Marzenia się spełniają. Wystarczy myśleć o nich intensywnie, ale nie wymagać bezczelnie od losu. Moje powoluśku stają się rzeczywistością. Fakt, łatwiej jest, kiedy nie dotyczą spraw wagi państwowej, tylko moich małych, przyziemnych przyjemności, ale ich realizacja sprawia równie wielką radość, a co najważniejsze daje wiarę, że te większe też kiedyś staną się ciałem :)
Marzyła mi się retro maszyna w cukierkowym kolorze. Taka do podziwiania, dekoracja miejsca pracy, cacko z duszą bez współczesnych plastikowych udziwnień. Oglądałam w sieci wiele z nich, ale ściąganie takiego cacuszka z Niemiec czy Anglii skutecznie odstraszało ceną. Na takie fanaberyjki funduszy niestety brak. Oglądałam więc, wzdycholiłam i obchodziłam się smakiem.
Ostatnio jednak moje drugie pół zerwało mnie z rańca samego i wyciągnęło na giełdę do miasteczka obok, gdzie szwarc mydło i powidło-dosłownie. Na giełdę trzeba jechać wczesną porą, żeby wyszukać cosik fajnego, więc nie stawiałam oporu. Rozrywek w ostatnim czasie mięliśmy brak totalny, więc pomysł choć na ten spacer poranny wydał mi się myślą trafioną w dziesiątkę. Lezę więc zaspana nieco błądząc wzrokiem po wszystkich dobrodziejstwach przytarganych przez sprzedawców, aż słyszę "Anulka, patrz jaka maszyna!"
Radość dziecka pojawiająca się w wyeksploatowanym intensywną pracą ciele na taki widok potrafi rozbudzić nawet mnie zaspaną, rozczochraną i zakręconą jak słoik smalcu. Wysłałam pana I. z misją w sprawie negocjacji ceny, a wierzcie mi, że nikt z taką elegancją i tak skutecznie nie potrafi się targować jak I. :) . Mrugnął mi tylko i posłał szerokaśny uśmiech. Nie wierzyłam, że za takie cacuszko trzeba wyłożyć jedynie 40zł, no nie może być!!! Dokładnie tyle kosztowało moje marzenie.
Przytachałam do domu, wyjęłam z walizki i z duszą na ramieniu wpięłam w gniazdo. DZIAŁA!!! Powiem więcej, działa jak złoto, cichutko, leciutko, bez zająknięcia :) Rocznik 1968, serwisowany w 2007r. (zostawiłam póki co karteczkę z serwisu na prawym boku). Pięknota moja w kolorze miętowym aż po malutką miętówkową wtyczkę. Kolejne małe-wielkie marzenie odhaczone ;)
Co na miętowej maszynie można uszyć? Pewnie kolejne moje myszowate, bo te pokochaliście równie mocno, jak ja :) Lecę zatem działać myszowo i miętowo :)
Miłego dnia życzę i za wizytę + ciepłe słowa z serca całego dziękuję :)
Wasza A.
Jejku Anuś.... to ja lecę do Ciebie pogłaskać chociaż takie cacuszko. Prześliczna!
OdpowiedzUsuńMasz rację - warto spełniać marzenia, nie te wielkie, ale te najmniejsze, bo one dają nam więcej radości.
Myślę, że nowa willa nie dałaby Ci tyle radości, co te miętowe maleństwo. I jeszcze na chodzie...no no
Zgadza się Elu :) małe szczęścia cieszą najbardziej. Zapraszam do głaskania ;) Poszyć też pozwolę :D
Usuńnoooo kochana nie kuś, bo nie mam daleko
UsuńTak pięknie dzielisz się swoją radością, że i ja raduję się z Tobą. Cudna miętka. : ) Mysia jak zawsze urocza.
OdpowiedzUsuń:) mała rzecz, a buzia sama od ucha do ucha w usmiech się układa jak patrzę na tę staruszeczkę ;) Pozdrawiam serdecznie!
Usuńsuper , tak amrzenia się spełniają cudowna
OdpowiedzUsuń:)
w takim miejscu nie dziwię się że powstają tak piękne rzeczy:-)
OdpowiedzUsuńpzdr
GRATULACJE SUPER ZAKUPU! :)
OdpowiedzUsuńWarto było czekać! I brawa dla męża za pomysł i bystre oko :)
BUZIAK :*
Wow maszyna piękna:) cudnie, że ktoś o nią dbał i nadal działa:)
OdpowiedzUsuńTez uważam,że marzenia są po to by się spełniały !
OdpowiedzUsuńMarzenie! Cudowna jest ta maszyna! Zazdroszcze! :))
OdpowiedzUsuńhttp://frankybronky.blogspot.com/
Aniu masz cudowna maszynę, nawet przewód kolorystycznie dobrany, cacuszko
OdpowiedzUsuńPiękna jest!!!! taki zakup to naprawdę umie poprawić humor :) :) myszka słodziutka :)
OdpowiedzUsuńAneczka, śliczna jest! Obłędnie miętowa, nieziemsko stylowa! Już widzę, jak Cię paluszki swędzą, żeby poszyć na niej ;) Niech Cię długo i szczęśliwie cieszy!
OdpowiedzUsuńCudowna maszyna a już chodzi to czad:)
OdpowiedzUsuńMaszynowa czadowa :) Super kolorek ! A Pani myszowata cudowna, wpasowała się w klimat maszyny :)
OdpowiedzUsuńpiękna maszyna
OdpowiedzUsuńHistoria jak bajka, a na końcu szczęśliwe zakończenie. Cieszę się z Tobą, bo też cieszą mnie takie przypadkiem odnalezione skarby.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie zaczynam wierzyć,że marzenia naprawdę się spełniają-jesteś tego doskonałym przykładem : ). Cudownie miętowo u Ciebie.
OdpowiedzUsuńStare maszyny maja swoj urok, mimo małej liczby ściegów (a tak naprawdę niewiele się ich używa), tylko głośne są upiornie. Ja bym kiedyś chciała spróbować maszyny mechanicznej, na pedał, takiej ze stolikiem. Zero prądu. To musi być ciekawe przeżycie. :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy skarb znalazłaś! A myszorek jak zwykle przesłodki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Cudo, bez dwóch zadań, miałaś niesamowite szczęście tamtego dnia, akurat taki kolor, oczom dosłownie nie wierzę...
OdpowiedzUsuńAniu piękna taka cukierkowa, cieszę się,że udało Ci się spełnić małe marzenie.Warto marzyć:) pozdrawiam i gratuluję zdobyczy Ps. WARTO BYŁO WCZEŚNIE WSTAĆ:)))
OdpowiedzUsuńJest cudowna :))) Szkoda, że u mnie na targach staroci nie ma takich cudów :(
OdpowiedzUsuńKochana! Interes roku ubiliście!
OdpowiedzUsuńAle ja się cieszę razem z Tobą! Warto i trzeba marzyć :) Teraz ten domek za miastem zacznij porządnie wizualizować ;)
OdpowiedzUsuńMaszyna do schrupania! Jest piękna!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Patti
very nice post, thanks for share :)
OdpowiedzUsuńobat pembesar penis | harga mobil jazz