Nowa torebka dołącza do zbioru torebek różanych. Tak mnie trochę różyczkami zasypało (robione z resztek tkanin), więc trzeba było znaleźć dla nich zastosowanie.
Tak więc stadko różyczek osiadło na tkaninie o strukturze lnu i chyba im tam dobrze...
W niedzielę moja szwalnicza działąlność nieco podupadła. Spontanicznie wyrwaliśmy się z miasta i pognaliśmy do zamku Frydlant. Śliczne miejsce, świetnie zachowane, komnaty pozostawione w stanie kompletnego umeblowania-cudo!!!Naprawdę warto pojechać. Pamiętajcie jednak o odwiedzinach na stronie internetowej zamku (tej oryginalnej) i sprawdzeniu kiedy polski przewodnik wprowadza swoje grupy. Wejście bez przewodnika jest niemożliwe!
Trochę złapaliśmy oddechu, nałapaliśmy promieni słońca we włosy i wróciliśmy do domu z uśmiechniętymi gębusiami i pełni nowej energii.
i powrót radosny do domu.
Dla młodszej części wycieczki, tj. dla mojej Natalki i jej koleżanki również Natalki, ten etap podróży okazał się najbardziej atrakcyjny. Dlaczego? Bo samochód typu cabrio dał im możliwość machania do wszystkich mijanych samochodów na prawo i lewo. Radość nieopisana wręcz dopadała dziewczyny, kiedy tylko ktoś pozdrowił je zwrotnie, co ku memu zaskoczeniu dzialo się niezwykle często . Jednak w narodzie sporo jeszcze zostało życzliwości :) Jeśli ktoś z Was mijał nas na trasie do Legnicy pozdrawiam raz jeszcze serdecznie, tym razem już bez machania;)
Wszystkim pozostałymprzemiłego dnia życzę...
Wasza Anka
Piekna torba!!!! Ja ostatnio zrobilam swoje pierwsze rozyczki i taka bylam z nich dumna a jak Twoje zobaczylam teraz, to juz przestalam byc dumna :):):)
OdpowiedzUsuńEj Kochana, nic się nie martw, dojdziesz do wprawy;)Pierwsze koty za płoty!
OdpowiedzUsuń