszelakim. Najlepsza terapia na oporny ból głowy- oczy mi odpoczywają...
Dzielę się więc widokiem tego ziela cudnego i uciekam walczyć z rzeczywistością.
Szycia znowu wiele nie było, ale co nieco spod igły wypuściłam:
Mam nadzieję, że Tosia, dla której powstał ten kroliczek, będzie z niego zadowolona.
Na wyprzpedażową stronkę wrzuciłam kilka słodkości:
Stronka dostępna o tu: KLIK
Mało gadania, bo pracy dużo...
Uciekam szykować zaległe przesyłki, przyjąć kolejną dawkę przeciwbólowych pigulinek i jeśli po tym nie odpłynę, szyć co do uszycia czeka ;)
Miłego weekendu życzę!
Wasza A.
Dzielę się więc widokiem tego ziela cudnego i uciekam walczyć z rzeczywistością.
Szycia znowu wiele nie było, ale co nieco spod igły wypuściłam:
Mam nadzieję, że Tosia, dla której powstał ten kroliczek, będzie z niego zadowolona.
Na wyprzpedażową stronkę wrzuciłam kilka słodkości:
Stronka dostępna o tu: KLIK
Mało gadania, bo pracy dużo...
Uciekam szykować zaległe przesyłki, przyjąć kolejną dawkę przeciwbólowych pigulinek i jeśli po tym nie odpłynę, szyć co do uszycia czeka ;)
Miłego weekendu życzę!
Wasza A.
niedziela, 1 marca 2015
...a koty niech się marcują!
Niech wszystko obsypuje się zielenią, kolorem pulsuje i niesie zmiany, ale tylko na lepsze.
Niech słońce maluje policzki i rozbiera nas z grubaśnych swetrów.
Chce mi się wiosny bardzo,bardzo, bardzo!!!
Niech więc gęsi i kaczki wracają już do nas szybko i skrzydlatym kluczem otwierają niebo szeroko z zimowych okiennic na kolor blue :)
... no i koty niech się marcują, na zdrowie. Niech miauczą i mrauczą pod oknami do woli, a rano niech mnie budzi trelenie i świergotanie dobiegające z krzaczorów pod balkonem.
Razem z pierwszym marca życzę Wam najpiękniejszej wiosny, głębokiego oddechu, uśmiechów szerokich po skurcze policzków i miłości w każdej ilości!
Słonecznej niedzieli!
Ściskam, Wasza A.
Subskrybuj:
Posty (Atom)