No oporny ze mnie egzemplarz strasznie i naukę obsługi wszystkiego muszę przyswajać empirycznie, nic w teorii. Opisy konstrukcji szycia z Burdy, czy innych magazynów modowych też jak dla mnie pisane są językiem niezrozumiałym. Jakby do Chińczyka po polsku gadali. Nowy telefon i mini książeczka do przewertowania? Dla mnie maxi zagwostka, żadna pomoc. Wszystkie guziczki muszę obmacać po swojemu, powciskać, pomieszać i nawet narozrabiać, żeby samodzielnie dojść w którym miejscu napsociłam, następnie naprawić. Tak się uczę, tak zapamiętuję najlepiej. Nawet jeśli jakaś instrukcja obłsugi językiem prostym z pozoru jak krowie na rowie jest pisana, to i tak w kąt u mnie poleci i tyle. Mydło w oczach dostaję czytając kolejne linijki, jakby mi się mózg od reszty ciała odłączał. Wszystkie jednak te książeczki od każdego domowego sprzętu trzymam grzecznie w sporym pudełku tak na wszelki wypadek :P
Od jakiegoś czasu zbieram się z otwarciem autonomicznego sklepu internetowego i znów pojawił się problem, tym razem nauki obsługi oprogramowania. Sklep na obecnym etapie rozwoju mojej firemki, firemeczki powiedziała bym nawet, wydaję mi się naturalnym punktem do zrealizowania. Jeżeli coś się robi z założeniem, że to będzie na poważnie, nie można ciągle kręcić się wokół własnej osi. Niby współpraca z internetowymi galeryjkami ma jakieś swoje plusy, ale ostanio jakoś więcej minusów dostrzegam. Przede wszystkim duże prowizje doliczane do cen produktów, przez które uzyskanie ceny satysfakcjonującej dla mnie jako twórcy i jednoczesnnie atrakcyjnej dla klienta , staje się trudne, lub niemożliwe nawet. Jak to w każdej działalności zatem: im mniej pośredników, tym lepsze efekty. Zatem sklep będzie, to już postanowione. Ruszam z końcem sierpnia, bo i z tym mydłem w oczach będę musiała sie uporać, no i o zatowarowanie na wirtualne półeczki muszę zadbać. samo się nie zrobi cnie ;)
Do sklepiku trafiać będą oczywiście moje dzieciaki słodziaki, czyli myszy, króliki, misiaki, kocurki i co tam jeszcze zwierzyńcowego wykluje się pod igłą , no i najróżniejsze elementy wystroju wnętrz głównie dla maluszków. Mam nadzieję, że tym razem plan uda się zrealizować w 100%. Sklepik myślę ułatwi Wam dostęp do tego, co aktualnie będzie dostępne i komunikacja ulegnie poprawie też, bo do obsługi sklepu przed zatrudnieniem pomocy rąk dwóch już się raczej nie wymigam ;)
Jeżeli ktoś z Was ma doświadczenia z budową sklepu internetowego chętnie przyjmę wszelkie wskazówki. Dobre rady bardzo się przydadzą ;) Zdecydowałam się na platformę shoper.pl i właśnie młócę wszelkie informacje w temacie, uff....
A jak tam u Was z nauką obsługi sprzętów? Jesteście w stanie przyswoić z nich wiedzę, czy raczej włącza Wam się samouczek jak u mnie? ;)
Buziaki dla Was i do przeczytania w najbliższym czasie
Wasza A.
Ja instrukcjami obsługi to wręcz się brzydzę,zazwyczaj sama muszę podłubać pokombinować,czasem coś na dzień dobry popsuć,widać te typy tak mają ; ) MMMMM sklepik internetowy,marzę by kiedyś taki mieć niestety póki co z moim brakiem pojęcia w tej materii to raczej nierealne,chyba że zatrudnię córkę do jego ogarniania ; ) Tymczasem będę trzymać kciuki za Ciebie i wiem,że świetnie sobie poradzisz a mydło w oczach zamieni się w piękne bańki mydlane,takie tęczowe i pastelowe jak wszystkie Twoje cudne zwierzaki : )
OdpowiedzUsuńAniu, dasz radę nie taki diabeł straszny
OdpowiedzUsuńJak coś pytaj, ja mam już dwa swój i na "gdzieś tam "hihi
Zdecydowanie masz rację, ale instrukcje montażu mebli z Ikea trawię :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!!
Pozdrawiam
e.
Wspaniałe posunięcie jeżeli chodzi o sklepik własny :-). Trzymam kciuki. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńA ja z instrukcjami akurat za pan brat. Zanim się czegoś dotknę, to najpierw z grubsza instrukcję przyswajam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za sklepik!