Nikt nie ma tak, żeby cały czas sielankowo było, to pewne. Tak chyba być musi, bo w nieustającej szczęśliwości człowiek zdurniał by i tyle. Czasem więc trzeba się potknąć, wysypać, rozsypać i pozbierać znowu w całość...
No nie było sielankowo i u nas, co tu dużo gadać. Było słabiutko w porywach do tak sobie, a nawet lipy totalnej.Było nie było, nadal dużo lepiej nie jest i nadzieja na nowy, lepszy rok razem z kiszkowatym początkiem lutego poszła sobie w świat bez obietnicy powrotu.
Na takie wieści niektórzy zacierają swoje kosmate, diabelskie łapki... Ich nadzieję też jednak rozwiać muszę, w łeb sobie nie strzeliliśmy i nie strzelimy, a nawet jak się rozsypujemy, to w bardzo spójny proszek ;) Jakby jednak słabiuchno nie było zasada pewna obowiązuje: "Padłeś? Powstań!" Jak w wojsku. Poddają się tylko tchórze i mięczaki, do boju zatem ROZKAZ MARSZ!!!
Opuszczony przed świętami blog wygląda jak porzucony psiak ze zwieszonymi po sobie uszami... Czas na reanimację. Odpuszczę sobie póki co anglojęzyczną pisaninę, bo więcej energii i minut na nią schodzi, a do powiedzenia i pokazania tyle, że sama nie wiem kiedy nadrobię. Do odkopania skrzynek mailowych i na gmail'u, i FB chyba spora szufla będzie mi potrzebna. Trudno, dam radę. Był czas, który trzeba było najbliższym poświęcić, bo nic ważniejszego nie ma. Spróbuję znowu ten czas podzielić i na Was, no i na tę moją wewnętrzną potrzebę pisarskiego gadulstwa :) Przyjmiecie mnie jeszcze? ;)
Niektórzy czekają nadal cierpliwie na przesyłki ode mnie, dziękuję im za wyrozumiałość. Nie dało się wszystkiego udźwignąć zwłaszcza jak człowiek ma paskudną skłonność do ładowania sobie na barki problemów całego świata, nie tylko swoich własnych. Wszędzie jednak gdzie nawaliłam, postaram się naprawić co tylko się da, słowo!
Pozdrawiam Was dzisiaj misiowo, a michu szary jak ta dziwna kraina za moim oknem... Dzisiaj mgły i wstrętna zmarzlina, a śniegu jak nie było, tak ni ma... Przebiśniegi za to kwitną... dziwna zima ech....
Buziaki zasyłam i uciekam pracować (intensywniej niż zwykle...)
Wasza A.
cudny misio, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Edytko :) Również pozdrawiam serdecznie!
UsuńKażdy ma gorsze chwile, ale ważne żeby sie nie łamać i walczyć dalej! U mnie luty też różowy nie jest, ale liczę, że wyjdziemy na prostą. Misio śliczny, jak zawsze!
OdpowiedzUsuńAniu, ja już wprawy nabieram w tym zaciskaniu zębów. Czasem pozwolę sobie na pauzę i rzut okiem na cały ten bałagan codzienny z szerszej perspektywy, ale co nam zostaje innego jak nie walka z przeciwnościami? Damy radę ;) Trzymaj się dzielnie!
UsuńZawsze tak jest..raz gorzej (albo gorzej niż gorzej nawet..), raz lepiej..byleby się nie poddawać :)
OdpowiedzUsuńMiś cudowny, jak zwykle! :)
Pozdrawiam cieplutko!
Zgadza się Natalko, nie ma letko ;) Z każdej takiej batalii można jednak sporą naukę wyciągnąć :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJak to mówią "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" i tego się trzymajmy. Myślę, że nasze pasje zawsze w jakiś sposób pomagają nam w przezwyciężaniu przeciwności losu. Trzeba być optymistą nieważne czy deszcz leje na głowę - przecież to tylko woda/ zresztą polecam przejażdżki rowerem w letnim deszczu - rewelacja. Ja codziennie jeżdżę do pracy rowerem nawet zimą, ludzie mi mówią że zgłupiałam, ze nienormalna jestem a ja to uwielbiam zwłaszcza jak jest mgła, szron, śnieg - kto ma czas przed pracą albo po na oglądanie takich widoków/ jadąc samochodem zapomni, nie ma czasu spieszysz się ciągle - przecież wszyscy się gdzieś spieszą. A czasami warto zatrzymać się na chwilę i zaczerpnąć świeżego powietrza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z optymizmem
ola;)
Oleńko, święta racja! Mądry człowiek to i z porażki wnioski wyciągnie i następnym razem sukces murowany ;) A co do ludzkiego gadania... zawsze będą szczekać i nigdy nic dobrego nie wyszczekają. Trzeba jednak pamiętać, że tym gadaniem to tylko własne słabości i niespełnione pragnienia tuszować usiłują.Podziwianie świata z perspektywy rowerowego siodełka nawet zimą? Jak najbardziej popieram! Szerokich dróg Kochana życzę i wiatru zawsze w plecy :)
UsuńPiękny wpis, pełen dobrej energii i nadziei:) Głowa do góry, cycki do przodu i idziemy przed siebie;)
OdpowiedzUsuńA jakże ;) Nie ma innej opcji :) Ściskam mocno!
UsuńPodoba mi się ten rozkaz. Twój misio z nadzieją patrzy przed siebie. Ze spójnego proszku to i kulke na przeciwnika można ulepić. Pozdrawiam i sił życzę. :
OdpowiedzUsuńOj przydałoby się i niejedną kulkę ulepić na tą zarazę, co życie zatruć próbuje. Przeciwnik to jednak marny i na tyle mało bystry, że już sam na siebie niezły biczyk ukręcił ;) My z tego proszku wolimy coś znacznie przyjemniejszego sklejać :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńOh to już rozumiem dlaczego taka cisza na drodze mailowej. Zatem czekam na odzew i życzę dużo sił.
OdpowiedzUsuńOdkopuję się pomalutku ;) Wieczorkiem napiszę :) Buziaki!
UsuńAnula, nie ma co się łamać. Korona na głowę i do przodu. Oby tylko ten początek roku taki kiszkowaty był. A potem to już tylko cud miód malina. Tego Ci życzę i ślę pozytywne fluidy.
OdpowiedzUsuńP.S. Rozumiem, że masz poślizg ze wszystkim więc ze spokojem, ale jak dojdziesz do tych wykrojów ciuszków dla lali, to pamiętaj proszę o mnie. Nie pali się, ale na pewno prędzej czy później się przydadzą ;)
Aneczko podeślę, poślizg na tyle duży, że te ciuszki (potrzebne na najbliższą środę) to dopiero w fazie planów są... Ale wyrobię się, muszę, bo to dla pewnej cudnej Zuzki-bratanicy mojej. Ściskam Cię mocno i dziękuję za miłe słowa :*
Usuń"w życiu musi być i dobrze i źle ,bo gdy jest tylko dobrze ,to niedobrze":)))))
OdpowiedzUsuńNo racja, za dobrze-niedobrze :) Pozdrawiam
UsuńMisiu choć szaraczek to od razu przywołuje uśmiech :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że teraz już będzie z górki!
Ściskam!
Właśnie wdrapujemy się na tę górkę i zaraz nabierzemy rozpędu ;) Szczyt już widoczny i niebo jakieś jaśniejsze się robi :) Będzie dobrze!
Usuńśliczny misio!!!!!!!!!! miło znowu tu zaglądnąć i poczytać :):):)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
aneta
No przetrzymałam Was strasznie... Nie było kiedy, nie było jak i siły też nie było. Postaram się nadrobić ;) Buziaki!
UsuńNiestety, często musimy zmagać się z trudnościami, ale trzeba mieć siłę i wierzyć, że będzie dobrze. Musi być dobrze:) A Misio jak zawsze piękny:)
OdpowiedzUsuńO to to,wiara to podstawa + nadzieja i miłość i wszystko można pokonać :) Tej ostatniej mam tyle, że i cała reszta rośnie w siłę dzień po dniu. Tobie też życzę walentynkowo miłości najpiękniejszej i nie tylko dzsiaj, ale do końca świata przynajmniej :)
UsuńAneczko, nic się nie dzieje bez przyczyny. Też sobie to czasami musze przypomnieć, żeby się nie załamać. Jest dla kogo zyć, szyć i mieć nadzieję. Przytulam wirtualnie.
OdpowiedzUsuńOj jest dla kogo żyć i działać,to prawda. Damy radę, jak zawsze przecież ;) Buziaki!
UsuńŻycie jest jak sinusoida raz pod górkę a raz z górki :) Teraz będziesz miała z górki :)))))
OdpowiedzUsuńpiękny Misio :)
Oby ten zjazd z górki był łagodny i bez wybojów, bo od strony wspinaczki, to prawie pionowa ściana była...Pozdrawiam z tych życiowych, wysokogórskich terenów i macham ze szczytu flagą zwycięstwa :D Buziaki!
UsuńI ja musiałabym ruszyc z kopyta, cos przedsięwziąć.... u mnie totalna klapa.
OdpowiedzUsuńOj, Eluś... jakbym mogła coś pomóc, to wal śmiało. Chociaż wysłuchać i dobrym słowem wesprzeć. Numer masz ;) Ściskam!
UsuńDobrze że powstałaś i teraz krok prosto pewnie przed siebie :-). Misio jak zawsze do przytulenia :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest się o kogo oprzeć, krok więc łatwiejszy. Damy radę ;) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńCzasem trzeba samemu sobie wydać konkretny i stanowczy rozkaz...
OdpowiedzUsuńO tak tak, motywacji najlepiej szukać w sobie, bo czasem ta zewnętrzna może okazać się za słaba.
UsuńJak źle by nie było, i tak wyjdę na prostą. - Słowa te kieruję do ciebie w ramach rozpędu :)
OdpowiedzUsuńFajnie,że powracasz : ) Szaro było bez Ciebie : ). Ja walczę już czwarty rok z przeciwnościami losu,co się wdrapię na tę górkę to patrzę a tu kolejna przede mną i myślę sobie za każdym razem : może to już ostatnia ? Ludzkie szczekanie sprawy nie ułatwia,a najgorsze jest to,że widzą jak człowiek upada ale jak zaczyna się podnosić to tracą zainteresowanie i szukają kolejnej ofiary do obszczekania...Koleżanka powiedziała mi kiedyś,że Bóg zsyła na nas tyle problemów ile jesteśmy w stanie unieść...Ten Bóg to chyba sobie myśli,że ja to niezniszczalna jestem ; ). Damy radę i Ty i ja i cała reszta świata : ). Pozdrawiam słonecznie : ).
OdpowiedzUsuńKto jak kto, ale Ty jesteś kobietką wytrwałą i pełną samozaparcia. Więc niech tam sobie zaciera łapki, kto chce - Myszy w Ciebie wierzą :)
OdpowiedzUsuń