Odpoczynek, balowanie, zakupy czy rodzinna sielanka?
Co planujecie na najbliższe dni?
Mnie marzą się wiosenne porządki, takie gruntowne z wyrzucaniem nadmiaru tego,
co od dawna po kątach się chowa...
Szczerze jednak wątpię czy uda mi się je choć w części ogarnąć, bo zaległości w pracy znowu spore.
Ferie na szczęście zmierzają ku końcowi i już w poniedziałek dzień będzie miał znowu rytm właściwy.
Zagrzebię się w pracowni i nie będę z niej wychodzić do wieczora.
No chyba, że słonko mocniej w szyby przyświeci i zechce mi się trochę popatrzeć mu prosto w twarz.
Wtedy ruszę w moje miasto i pstryknę dla Was trochę zdjęć ;)
Aktualnie wykańczam to, co w domu zostało do dziubnięcia i pakuję resztę mojego szyciowego kramu.
Wszystko już nie długo będzie w jednym, właściwym sobie miejscu- pracowni,
żeby dom wreszcie mógł być domem,
żeby nitki nie ciągnęły się z każdego miejsca, nie czepiały ubrań i skarpetek...
No i żeby te psotne szpilki i igiełki nie chowały się w kanapie i pod nią.
Miśki jeszcze w grubych swetrzyskach, ale czas pomyśleć o lżejszej i dla nich garderobie.
Ten powyżej, to Maksymilian.
Koledzy mówią na niego Max, ale mama ciągle i niezmiennie woła po prostu Maksiu.
Może to przez jego zamiłowanie do modeli starych aut, a może najzwyczajniej w świecie dla niej jest w dalszym ciągu małym Maksiem, który na zawsze po wsze czasy mały pozostanie...
Czując wiosnę w kościach zachciało mi się kwiatowych smaczków.
Grafiki i wzornictwo Green Gate uwielbiam od dawna.
Ich kwiatowe wzory są idealne, nie przesłodzone, delikatne, sielskie.
Grafiki wykorzystałam do przyozdobienia lawendowych woreczków.
Dodatkowo wszyłam im różowe wypustki i doszyłam bawełnianą koroneczkę, bo podobno diabeł tkwi w szczegółach ;)
Sprawdzą się świetnie w bieliźniarce lub łazience.
A pachną tak, że w nosie kręci obłędnie :)
Moje drugie pół wyjechało na dni parę,więc korzystając z okazji, że ten hamulec bezpieczeństwa jest poza domem jutro ruszam na giełdę w poszukiwaniu tego czy tamtego, niezwykle przydatnego czegoś, czego facet mógłby nie ogarnąć swoim sposobem widzenia świata ;)
Ostatnio zakupiliśmy piękny czerwony baniaczek metalowy z pokrywą który sprawdził się w roli popielnika (za jedyne 20zł) i dwa piękne drewniane krzesełka dla moich misiów ( 15zł/szt).
Uwielbiam to buszowanie wśród staroci, a Wy? ;)
Wieczorem natomiast w planach mamy wieczór piękności z moją Taleczką.
Babski czas poświęcony tylko i wyłącznie nam. Strasznie mi tego brakuje...
Miłego weekendu Moi Mili
Szukajcie wiosny i cieszcie się życiem :)
Wasza A.