No i wyjechała...
Moje małe-niemałe kurczątko wybyło na wakacje.
Trzy lata temu pierwszy raz pojechała na kolonię.
Przed autokarem kleiła się mocno i sama nie wiedziała, czy wytrzyma te dwa tygodnie.
Tym razem wszystko wyglądało inaczej.
Tym razem to ja czekałam z tą kluchą w gardle obok autokaru,
do którego wskoczyła żwawo i wcale wyjść nie zamierzała...
Koleżanki, radosne świergotanie i plany co to tam robić będą.
Wesoły autobus i ja... stałam i czekałam, czy jeszcze na chwilkę wyjdzie, żeby się przytulić.
Silniki już na chodzie i kierowca gotowy do drogi, a moja klucha co raz bardziej dławiła.
Wyszła w końcu.
Zapytała co jest, więc z lekkim żalem zapytałam, czy nie zamierzała się ze mną pożegnać.
Zmieszanie Maleństwa i jakieś zniecierpliwienie w głosie.
Nie zamierzała, była zajęta...
Pomyślałam: "No tak, te parę lat wszystko zmieniło, pomału dorasta..."
Wydusiłam jednak z siebie :
"Bo zaraz zacznę ryczeć i Ci tu obciachu narobię!" ;)
Spanikowała nieco : "Mamo, no co ty!!!"
Po czym zaśmiała się z rozczuleniem i powiedziała:
"No chodź, to Cię przytulę..."
Przytuliła i tyle ją widziałam.
Autokar ruszył.
Żartowaliśmy jeszcze przez chwilę z rodzicami innych dzieci, że dwa tygodnie spokoju.
Takie tam żarty- bzdurki, mocno niezgodne z prawdą,
Dobra mina do sytuacji, w której wracam do domu i jakaś dziwna cisza panuje.
W głowie układam plan co będę robić.
Poukładam przedwyjazdowy rozgardiasz w jej pokoju, zrobię nowe zasłonki...
Planuję, ale siadam i sama nie wiem od czego zacząć.
Każdy dzień nakręcany rutyną, którą przecież tak bardzo lubię.
Ta rutyna wcale nie jest zła, bo daje poczucie jakiegoś bezpieczeństwa i porządku.
Każdy dzień może podobny do siebie, ale zawsze inny.
Obiad, szkoła, praca, domowe porządki...
Czas goniący bezlitośnie do przodu i ciągnący się ogon spraw za plecami.
Przychodzi jednak dzień kiedy jeden trybik tego zegara wyskakuje, znika z horyzontu i jakoś tak inaczej się robi.
W co włożyć ręce najpierw? Od czego zacząć?
I dlaczego do diaska w głowie dźwięczy mi to "Mamo, no co ty!!!"?
Dlaczego nie byłam na nie gotowa???
Funkcjonuje masa poradników jak się przygotować na ewentualne rostępy, kolki gazowe, problemy pokarmowe i wychowawcze.
Nie znam takiego, który przygotowałby skutecznie na "Mamo, no co ty!!!"Z resztą, żaden chyba poradnik nie zadziałaby jak należy...
Drzwi od jej pokoju co raz częściej przymknięte, co raz częściej ma swoje sprawy i swoje plany.
Podkradam się do tego jej nowego świata, nasłuchuję, podglądam i czuwam przez szparę w drzwiach.
Tyle, że ona co raz węższa i co raz bardziej tęsknię za drzwiami otwartymi szeroko...
Nie ma lekko, dzieci nie rodzimy i nie wychowujemy dla siebie tylko dla nich samych.
Kiedyś znikną w swoich sprawach i tylko trzeba mieć nadzieję, że czasem wrócą, żeby nas przytulić...
Zajmując głowę uruchamiam ręce do działania ( w tym jedną gipsowaną do 25 lipca włącznie... grrrrr)
Praca utrudniona trwa dwa, a nawet trzy razy dłużej.
Walczę jednak, bo uparciuch ze mnie.
Ktoś pytał ostatnio jak wiązałam kokardki na słoiczkach.
Zestaw chwytający, może niedoskonały, ale skuteczny proszę Państwa to: prawa ręka, cztery
palce lewej plus szczęka ;)
Jeśli to nie wystarcza woła się asystentów :)))
Może nie idzie łatwo, ale idzie.
Nie robiąc nic ześwirowałabym kompletnie.
A co zdziałała kulawa ręka?
Dzisiaj prezentuję walizkę, o której wspominałam ostatnio:
Walizka jest tekturowa z metalowymi okuciami.
pierwotnie wyglądała dość obskurnie, ale jej nie odpuściłam.
Pomalowałam, wyczyściłam i okleiłam tkaniną.
Jak widać, nie było z nią dobrze....
Na koniec dodałam kwiatki i napis, ale co do tego nie jestem do końca przekonana...
W każdej jednak chwili część zewnętrzną można przemalować.
Nie mniej jednak z tą walizką i w mojej kraciastej kiecce będę widoczna ze sporej odległości, więc wypatrujcie Cottoni w tłumie ;)
Z szyciem idzie dużo gorzej, bo cztery wolne palce lewej ręki nie są zbyt chwytne, pracuję nad tym jednak, więc i coś szyciowego niedługo zaprezentuję.
Obiecałam też tutorial z konikami i nie dotrzymałam słowa (zaraza ze mnie wiem :( )
Obiecuję poprawę i tutorialek zamieszczę jutro wieczorem.
Ponadto porządkuję swoje zagracone nieco mieszkanko, więc uruchomiłam zakładkę
SECOND HAND
Może komuś coś się przyda.
Zaglądajcie, dokładać będe jeszcze różne przydasie.
Pozdrawiam Was weekendowo i wakacyjnie!
Wasza A.