Zaliczyłam wyjazd poza miasto. Bardzo potrzebny reset, bo już wszystkiego było powyżej kokardki.
Wyjazd przyjemny, bo i tereny piękne, i towarzystwo takie, jak trzeba.Szkoda tylko, że po tym resecie chora rzeczywistość dała o sobie znać głośnym tupnięciem...
Przed długimi postami zawsze ostrzegam, więc i tym razem uprzedzę lojalnie, że słowotok Was czeka.
Może jednak od początku, a początkiem niech będą tytułowe kwiatki.
Zdjęcie poniżej pochodzi z wyjazdu i przedstawia żółte śliczności z chełmskiego lasu, ale nie o nich będzie tu mowa, a o innym zielu. Są jednak tak śliczne i tyle ich było w przygranicznych polsko-czeskich lasach, że musiałam się nimi z Wami podzielić ;)
Zdjęć z wyjazdu będzie jeszcze kilka, takich z moimi smaczkami, które najbardziej chcę zachować w pamięci.
Jeśli zaś o kwiatki chodzi, otrzymałam wiadomość w sprawie poprzedniego wpisu. Post zawierał zdjęcia na tle zawilcowego dywanu. Powiem wprost, oberwało mi się. Zarzucono mi niewiedzę i bezmyślność, bo podobno uczę dzieci dewastacji roślin chronionych. Pani,która z wizytą wpadła na bloga bardzo szybko podsumowała moją pracę jako poczynioną szkodę w kwestii edukacji młodzieży. Wiadomość była bardzo rzeczowa i niby z podpisem, tu cytuję : "... nie życzę Pani kłopotów..." , ale między wierszami brzęczało ostrzeżenie przed doniesieniem gdzie trzeba... Tak więc Moi mili, przez te kwiatki trafię za kratki ;) Jeśli robiłyście zdjęcia z przebiśniegami w domu, krokusami, wrzosem radzę poszukać dowodów zakupu ze sklepu ogrodniczego, bo w przeciwnym razie razem spotkamy się w celi ;) To tak żartem oczywiście. Postawa Pani bardzo chwalebna, bo przecież w obronie dóbr naturalnych. Mam jednak nadzieję, że edukując swoje dzieci czyni to starannie i sprawdza posiadaną wiedzę. Dobrze by było, zwłaszcza jeśli niewiedzę tak swobodnie zarzuca innym... Otóż, w celu wyjaśnienia przekazuję Wam informacje z zawilcowego świata w pigułce. Owszem, zawilec znajduje się na liście roślin objętych ochroną. Nie ten jednak, którego na zdjęciach Wam pokazałam. Zawilce występują w wielu odmianach i te chronione to oczywiście dziko rosnące roślinki, jednak też nie wszystkie spośród tych dzikusów. Chronimy bezwględnie zawilce wielokwiatowe i zawilce narcyzowate. Moje zielone dywany pokryte były zawilcem gajowym, który jest roślinką pospolitą prawie jak stokrotka. Zatem ręce moje wolne od kajdanek dalej swoją robotę wykonywać mogą ;) Nie traktujcie jednak moich słów jako przyzwolenia do wykarczowania zawilcowych dywaników, o nie. Jedźcie w las i podziwiajcie, bo ta wiosenna dekoracja zniknie bardzo szybko.
Wiadomość od Pani nie była mi obojetna, bo żadne słowo i gest w moją stronę skierowane nigdy nie są bez znaczenia. Musiała bym się nie Anka nazywać chyba ;)
Tym bardziej, że w duszy wisiały mi słowa jeszcze jednej niewiasty.
Pani nr 2 przesłała mi słów parę krytycznych w temacie mojego szycia.Spokojnie, samozachwyt jest mi obcy i szczerą krytykę mogę przyjąć na klatę. Zastanowiło mnie jednak to, że była to osoba nie z listy moich klientów, nie znajoma z dobrą radą , ot poprostu Pani wpadła, zobaczyła i taka jej się refleksja nasunęła... Mnie nasuwa się inna, ludzie krytykują innych kiedy sami ze sobą jakiś problem mają. Męczyło mnie pytanie, jak można tak wpaść do kogoś tylko po to, żeby ciętą krytykę zaserwować? Mam nieprzychylną opinię na temat dekoracji okiennej sąsiadki, więc pukam do drzwi, rzucam słów parę i znikam... Tak to powinno wyglądać? Chyba nie, bo po co to robić?!
Ostrzegano mnie, że funkcjonowanie w sieci wiąże się z obcowaniem z różnymi ludźmi, z komentarzami niezbyt miłymi, z nienawiścią, zazdrością... Ostrzegano, ale ostrzeżenie przed ciosem w plecy wcale nie sprawia, że jest mniej bolesny. Zaczynam się jednak oswajać powoli z wariatami, zakompleksionymi wrednotami i obiecuję sobie tylko jedno : nie dyskutować z tym całym towarzystwem nigdy więcej. Post piszę informacyjnie również dla tych, którzy swoje pazurki już ostrzą, żeby coś naskrobać i dokuczyć. Nie spodziewajcie się odpowiedzi. Wywalanie tego typy wypocin zamierzam bezwględnie wprowadzić w życie od teraz dla dobra mojego i moich najbliższych, obiecując im, że obce jednostki złego humoru w naszą codzienność wprowadzić już nie zdołają :) Niech szukają sobie innych worków do bicia, tudzież terapeutów i innej pomocy specjalistycznej w celu rozwiązania ich ewidentnie poważnych problemów wewnętrznych. Jeśli komuś nie podoba się to, z czym tu spotkać się może, jest na to wyjątkowo prosty sposób: taki krzyżyk malutki w prawym górnym rogu :)
OK, wywalilam, ulżyło, więc do pracy wracać mogę...
Z wyjazdu jeszcze tylko moje smaczki powklejam i idę dziubać dziubanko moje, bo znowu skurczenie doby odczuwam jakoś intensywniej ;)
Nawąchałam się drewienka...
... nagłaskałam relaksacyjnie życzliwego, psiego łebka (nieocenione wręcz działanie w sytuacjach stresowych i w mniejszych, czy większych smuteczkach ;)
... pospacerowałam, co dla mojego przeciążonego siedzeniem kręgosłupa aktualnie jest bardzo ważne, no i wysiedziałam się wieczorowo przy piecyku trzaskającym ogniem.
Gdzie byłam? W moim ukochanym Chełmsku Śląskim, w którym jeśli jeszcze ktoś nie był, ten gapa ;) Wszystkie szyjące niewiasty powinny odwiedzić chatki tkaczy śląskich, którzy piękny len tkali, no i na pogaduchy do Apostołowej kawiarenki wpaść w celu konsupcyjnym, bo żonka tegoż pana cud miód malina ciacho według starej receptury wypieka :)
Mam nadzieję, że ta ekspresowa regeneracja pomoże teraz w zakończeniu wszystkich prac twóczych, na które czekacie cierpliwie...
Miłego weekendu Robaczki Wy Moje,
mój będzie pracowity.
Z radosnym pozdrowieniem żegnam się dzisiaj
Wasza A.
Na świecie są tacy ludzie i już....nic tego nie zmieni. A skoro do ciebie w końcu trafili, to pewnie dlatego że twój blog jest popularny. Masz świetne zdjęcia, szyjesz cudnie i masz rzeszę wielbicieli :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPracy przede mną ciągle sporo, bo zawsze można coś ulepszyć. Wielbicieli nie potrzebuję, wolę serdecznych ludzi, przyjaciół. Tak też o Was myślę, dlatego wychodzę tu z otwartym sercem i wszystkim, co mam najlepsze. Nie ukrywam się za fałszywym imieniem, ani zdjęciem obcej postaci z internetu. Na tyle mam odwagi, żeby rozmawiać z Wami szczerze i na tyle siły muszę znalźć w sobie, żeby solidny mur przed podłością zbudować. Dzięki Katie, buziole!
UsuńWiesz, czasem mam wrażenie, że niektórzy robią to zawodowo ;)) Biegają po różnych blogach i szukają, do czego tu by się przyczepić. Bo to przecież niemożliwe, aby było tyle zdolnych osób, podczas gdy im samym los żadnego talentu w prezencie nie zesłał ;))
OdpowiedzUsuńDobrze, że przyjmujesz to ze spokojem, bo naprawdę szkoda nerwów.
Ja niezmiennie Twoje prace uwielbiam i uwielbiam też Twoje piękne zdjęcia!
Pozdrawiam i również życzę Ci miłego weekendu :)
Coś ich trawi wewnętrznie to pewne. Może niespełnienie, samotność, żal o coś do świata. Zamiast szukać dla siebie ciekawego zajęcia próbują innym uprzykrzyć to, co sprawia przyjemność.Szkoda. Zawsze to powtarzam, zła energia wraca jak bumerang waląc w cel ze zdwojoną siłą.Oby dali radę się podnieść kiedy walnie w nich...
UsuńPies je drapal!
OdpowiedzUsuń:) najlepiej wściekły i zapchlony :P Taki żarcik oczywiście ;)
UsuńAniu,bardzo się cieszę,że Cię nie zapuszkują : ))). Ale tak dla pewności,to mam nadzieję,że to drewno na zdjęciu nie jest drewnem z jakiegoś chronionego gatunku ? Ja tak żartuję,ale doskonale wiem,że to ani nie było dla Ciebie miłe ani zabawne. Choć to zabrzmi banalnie to: nie przejmuj się,rób swoje bo robisz to cudnie : ). A propos tego cudnego psiska...Oglądałam wczoraj "Autostradę do nieba" i padł tam taki tekst : "Mówi się,że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka...a najlepszym przyjacielem człowieka powinien być przecież drugi człowiek..." Buziaczki : )*
OdpowiedzUsuńSpokojnie, drewno nie moje, a właściciele to prawi ludzie ;) Z pewnością naciupali to, co miejscowy leśniczy naciupać pozwolił. Swoje będę robić i zawsze starając się żeby było jeszcze lepiej, jeszcze dokładniej,ładniej. Ku radości bulgoczących złowrogo anonimusów nie zamierzam nadstawiać pokornie głowy do bicia.Niech szczekają sobie do lustra.
UsuńPani Aniu. :) Świetny post! A niech się wstydzą nieszczęśliwi złośliwcy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i jak zawsze z wielką przyjemnością do Pani zaglądam. :)
Kaczuszka doleciała szczęśliwie i cudnie zdobi moją komodę. :)
Mariola.G.
Mariolu, wstydu to takie jednostki nie odczuwają. Raczej satysfakcję "Ooo, ale jej dopieprzyłam :)" Od dzisiaj jednak po pierwszych słowach czasu nie będę tracić nawet na dalsze czytanie ich radosnej korespondencji :)
UsuńMariolu, wstydu to takie jednostki nie odczuwają. Raczej satysfakcję "Ooo, ale jej dopieprzyłam :)" Od dzisiaj jednak po pierwszych słowach czasu nie będę tracić nawet na dalsze czytanie ich radosnej korespondencji :)
UsuńOj takimi ludźmi nie ma się co przejmować :) Piorwiosnek lekarski był pod ochroną ,ale już nie jest więc możesz je śmiało fotografować a nawet zrywać :):) a fotka ich śliczna :) Służę pomocą w razie potrzeby odnośnie gatunków chronionych , w końcu biologiem jestem i to mgr przed nazwiskiem mam :):) :):) nikt wówczas drugi traz Ci tak nie napisze :)
OdpowiedzUsuńCo do szycia to Pani ,która napisała nie fajną wiadomość myli się, wiem bo przecież mam Twoje szyjątka (nagrody z candy) - śliczne serducho wisi nad łóżeczkeim córy a ściereczka z wisienkami w kuchni (od świętna :) )
Psiak cudny i ma piękne, bystre spojrzenie :)
Pozdrawiam
Aneta
Anetka, może się komuś coś nie podobać, spoko. Wielu twórców jest w sieci, więc bez problemu znajdzie coś, co trafi w jej estetykę. Pytanie jednak na diabła pisze o tym do kogoś, kogo nie zna? Zaśmiecanie skrzynki i kradzież czyjegoś dobrego samopoczucia, to chyba jedyny cel takich wiadomości.
UsuńNo to teraz uważaj ,bo się leśnicy doczepią,że im zapach drzewa bezpłatnie zabrałaś w nozdrzach,może jeszcze jakiś kynolog się do psa dopnie...ech Aniu,Aniu,duża dziewczynka jesteś a jeszcze Ci zapadają takie oszołomy w serce????
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:))
Bożenka, leśnika mam w rodzinie, to i orientacja w temacie choć umiarkowana jest ;) Grzybki też rozsądnie zbieram i jagodzin nie niszczę. Można więc bez oporu do lasów mnie wpuszczać :D Przejmować się już nie będę, słowo. Szkoda mojego czasu ;)
UsuńNo cóż,są ludzie i ludziska ;/ Je tez zawsze na wiosnę wybierałam się do lasu w celu małej sesji wśród zawilców ;p No ale nie dajmy się zwariować-to nie można sobie fotki zrobić wśród kwiatków?! Przecież chyba nie uwieczniłaś na tych zdjęciach jak wyrywasz chronione roślinki z korzeniami ;p Ech,szkoda gadać!
OdpowiedzUsuńCóż, kilka kwiatków zerwałyśmy, ale spokojnie, takich chronionych nie ruszamy ;) Wychowano mnie w szacunku do natury i moje dziecię też uczę, żeby dbać o to, co natura dała.
UsuńEch Anula, takich hejterów to trzeba "olewać ciepłym moczem" - przepraszam za wyrażenie, ale bardzo dobrze oddaje to o co chodzi ;) Pseudointelektualne wypociny o zawilcach to śmiech na sali. A krytyki Twojego szycia to już kompletnie nie rozumiem! Miałam Twoje dzieła w łapkach i akurat tak się zdarzyło, że mogę porównać do dwóch innych szyjących zabawki blogerek. Twoje szyjątka to jest majstersztyk! I tak jak pisałam wcześniej - metkę Cottoni mam nadzieję doszyję sobie z czasem do torby, bo to jest marka co się zowie!
OdpowiedzUsuńOj niestety... uczę się jeszcze brania na miękko takich wypocin. Tak długo, jak efektów pracy samej krytykantki nie zobaczę, tak opcję kasowania wiadomości będę używać bez oporów. Ciekawe czy stając twarzą w twarz też miała by tyle do powiedzenia. Tak czy siak, najważniejsze jest dla mnie zdanie wszystkich tych, którzy moje prace w swoich rękach mają i to, że sprawiły im radość :)
UsuńNie ma co nawet rozważać czy w twarz by powiedziała itp. itd. Szkoda czasu na takie rozmyślania - życie przecież za krótkie jest :)
UsuńOj Aniu, przykro mi, że ktoś przy-atakował twoją osobę, bo jakoś podstaw do tego nie widzę. Wiadomo, że nie każdy musi się zachwycać, nie każdy też doceniać, ale... ale trochę kultury w sobie trzeba mieć i bezkarnie obrażać ludzi nie można. Ja stoję murem za Twoimi dziełami i złego słowa nie pozwolę powiedzieć. Sama czasem pokusiłam się na małe szyjątka i doskonale wiem, że to ciężka praca, zdolność w paluszkach i cudna wyobraźnia. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńAniu, krytykanci na swojej chorobliwej potrzebie kopania są tak skupieni, że nigdy sami nic nie tworzą. Uwagi od koleżanki po fachu mającej pojęcie w temacie konstruowania zabawek są jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej, że sama ciągle pracuję nad moim warsztatem. Dużo czasu zajęło mi budowanie w sobie odwagi, żeby moje szyjątka pokazać komukolwiek. Teraz kiedy efekty całej mojej pracy zaczyna być widać w kłębek przed pyskaczami zwijać się nie mam zamiaru. Pozdrawiam Cię serdecznie!
UsuńA mnie bardzo podobają się Twoje prace.
OdpowiedzUsuńjak coś mi się nie podoba to tego nie komentuję, bo każdy ma inny gust.
W Polakach dużo jest małostkowej zawiści, dobrze że jest ich niewielu.
buziaki słoneczne śle Aniu
Jaga zgadza się, nie wszystko jest dla wszystkich i o gustach się nie dyskutuje. Taka postać jednak nie napisze do koncernu, że np. coś w kolekcji ich sklepów wypadło blado, czy jest źle odszyte. Tam jest za dużo ludzi i rzecz oczywista, że takie cięte słówka na nikim wrażenia by nie zrobiły. Lepiej napisać tam, gdzie jeden człowiek po drugiej stronie siedzi. Wtedy ma gwarancję poprawy swojego samopoczucia, bo najprawdopodobniej komuś jej/jego babol przykrość sprawi. Nieszczęśliwym ludziom internet dał anonimowość i rozpaczliwie się nią zachłystują próbując swoje ego podbudować w sieci czyimś kosztem. Szkoda na nich energii ;)
UsuńTak mi przyszło do głowy, że oberwie Ci się za zdjęcia w kwiatkach i się nie zawiodłam na internetach. Uwielbiam gajowe, też mi się czasem oberwie, ale nie za gajowe, a za czosnek niedźwiedzi, którego czasem narwiemy kilka liści do obiadu i się nieopatrznie przyznamy publicznie. To co, że w miejscu gdzie je zrywamy są go prawdziwe łany, no ale. ;)
OdpowiedzUsuńA żeby tym przemiłym paniom nasze rodaczki myszy całą pościel zeżarły :)
OdpowiedzUsuńpiękne pierwiosnki :) nie ma co się przejmować taką krytyką, ważne że lubisz to co robisz i tworzysz piękne rzeczy o! :)
OdpowiedzUsuń