Obserwatorzy

piątek, 14 lutego 2025

Ważne co pod lukrem...

 Dobry wieczór! Ja dzisiaj z pocieszajką wpadam. 

Dzień 14 lutego, to taki, w którym niektórzy samotność odczuwają podwójnie, albo i wielokrotnie bardziej. Zupełnie niepotrzebnie. Serio. Jeśli miłość ma nas dopaść to dopadnie. Prędzej czy później przylezie na nogach dwóch,  łapkach czterech, przyfrunie lub przypełznie. Ważne, żeby będąc miłości spragnionym nie szukać na siłę. To jak robienie zakupów na totalnym głodzie z brzuchem burczącym. Masz ochotę na wszystko, na cokolwiek , więc zero szans na przemyślane wybory. Moja największa miłość ogony ma i futro rozsiewające się po wszystkich kątach. Najszczersza i wzajemna. Ta ludzka polukrowana była najróżniejszymi słowami, w które naiwnie wierzyłam parokrotnie i niestety bywało jak bywało. Na początku zawsze lukru dużo leci, a po czasie, czasem dość szybko, okazuje się co pod nim. Może być pączek smaczniutki, ale i zakalec, zapleśnialec brrr. Kamol twardzioch też może się trafić nie do zgryzienia. Ja i mój I. grubej warstwy lukru nie mięliśmy. Trochę obleciany już był, a pod nim żaden pączek. Bułka raczej taka poznańska, lekko czerstwa i nadgryziona. Grunt, że póki co nikt głodny nie chodzi. Klepiemy jakoś codzienność. Materiał z nas na Harlequina jednak żaden :D  Mąka, z której ta bułeczka pieczona, też raczej z podłogi zmiatana, więc i od czasu do czasu ziarnko piachu pod zębem zatrzeszczy. Życie. W większości przypadków jakie znam lekkie komedie romantyczne raczej się nie odgrywają. W te fejsbukowe relacje też nie wierzcie. Pic na wodę fotomontarz i ustawki. Znam przypadki takiego czarowania rzeczywistości, że tylko współczuć. Idealne zdjęcia idealnych żon z ich idealnymi mężami, a nagle stru i po ptokach. Nie wiesz kiedy już inna ona u jego boku, u niej inne znowu nazwisko. 

Czy wierzę w prawdziwą miłość między dwojgiem ludzi? Oczywiście. Zdarza się dopasowanie idealne ludzi nieidealnych, którzy wzajemnie się wspierają, w górę jedno drugie ciągnie i najlepszą wersją siebie na swoich oczach się stają. Zdarza się to mniej więcej tak często, jak kwitnienie kwiatu paproci, ale jednak. Ważne żeby przyjaciela znaleźć sobie w kimś. To prawdziwa sztuka i cenniejszy stan, niż targające sercem romanse.


 







Jest taka teoria, że każdy z nas ma gdzieś tam swojego człowieka. Mówiąc inaczej " Każda potwora ma swojego amatora " :D Żarcik. Na pewno warto nie ustawać w jego poszukiwaniu. Na spokojnie i z głową, bo jak widać moja manekina przez nadmiar listów miłosnych łeb straciła :D


Tiaaa, taki stan znamy i konsekwencje ponosimy niekiedy przez lata. To właśnie przez ten lukier cholerny. Wiadomo, cukier jak narkotyk na mózg działa. No i na dokładkę na zęby szkodzi, alzheimera powoduje... generalnie zło i tyle. Wolę więc te bułki poznańskie, albo jeszcze lepiej chleb powszedni. Tak, tego Wam też dzisiaj życzę. Chleba powszedniego dobrego i żeby nikt Wam oczu lukrem nie zapruszył. Miłości życzę Wam takiej uczciwej, spokój przynoszącej na każdy dzień , nie tylko 14go lutego. 
Ściskam mocno
Wasza A.

P.S. Kwiaty otrzymane w Walentynki potrzebują wody, niespełnionych literatów najlepiej podlewać jest  kawą :D https://buycoffee.to/cottoni



sobota, 1 lutego 2025

47 wiosen


 No i poszło... rok kolejny odhaczony. Dożyte, dotrwane, doczekane... Nie każdemu dane, więc jest radość z darowanego czasu. Z czasem apetyt na więcej rośnie, a ten skubaniec rozpędza się jakby bardziej. Wiecznie co prawda walczyć bym tu nie chciała, ale do zrobienia jeszcze sporo, więc ten tego... wiadomo. 

Z wiekiem podobno rośnie nos, stopy i brzuch. Nad brzuchem jako tako panuję, stopa faktycznie pół numeru jakby poszła sobie naprzód, nos cóż... nigdy najmniejszy nie był. Słyszałam wielokrotnie, że nochal to ja po tatusiu mam i przez wiele lat kompleksy na jego punkcie hodowałam w sobie okropne. Patrząc w lustro nic poza nim praktycznie nie widziałam jakby moja twarz głównie z nosa się składała. Przyszedł jednak moment, że to, co mało znaczące zaczęłam mieć w nosie. Może więc i dobrze, że wyrósł w konkretnym rozmiarze, bo sporo pomieścić musiał przez lata. Reszta pierdoletów wylądowała w przedłużeniu kręgosłupa, czyli tam,  gdzie miejsce dla nich najwłaściwsze. Czasu szkoda na bzdury. 



 Jak widać na stylizacje i fryzury też nie marnuję go wcale. Kot i pies akceptują moją przemijającą urodę w pełni, a ja z przyjemnością i pełną akceptacją swojej fizyczności wtapiam się w tło. Ania nie musi być do podziwiania, lepiej żeby co niektórzy zaczęli jej słuchać, a z tym jest niestety nie najlepiej. Może stąd potrzeba większa gadania do Was. Gadane będzie więc w tygodniu. Parę dni świętego spokoju się szykuje, to i usiąść przed kamerką może się uda. Do nagrywania i pisania bezwzględny spokój do skupienia myśli mieć muszę. Szyć tylko mogę w warunkach dźwiękowego chaosu. Szycie uspokaja mnie totalnie. Idę więc zaraz zamknąć się w pracowni, żeby wejść w mój urodzinowy dzień w warunkach dla mnie najprzyjemniejszych. Torta nie będzie. Miałam zrobić bezowy, ale oznaczało by to zbyt dużą dawkę cukru na jeden dzień. Poczekam do przyszłego tygodnia na przyjazd dzieci. Będzie z kim podzielić tę cukrową rozpustę. Czego sobie życzę na kolejny rok? Zdrowia i umiejętności lepszego gospodarowania każdą chwilą. Ciągle jakiś ogon spraw niedokonanych mi się ciągnie. Wstaję wcześnie, późno chodzę spać, a i tak najróżniejsze tematy przepisuję w kalendarzu na następną jego stronę. Zaraz zaczną się prace ogrodowe, zielone już wychyla się z gruntu. Póki co obrabiam jednak tylko bawełniane pole marchewkowe. 




Ograniczeń kolorystycznych brak. Ograniczać zaczyna mnie jednak słaba dostępność kolorowej bawełny. Sklepy padają, te które zostały już nie zamawiają. Jadę na resztkach i odzysku. Oby kolejny rok nie pachniał bidą z nędzą. Co prawda wyzwania szyciowe lubię bardzo i z kawałka szmatki pozornie bez potencjału wymyślanie ładnych drobiazgów bywa ciekawe, ale swobodny dostęp do tkanin najróżniejszych dawał większe możliwości realizacji Waszych próśb. Wygląda jednak na to, że te czasy to już historia. Zobaczymy z czym trzeba będzie mierzyć się w najbliższej przyszłości ;) Jak nie będę szyć, to pewnie wrócę do malowania,  haftu. Ciągnie mnie też do papier mache... ech... żeby tylko czasu starczyło...
Zapędy twórcze wspierać można dobrym słowem lub podlewać Ankę-wariatkę kawą. Na kawie serce  rośnie i bije mocniej, a hortensje kwitną na niebiesko :D  Takie lubię najbardziej .
 Link do do wirtualnej kawiarni o tu : https://buycoffee.to/cottoni   
Ściskam Was mocno, niezmiennie dziękuję za obecność a z okazji moich urodzin życzę Wam szybkiego nadejścia wiosny :)
Buziole Krejzole
Wasza A.