Kiedyś przy okazji różnych nieprzyjemnych sytuacji, z jakimi trzeba było mierzyć się w pracy, słyszałam od moje przełożonej "Taki job Pani Aniu..."
Między innymi dlatego z mojej zmiany "dżoba" jestem ogromnie szczęśliwa :)
Chociaż różnie bywa i teraz, ale mając na uwadze to, co było... słuszną podjęłam decyzję!
Kiedy ma się pracę, którą kocha się do głębi szczerym uczuciem, to nawet urlop niepotrzebny!
Przy pracy odpoczywam. Pracę zabieram wszędzie ze sobą i dnia już nawet nie dzielę na robocze godziny. Z pełną odpowiedzialnością potwierdzam: CZŁOWIEK SPEŁNIONY=CZŁOWIEK SZCZĘŚLIWY!
Może trochę trwało poukładanie wszystkiego, może nawet jeszcze jest w fazie układania, ale czuję, że w moje dziubanie idzie coraz więcej pozytywnej energii. Mam nadzieję, że i Wy możecie to poczuć;)
Dzisiaj już wiem, że w zmianach drogi życiowej potrzebna jest odwaga. Czasem trzeba zamknąć oczy i skoczyć nie czekając bezustannie na właściwy moment.Odwagę musiałam hodować w sobie od małego ziarenka. Trochę jeszcze wątlutka i wymagająca wsparcia z zewnątrz, ale zaczyna wypuszczać pierwsze listki ;) Szykuję się do kolejnego skoku, więc niech rośnie w siłę spokojnie. O tym jednak cicho sza ;) Opowiem jak już skoczę i zobaczę w co wskoczyłam :)
Mam nadzieję, że Wy cieszycie się wakacjami gdziekolwiek letni wiatr Was ponieść raczył...
Buziaki
Wasza A.
...prawda, trzeba robić, co się lubi, przynajmniej lubi ;) ps - kotka mnie zauroczyła!
OdpowiedzUsuńCos Ty Anulko znów wymyśliła? Jejku trzymam kciuki za bezpieczny skok, bo sama właśnie jednego dokonuję. I przerażona jestem.
OdpowiedzUsuńA że wkładasz serce w to co robisz to widać oj widać. Tak trzymaj kobieto szczęśliwa
Gratuluję wyboru bo i efekty są które cieszą i Ciebie i innych. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńAniu słodziaki!!! Konik mega :) zakochałam się w nim :):):) co do pracy to po swoich trudach w pracy, potem nie możliwości powrotu do niej po macierzyńskim, w końcu po 3 latach beskutecznego szukania zaryzykowałam i od maja ma swoją działalność- fotograficzną, ale po roku jak plany nie ulegną zmianie też podepnę do niej rękodzieło- moje filcowanie :) Codziennie siedzę po 8-nawet 14 h obabiając zdjecia, lub wykonując sesje...i nie ma dnia ,żebym nie trzymała aparatu w dłoni:) Ale kocham to i jestem szczęśliwa chwytając emocje innych ludzi :) Kocham też swoje miniaturki i na pewno nie porzucę filcowania choć czasu na nie coraz mniej.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj to cudowne móc robic to co się kocha! Gratuluję. A Twoje prace sa cudowne, takie perfekcyjne, idelne wręcz.
OdpowiedzUsuńLovely!!!
OdpowiedzUsuńWitam Cię wieczorową porą:) Wszystko wkoło zasypia, a ja wreszcie mam czas na przemiłe odwiedziny:) Moja droga wpaść tu i zachwycić oczy i serce - Bezcenne !!!! Pozdrawiam cieplutko i życzę samych twórczych senków <3
OdpowiedzUsuńPraca przynosząca satysfakcję jest marzeniem wielu osób. Maskotki są prześliczne. Najbardziej podoba mi się myszka :)
OdpowiedzUsuńAniu, trzymam kciuki za tajemniczy skok :) A stwory Twoje jak zawsze przepiękne i powalają dokładnością wykonania. Mam nadzieję, że zaczęłaś im już w wszywać swoje metki??!
OdpowiedzUsuńWspaniałe te Twoje wytworki. Tyle ich już widziałam i za każdym razem się zachwycam dbałością o szczegóły i starannością wykonania. Są bajeczne! A co do powiedzonka, że "taki job...", ja rozumiem, że moda na anglicyzmy, ale w końcu mamy taki piękny język, że nie trzeba go udziwniać... Super, że miałaś odwagę zostać panią własnego losu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przeurocze:):):)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń