Robi się pięknie... Sporo gałązek ukwieconych, zieleń w najświeższym z odcieni przedziera się w tło z każdej strony. Dzisiaj może cudnie wiosennie nie jest, bo czymś paskudnym znów sypnęło z nieba i wieje tak, że łeb urywa... Wczoraj jednak było pięknie, więc w magiczny zawilcowy zakątek wybrałyśmy się z dziecięciem moim. Kilka obrazków zachowamy na dni mniej pogodne, żeby oczy cieszyły, a parę chyba w ramki włożę i na półeczkę ustawię :)
Taki dywan to marzenie. Jestem typem antydywanowym i antyfirankowym i wolę deptać nagie, najlepiej skrzypiące podłogi i patrzeć przez okna daleko, bez zasłaniania ich poliestrowymi zwisami, ale taki dywanik mogłabym mieć pod stopami całorocznie.
Nauka fotografii idzie mi powoli, ale sprawia wielką frajdę. Czasu na malowanie obrazów brak, a takie łapanie kadrów jest trochę jak zastępstwo za tworzenie pędzlem na płótnie. Płócien krycie zostawiam więc takim artystom, jak moja mamcia, której prace wkrótce Wam zaprezentuję. Ja pozostaję wierna nitce z igłą i mojemu magicznemu szkiełku, przez które trochę tego mojego świata mogę Wam pokazać.
Najchętniej dzisiaj legła bym sobie na takie zielone dywany, ale pracy tyle, że kichnąć nie ma kiedy. Chwilami dół mnie dopada, bo ciągle z czymś nie wyrabiam czasowo, ale każdy dzień jest tak wypchany po brzegi, że rozdwajam się i roztrajam, żeby wszystko jakoś takoś ogarnąć. Na tyle kawałków podzielona padam wieczorem, żeby przez krótki sen mogły się znów posklejać w jedną całość. Czasem jednak rzucając krótkie spojrzenie w stronę lustra widzę, że z upływem lat ta składanka sklejanka przypominać zaczyna z lekka portrety Picassa :P Dlatego też swoimi własnymi zdjęciami raczyć Was nie będę zbyt często.
Dzisiaj zarządzam sobie dzień porządkowy, bo w tym ciągłym biegu sieję po całym domu szmatkami, wykrojami i całą resztą rekwizytów mojej codzienności. Czas ogarnąć ten cyrk. Z wiosną więcej powietrza się chce. Więcej tlenu zaserwuję więc dzisiaj swojej domowej przestrzeni, szafom i szafeczkom. Mam nadzieję, że kontener pod domem zdoła ogarnąć temat ;) Żeby proces twórczy mógł trwać w stanie niezakłóconym muszę się odgruzować troszeczkę. Chaos dookoła jest powodem chaosu w głowie, a wtedy ani myszy, ani miśki szyć się nie chcą takie, jak lubię.
Żegnam się dzisiaj z Wami nowym misiem błękitkiem, podciągam rękawy i zabieram się za pracę.
Miłego tygodnia
Wasza A.
Ciepło, wiosennie i piękne zdjęcia... Śliczna modelka ;)
OdpowiedzUsuńTa pogoda mocno w kratkę, dlatego łapiemy słoneczne chwile, żeby dłużej cieszyły przy szarudze za oknem :)
UsuńŚliczne zdjęcia, piękna pociecha :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu pociechy ;)
UsuńCzy ta piękna dziewczyna to Twoja córka?
OdpowiedzUsuńMisia słodka jak zwykle :)
Tak, to moje Maleństwo :) Dziękuję!
UsuńAniu, jak miło wpaść do Ciebie i poczuć wiosnę, masz racje taki dywan cały rok powinien być pod stopami.
OdpowiedzUsuńA misek też już poczuł wiosnę
Muszę zacząć te miśki moje trochę z tych swetrów wyciągać, bo jeszcze lato zastanie je takie szczelnie ubrane hihi ;) Dywanik był naprawdę cudny. Niesamowity widok taki lasek wyścielony kwieciem. Szkoda, że ich żywotność taka ulotna... Pozdrawiam Elu serdecznie!
UsuńPiękne zdjęcia.miło popatrzeć na takie wiosenne widoki bo u mnie dzisiaj tylko wiatr i deszcz . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPogoda jeszcze mocno niezdecydowana jest i u mnie. Raz tak, raz siak... wczoraj trochę słońca, trochę deszczu z resztkami śniegu i wiatrzycho. Na prawdziwe ciepełko czekam z niecierpliwością :) Pozdrawiam serdecznie!
Usuńw fotografowaniu można się zakochać z czasem i kilka dni bez aparatu ciężko wytrzymać :) Misia przesłodka i piękna!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fakt, aparat uzależnia :) ale to takie zdrowe uzależnienie, więc bronić się nie będę ;) Pozdrawiam Anetko!
Usuńfotki śliczne :-) a Pani Misiowa idealna
OdpowiedzUsuńDziękuję! Buziole zasyłam!
UsuńMoże nauka fotografii idzie Ci powoli,ale jak dla mnie jesteś już mistrzem : ). Piękne kadry i cudna rusałka : ). Miłego odgruzowywania : )
OdpowiedzUsuńDzięki Monika ;) z tym mistrzem to bym jednak nie szalała :) jeszcze duuużo pracy przede mną. Grunt, że rusałka miała frajdę :) Dzisiaj odgruzowywania ciąg dalszy... poniosło mnie :P
UsuńUwielbiam te leśne dywany zawilców :) Śliczne fotki i modelka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Naprawdę piękny to był widok. Szkoda, że ten dywan tak szybko znika... ech... Pozdrawiam serdecznie!
UsuńAniulek dziecię Twoje to piekna niewiasta cudnie wyglada na tym leśnym dywanie ach marzenie
OdpowiedzUsuńDzięki Moniś :* Takie jeszcze moje dzieciątko, a na zdjęciach już taka kobitka.... czas leci zdecydowanie za szybko :(
Usuńśliczne zdjęcia- piękna wiosna ,a u mnie teraz deszcz :(
OdpowiedzUsuńPogodowe wariactwo w toku, ale mam nadzieję, że prawdziwe ciepełko jest już w drodze ;)
UsuńŚwietna sesja na zawilcowym dywanie. Modelka cudna :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńSesja jak z Alicji w krainie czarów!
OdpowiedzUsuńBiałego królika nam tylko brakowało :) Może w przyszłym roku przygotujemy się lepiej na ten dywanowy wypad. Tym razem to był wielki spontan i wyprawa z nadzieją, że kwiatki jeszcze nie przekwitły.
UsuńCudne zdjęcia a modelka przepiękna. Kocham te Twoje mychy:)
OdpowiedzUsuńTrochę się w tym lasku nawygłupiałyśmy, a zdjęć pstryknęłam prawie 200 :D Trzeba było łapać chwilę, bo ulotna...
UsuńSzalona kobieto, piękne to dziecię Twoje. Podziwiam też za szał odgruzowywania - ja dopiero zbieram siły na to, a pomysł nabiera mocy urzędowej ;)
OdpowiedzUsuńAniu trafiłam tu od Eweliny Mordoklejki. Piękne rzeczy tworzysz :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, naturalny dywan i dziecię po nim biegające jak rusałka :)
OdpowiedzUsuńMisiek oczywiście to kolejne Twoje cudo :)
Udanego odgruzowywania :)
Och, jaki piękny ten Wasz magiczny zakątek. Córka Ci rośnie przepiękna :)
OdpowiedzUsuńAch, dziewczę przecudnej urody, gratuluję córki. Moje dziecię nie lubi się fotografować, choć bużka jej dla mnie njapiękniejsza na świecie... Uwielbiam tego bloga. Jest zaczarowany. Dużo zdrowia na wiosnę, Pani Anno i Pani Wiośnie też.
OdpowiedzUsuń