Słowo się rzekło, kobyłka u płotu...
Obiecałam pokazać przemianę mojej łazienki, zatem przedstawiam Wam moje skromne metrów kilka ;)
Łazienka w bloku połączona z toaletą.Całe 1,7m x1,7m kąpielowej przestrzeni do zagospodarowania. Mimo mikrych gabarytów remont łazienki zawsze generuje spore koszta, więc zbieraliśmy się do niego długo, oj dłuuugo... Było źle, a nawet bardzo źle i może pod koniec tego posta wrzucę małą zajawkę tego, na szczęście nieistniejącego już, dramatu wnętrzarskiego. Na początek jednak same miłe smaczki ;)
Zbieraliśmy się z remontem w czasie również dlatego, że nie chcięliśmy półśrodków. Miało być tak, jak sobie zaplanowaliśmy w każdym calu i detalu. Jeśli budżet człowieka nie ogranicza, to można teraz mieć wszystko, choćby trzeba było ściągać to z drugiego końca globu. My znaliśmy nasze limity, więc poszukiwania były raczej lokalne, krajowe ;) Bogactwo sklepów internetowych również ułatwiło zakupową wyprawę. Co i gdzie udało nam się zdobyć rozpiszę w stopce posta.
Większość porad dotyczących małych łazienek sugeruje wtawienie kabiny prysznicowej. Dla mnie pomysł raczej słaby. Po pierwsze kabina zajmując przestrzeń od sufitu do podłogi zawsze optycznie zmniejsza pomieszczenie, po drugie... ja poprostu uwielbiam wanny :D Już dawno marzyła mi się taka romantyczna wolnostojka i to ona była punktem wyjściowym do całego naszego projektu.
Większa widoczna część podłogi również optycznie otwiera przestrzeń. No i te nóżki... nie mogłam im się oprzeć ;)
Wybierając nóżki istnieje parę możliwości kolorystycznych. Dla nas zdecydowanie srebro było najtrafniejszym wyborem. Złoto wyglądało by zbyt fru fru i kiczowato, jak w rosyjskiej łaźni.
Temat podłogi w trakcie poszukiwań płytek został nieco zmodyfikowany. Pierwotnie miała to być szachownica. Niestety, a raczej stety bo ostatecznie wyszło ślicznie ;), płytek w odpowiednim rozmiarze nie udało nam się zakupić. Te, które miały ładny, subtelny połysk, okazały się zbyt duże. Rozmiar 31x31cm nie miał by najmniejszego sensu na takiej powierzchni. Szukaliśmy zatem czegoś drobniejszego. Mniejsze dostępne kafle okazały się matowe i zepsuły by cały efekt. Ostatecznie drogą pocztową ściągnęliśmy kamienną mozaikę oktagonalną, która ma charakterystyczne dla kamienia cieniowania, dzięki czemu efekt eleganckiej, starej podłogi z francuskiej kamienicy został osiągnięty. Nawet dywanika nie układam, bo żal ją zakrywać :D
Baterie łazienkowe w stylu retro udało się zakupić bez najmniejszych problemów. Były nawet dwa warianty do wyboru. Nam najbardziej przypadł do gustu wzór z uchylnymi zaworkami do wody zamiast kurków. Ta słuchawka prysznicowa też rozłożyła nas na łopatki ;) Nie było najmniejszych sporów, szybka decyzja i do koszyka hop!
Bardzo zależało nam, żeby łazienka była naprawde jasna, więc nad szafką z lustrem wylądowały dwa kinkiety, a na suficie potrójny żyrandol. Dodatkowo na ścianie frontowej pojawiło się spore lustro, które odbija światło i również optycznie powiększa przestrzeń.
Główne zagadnienia okiełznane, zostały smaczki do dopieszczenia ;)
Wybór kafli naściennych dokonał się już dawno. Przeglądaliśmy kiedyś zdjęcia kuchni w stylu retro i tam własnie te szlifowane cegiełki wpadły nam w oko po raz pierwszy. Później wygłaskaliśmy ściany w paryskiej stacji metra i pomysł ukorzenił się w głowach konkretnie.
Parę zielonych akcentów dla ożywienia i podkreślenia bieli. Brak okna nie pozwala na utrzymanie żywych kwiatków, mam więc suszone liście paproci. Ręczniki białe i tylko białe. Dobre perfumy do domu i naturalne, krojone mydełka.
Moje dziecię przez parę dni zastanawiało się kto robi dziubek na papierze ;) Taka pozostałość z moich podróży hotelowych, w których zawsze na wejściu do kibelka dziubek na papierze wywoływał u mnie uśmiech na twarzy. Taka pierdółka, ale komuś się chciało, no i przecież diabeł tkwi w szczegółach ;) Dziubek jest i u mnie, zatem HOTEL MAMA gotowy.
Muszę jeszcze pomyśleć o jakimś zgrabnym pokrowcu na pralkę. Niestety nie udało się uniknąć wstawienia jej do łazienki, bo i kuchnia rozmiarem nie imponuje. Można ją jednak subtelnie zamaskować, a jak już to zrobię, to pochwalę się rzecz jasna ;)
Wierzcie mi, przyjemność ogromna. Zwłaszcza jak już wszyscy pójdą spać, a ja mam święty spokój i całe to białe królestwo tylko dla siebie... Miodzio proszę Państwa!!!!
No i czas na zdjęcia ze stanu "przed"... chociaż... nie wiem czy powinnam Was straszyć :/
Oki, "hallołiny" blisko, więc potraktujcie to jak zdjęcia domu grozy ;)
Dobra, wystarczy, bo sama patrzeć na to nie mogę. Wystarczy, że tyle czasu cierpiałam z nią w milczeniu. Zasłużyłyśmy obie na ten lifting ;)
Oki czas na informacje co i gdzie udało nam się zakupić:
Wanna wolnostojąca: CASTORAMA
Płytki cegiełki (Tamoe Bianco): PARADYŻ Liroy Merlin
Baterie prysznicowa i umywalkowa: CASTORAMA
Kinkiety i żyrandol: IKEA
Dodatki: BELLEMAISON
Lustro: IKEA
Szafki: IKEA
Ręczniki: JYSK
To chyba tyle...
Jeżeli o czymś zapomniałam, to śmiało pytajcie ;)
Buziole!Miłego dnia!
Wasza A.