Nie jakieś tam kapu kap, tylko deszczysko konkretne, które zaczęło się w nocy. Przez sen słyszałam jak woda tłucze się na balkonie o moje doniczki z krzewinkami. Niebo zaciągnięte nad całym miastem. Ani skraweczka prześwitu nie widać. Szaro, ciemno i sennie. Oj, przydałoby się jeszcze tak potulać w poduszkę, jeszcze chociaż z godzinkę.Zawinąć się w kołdrę jak krokiet do barszczu i wyruszyć w jakąś podróż pod zamkniętymi powiekami. Wszystko wskazuje na to, że to chlapanko ptzeciągnie się do wieczora. Na szczęscie zdążyłam urwać sobie trochę mimozy koło domu zanim przemokła doszczętnie i trochę słońca stoi teraz na stoliku w kuchni.
Mimoza stoi sobie w kance po mojej babci. Kaneczka kiedyś była czerwona i mocno odrapana, została więc pomalowana i ozdobiona decoupage'em.
Uhh, muszę zaserwować sobie jeszcze jedną kawę i zabrać się do pracy...
Miłego dnia życzę wszystkim
Anka
Nie wiedziałam że to mimoza... Całkiem ładnie ozdobiona bańka (tak moja babcia mówiła ;o)) Sama wyklejałaś różyczkami?
OdpowiedzUsuńJa też niedawno dowiedziałam się, ze to jest właśnie mimoza. Zawsze myślałam, ze to zwykłe zielsko, bo tyle tego dookoła.A tu okazuje się, że o tym "zielsku" piosenka jest nawet ;)Bańkę zdobiłam sama kilka late temu (moje pierwsze podrygi w decoupage).
OdpowiedzUsuńale fajna "kanka"...
OdpowiedzUsuń