Obserwatorzy

czwartek, 23 maja 2013

I'm sooo lucky:)))))

No i zleciał mi miesiąc cały....
Dawno nie pisałam i w sumie nie wiem od czego zacząć.
 
Może zatem od sprawy najważniejszej.
Tatko mój, po chwilach pełnych grozy, dwóch operacjach,
po diagnozie, że w 3/4 nie żyje,
po OIOM'ie, zapaleniu otrzewnej i paru zdrowotnych wyrokach,
jest z nami :)
Wymodlone, wyproszone- drugie życie.
Różne opinie słyszy się na temat szpitali, opieki medycznej.
My swoją też już mamy.
Gdyby nie parszywy stosunek do pracy lekarza rodzinnego
dramatów byłoby mniej.
Jednak nie o smutnych sprawach dzisiaj chcę mówić, lecz o dobrych.
Dzisiaj chcę Wam powiedzieć o aniołach z OIOM'u i oddziału chirurgii onkologicznej
Legnickiego Szpitala Wojewódzkiego.
Wierzcie mi, tam naprawdę latają anioły,
kobiety, które z pełnym poświęceniem, troską, życzliwością i ogromnym zrozumieniem
dbają o swoich pacjentów.
Pielęgniarki na OIOM'ie, siostrzyczki kochane, które najczulszym ruchem ręki gładzą policzki
leżących w śpiączce ludzi.
Sama to widziałam.
Moim tatką też opiekowały się jak rodzina najbliższa.
Te aniołki więcej wiedzą o pacjentach niż lekarze
i za to ich serce myślę, że miejsce w raju mają
lub zagwarantowane mieć powinny.
Ja w imieniu swoim i rodziny, dziękuję im z całego serca.
 
 
 
 
Muszę Wam powiedzieć, że ja to mam jednak szczęście.
Ogromniaste wręcz szczęście :)
 
W konkursie organizowanym przez Green Canoe i sklep Wonder Home
wygrałam cudeńka prawdziwe
 
Mam ściereczkę przesłodką, rękawicę kuchenną i fartuch :)
Wszystkie te rzeczy pochodzą od Green Gate
i są naprawdę bajeczne!
A mój wiersz, który wywalczył dla mnie miejsce drugie, znajdziecie tutaj Wonder Home
 
Szczęście raz jeszcze dopisało mi też w candy u Kasi
I co tu do mnie przyjechało?
Pojemnik na herbatkę, śliczny, blue, emaliowany :)
i kubeczki-miseczki w ilości sztuk dwie :)
 
Razem z cudeńkami Green Gate tworzą śliczny komplet :)
Mój majątek powiększył się zatem znacznie.
Farciara ze mnie,  prawda?;)
 
A z tym szczęściem to jest tak...
Przede wszystkim trzeba w nie uwierzyć i napakować głowę i serce myślą pozytywną.
Wiem, to nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli kłody pod nogami codzienność ścieli nam gęsto.
U mnie też nie zawsze było optymistycznie i z uśmiechem na ustach.
Całe wiadra łez wylanych i ciągle tłukąca się po głowie myśl-pytanie:
"Dlaczego tak jest?! Dlaczego innym życie układa się jak z nut, a u mnie ciągle pod górkę?!"
Zmiana myślenia potrafi jednak sprawić cuda.
Jeśli zatem czujecie, że macie pod górkę i że przed Wami ciągle schody i schody
zacznijcie patrzeć na nie jak na schody na sam szczyt.
Proste i skuteczne, przede wszystkim jednak nie testowane na zwierzętach ;)
lecz na mojej własnej, osobistej skórce :)))
W drogę na mój szczyt zakładam zatem różowe trampki
( a co tam, że najmłodsza to ja nie jestem ;) róż można nosić dożywotnio:)
 
 
Zabieram ze sobą coś jeszcze...
 
 
Nie jestem przesądna.
Przesądów się wyrzekłam, bo strasznie komplikują życie,
a przede wszystkim dlatego, że chrześcijanin wiarę powinien mieć
ukierunkowaną w inną stronę, niż jakieś tam gusła i zabobony.
Koniczynki jednak lubię bardzo.
Nie traktuje ich jak talizmany, o nie.
Nastrajają mnie jednak filozoficznie i optymistycznie.
Popatrzcie na każdy swój dzień jak na kępkę koniczyny.
Niby nic takiego, zwykła kępka.
W wielu z nich jednak odszukać można takie właśnie małe symbole szczęścia.
Wśród setek zielonych trójlistnych znaleźć jedną taką, niezwykłe zjawisko-
czterolistną koniczynkę.
Jak w dniu całym, wśród setek chwil, z których się składa. Jedna chwila wyjątkowa.
tyle wystarczy, żeby z wielu takich zbudować wielkie szczęście.
Niektóre z nich mniejsze, większe, niektóre idealne, inne podgryzione przez ślimaki.
Ze szczęściami małymi bywa tak samo, może czasem trochę felerków mają, ale jednak są ;)
Moja Natalka ostatnio żaliła się, że nigdy czterolistnej nie znalazła,
że ja ciągle, a ona jeszcze ani jednej...
Powiedziałam jej jednak, że musi lepiej się przyjrzeć, przypatrzeć powoli i na pewno znajdzie.
Z wielkim tryumfem zakomunikowała mi, po wizycie na działce dziadków, że znalazła sztuk dziewięć, w tym nawet jedną pięcio i jedną sześciolistną :)))
Z naszą codziennością jest dokładnie tak samo.
Te szczęścia małe przydarzają się nam codziennie, tylko nie zawsze je dostrzegamy.
Pędzimy jak szaleni nie wiadomo za czym, a tu pod nosem samym takie cuda.
Łatwiej dostrzegają je ci, którzy doświadczyli dramatów.
Choroba w rodzinie, czyjaś śmierć sprawiają, że zwalniamy na moment.
Później doceniamy codzienność, te najprostsze sprawy.
Nie czekajmy jednak na dramaty, żeby szczęście docenić.
Zwolnijcie czasem swój bieg i tak po prostu złapcie swoje szczęście za rękę,
idźcie z nim/nią na spacer
i przytulajcie mocno do serca mówiąc "Kocham Cię" jak często się da!
A na spacerze zegnijcie czasem kolana pochylając się nad koniczyną
i uśmiechnijcie się w duchu do siebie i do mnie ( na pewno poczuję:)
Uśmiechnijcie się też do życia, bo jest niezwykłe i pełne cudownych niespodzianek :)
 
Pozdrawiam i ściskam!
 
Wasza A.
 
 


45 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bekso Ty moja ;) ja też z tych chlipiących ze szczęścia, ze wzruszeń, z zachwytu, z powodu reklam światecznych... lista długa. Może kiedyś poryczymy sobie razem, tak przy herbacie i lodach z bitą śmietaną ;)

      Usuń
  2. to wielka radość czytać takie słowa - piękne!!!
    prezenty te od losu i od bardziej "namacalnych" ;) - cudowne!!
    pozdrowienia
    Sylwia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Człowiek trochę jak instrument, nastrojony właściwie gra jak należy. To też z doświadczenia wiem (od siódmego roku życia skrzypce, skrzypce, skrzypce...)Tworząc w głowie pozytywny świat można go urzeczywistnić. Głęboko w to wierze;)

      Usuń
  3. Cieszę się ogromnie, że tata cały i zdrowy :)
    Masz rację kochana, szczęście jakie mamy, doceniajmy zanim coś się wydarzy ... Ja patrzę na każdy dzień z wielką radością, staram się nie narzekać, łapać każdą chwilę i kochać !!! Jednak mam też za sobą trudne chwile ...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne chwile uczą. Było ich dużo i u mnie. Sporo błędnych decyzji, niewlaściwi ludzie towarzyszący mi w życiu, samotne macierzyństwo, walący się świat przed moim nosem i strach...To tak w telegraficznym skrócie. Cieszę się jednak ze wszystkiego, czego doświadczyłam, bo każdy z tych nawet złych dni kształtował moje ja. Trzeba jednak wierzyć, że któregoś dnia uda się dosięgnąć tą naszą wymarzoną gwiazdkę na niebie i wyciągać po nią ręcę dalej i dalej dzień po dniu.Przecierz jeśli czegoś naprawdę, ale tak naprawdę się pragnie, to wszechświat może nam pomóc, a wiara czyni cuda ;)

      Usuń
  4. Aniu cudowny post taki optymistyczny, daje nadzieję na lepsze jutro dla wszystkich wątpiących, którym coś może nie wychodzi lub nie jest po naszej myśli..
    szczęście trzeba łapać i szukać, a wtedy się znajdzie:) cieszę się , że z tatatusiem jest już dobrze, że jest z Wami...
    kochana o tych pielęgniarkach co piszesz ...to niesamowite, że wśród nas takie anioły:)
    niech im życie miłe będzie :) wspaniale!
    też mam łezkę w oku...buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anula, była u nas chwila zwątpienia i przerażenie... Jednego dnia po pierwszej operacji, wysłano tatę do domu. Niby wszystko poszło dobrze i zmartwienie oddalalo się od nas. I następnego dnia tata odpłynął.Informacja, że może nie przeżyć... To wszystko dziwne, ale uświadamia przede wszystkim, że to może być chwila. Nie wiem dlaczego tak często o tym zapominamy szukając nie wiadomo czego w tym świecie, uganiając się za bzdurami i bzdurne problemy wymyślając. Tylko chwila, pyk i nie ma nas. Ta myśl jednak daje mi nie żal, że życie jest kruche, ale poczucie jak cenne jest to, co mam wokół siebie, ludzi, którzy dzielą ze mną codzienność i uczą tak wiele o życiu i o mnie samej. Nie mam w sobie strachu, że kiedyś i ja odejdę. Nie chcę też bać się, że ten czas, który dostalam, zostanie źle wykorzystany. Dlatego też pozytywny świat staram się budować w swojej głowie i wcielać go w życie małymi kroczkami;).P.S. Muszę koniecznie Twoją relację z podróży zobaczyć i tą Twoją usmiechnięta buzię słońcem malowaną ;) Ostatnio nie mialam kiedy, a na pewno przywiozlaś nam piękne kadry.

      Usuń
  5. Wzruszyły mnie Twoje słowa i coś ścisnęło w gardle....
    Masz rację, że szczęście trzeba pielęgnować, dbać o nie i nie wypuszczać z rąk. Teraz jesteśmy a za chwilkę już może nas nie być...
    Pozdrawiam serdecznie, dużo zdrowia życzę i macham radośnie do Twojego taty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu:) Wiesz, te moje 35 lat najmądzrejsze nie było. I ja szarpałam się z życiem i niewygodnie mi w nim było trochę.Z czasem jednak zaczęłam rozumieć, że najwieksze szczęscie kryje się w malych sprawkach: przy wspolnym stole, buziaku w nos, dloni zaciśniętej na mojej, najprostszych slowach i gestach,rozmowie z mądrym człowiekiem.Szczęścia nie trzeba szukać daleko i patrzeć, ze inni maja więcej, a to więcej jest lepsze od naszego. Zawsze będzie ktoś kto ma więcej, pytanie tylko czy jest szczęsliwy...

      Usuń
  6. Pięknie to napisałaś.
    Szkoda, że tak trudno nam docenić to co mamy i jak jest już za późno to tęsknimy dopiero wtedy za tym co było.
    Ja mimo 30 na karku wciąż tej umiejętności nie posiadłam i załamuje ręce jakby świat cały zaczynał się walić.Nie radzę sobie zwyczajnie z problemami i bardzo bym chciała móc jak ty usiąść i poszukać w trawie czterolistnej koniczyny.
    Ale przeczytam twój post jeszcze raz i raz i spróbuję, choćby przez chwilę cieszyć się tym co jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ala, jutro zadanie dla Ciebie: szukasz trawniczka z koniczyną i przebierasz listek po listku.Ćwiczenie na cierpliość mocno terapeutyczne, bo zielony uspokaja ;) Jak nie znajdziesz koniczynki w kepce nr1, przechodzisz do następnej.Nie żartuję;)Zobaczysz jaką będziesz mieć radochę jak znajdziesz swoja czterolistną,Buzia sama Ci się usmiechnie.To będzie Twój pierwszy kroczek do wiary, że jutro będzie lepiej. Trzymam kciuki. Daj znac jak poszło :) Buziaków moc!

      Usuń
    2. Tylko gdzie ja znajdę trawnik z koniczyną:)

      Usuń
  7. Dziękuję za tego posta :) Daje do myślenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Najważniejsze, żeby to myślenie miało charakter pozytywny;) Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Piękne i optymistyczne są Twoje słowa. Naprawdę można się wzruszyć.
    Dużo zdrowia dla Twojego taty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję :)Dobra energia powraca jak bumerang i to ze zdwojoną siłą ;)Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Cieszę się że z tatą wszystko dobrze:)
    Piękny post Aniu, uwielbiam jak piszesz:)
    A to o schodach jest świetne !!! Zapisuję sobie, żeby zawsze pamiętać:)
    p.s. ja mam laminowaną koniczynkę czterolistną w portfelu, która dostałam wiele lat temu (kurcze prawie 20 lat temu!!!! ) od swojej przyjaciółki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tata wystraszył nas mocno, szczęście całe że na strachu się skończyło. Teraz zostały tylko dializy,ale może i te nerki wymodlimy.Będzie dobrze ;)A te koniczynki to u mnie już wszędzie, nawet w dowodzie rejestracyjnym mojego gracika fiacika:) A z szukaniem ich fajna zabawa, mimo że czasem niektórzy patrzą na mnie wzrokiem wypełnionym znakami zapytania, kiedy daje nura w zielone i szukam szukam szukam hehe :)

      Usuń
  10. A ja mam świetny pomysł ! Może zorganizuj jakiś kursik pozytywnego myślenia ? Zapiszę się jako pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Póki co instruktaż wirtualny, ale może za jakiś czas... Wogólne zastanawiam się nad jakimś zlotem, spotkaniem... Klub Kobiet Wyjatkowych ciagle się rozrasta i może dobrze by było chociaż herbatkę razem łyknąć i podyskutować na żywo... hmmmm....

      Usuń
  11. dużo optymizmu i samozaparcia z Twojej strony, oby jak najdłużej i najwiecej !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To machina samonapędziająca:) Pozytywna energia wypuszczona w eter kumuluje się gdzieś w górze i wraca do nadawcy podwojona, potrojona, większa i większa :) Stare porzekadła coś w sobie mają, a to, że "wiara czyni cuda" nie od dziś wiadomo ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Dziekuje Ci za tego posta Aniu.Wlasnie dzisiaj przez caly ranek myslalam o tym ,ze innym Sie udaje ,ze inni maja lepiej....itd.Ze maja wiecej szczęścia odemnie.
    Uczę sie byc szczęśliwa przez całe życie.Cieszę sie że mam zdrowe dzieci ,że rodzice miewają sie dobrze.I zawsze sobie powtarzam ,że przeciez są ludzie ,którzy mają gorzej i trudniej ,choć czasem to nie wystarcza:(
    Może po prostu muszę w to moje szczęście uwierzyć.
    Moja mama mówi:-Bo Ty zawsze powtarzasz że masz pecha i sama tego pecha przyciagasz.Może jest trochę w tym racji.Czas zacząć mówić że ją to mam szczęście ,może podziała:)
    Życzę duzo zdrowka tacie i cieszę sie że w Polsce można spotkać taka wspaniałą opiekę.Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja mama ma sporo racji ;) Co w glowie i sercu,to na zewnątrz lubi wyleźć niestety. Inni często wcale nie mają lepiej, często to tylko pozory. Każdy jakieś problemy w sobie nosi, ale trzeba szukać siły , żeby je zwalczać. Masz dużo, dzieci Twoje, ja mam jedno, a chcialam więcej. teraz już nie czas na to, z wielu powodów.Ale mam to jedno i choć czasem daje w kość, nie zamieniłabym na żadne inne ;)Oprzyj się na tym co już masz, to dobry fundament pod wiecej;)

      Usuń
    2. Dziekuje Ci pieknie i sciskam mocno:)

      Usuń
  13. Ależ optymistycznie! Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, ja dziękuję Wam. To jest właśnie dzialanie dobrej energii, wraca w Waszych komentarzach, Waszej obecności tutaj. To też daje siłę :) pozdrawiam

      Usuń
  14. Jak to dobrze, że z tatą jest lepiej. Jak to dobrze, że spotykamy na swojej drodze anioły w ludzkiej skórze. Jak to dobrze, że człowiek potrafi z optymizmem i radością patrzeć w przyszłość. Jak to dobrze, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))) Dziękuję :))))Wiesz, ten optymizm to też dzięki Wam, dzięki Tobie, że wpadasz i czytasz i ciepłe slowo rzekniesz... Ja dziekuje z całego serca. Bardzo bym chciała zebrać Was któregoś dnia w jednym miejscu i tak nabuzować się tym optymizmem wzajemnie;)

      Usuń
  15. Gratulacje z okazji wygranych. Bajkowe rzeczy! Laleczki tworzysz prześliczne i w skrytości ducha zazdroszczę ale bardziej podziwiam. Pozdrowienia i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jutro wpadnę z wizytą, bo dzisiaj juz oczy same mi się zamykają... Pozdrawiam

      Usuń
  16. Wzruszyłam się :)

    Strasznie się ciesze, że Tata ma sie lepiej :) zdrówka mu zyczę z całych sił :) Niech wraca do sił :)

    Ja raczej jestem optymistka i uważam się za szczęściarę, ale ciągle czuje strach, ze jest za dobrze, że się gdzieś rozwali ... boje się cieszyć i korzystac w pełni z tego co mam. Tak było 2 lata temu. Dom wybudowany, bylismy na etapie kładzenia w wewnatrz tynków, urodziłam 2 synka, mąz świetną miał pracę i pochwaiłam się koleżance, że mam taka sielankę, że aż boje się, że ta bańka może pęknąć i tej samej nocy ktos włamał sie nam na budowe i podpalił nam dom. chyba Anioł Stróz nad nami czuwał, bo mokre tynki zagasiły pożar. straty były spore,ale dom nie spłonął. Musieliśmy wynienic okna, ściany raz jeszcze tynkować, krokwie na szczęście nie ucierpialy tak bardzo i nie trzeba było wymieniać całego dachu. MIELIŚMY SZCZĘŚCIE W NIESZCZĘŚCIU. Teraz ciągle mam ten lęk, że nie moge miec za dobrze :( wiem to głupie...

    Wspaniały post :)
    Dużo szczęścia Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczy materialne lubią obracać się w pył w najmniej oczekiwanym momencie. Nie pozwol, żeby strach o nie zatruwał Ci życie. Wiem, że to wszystko ważne, tym bardziej dom.Trzeba jednak budować sobie takie szczęście, którego nikt Ci nie spali i chować je tam, gdzie jest najbardziej bezpieczne- w sercu i głowie. Czasem ludzie tracą cały dobytek w jednej chwili.Ważne jednak kto w tej trudnej chwili chwyci Cię za rękę;)

      Usuń
  17. Ostanio bardzo mocno zastanawiałam się czy wszystko ok ale ciągle cisza,cisza.Super,że wszystko w porządku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Myślałaś o mnie? Dziękuję :)))) Bardzo dziękuję! Na szczęście wszystko powoli wraca do tzw. normy, a że normy bywają ruchome, do nowej rzeczywistości też się przywyczaimy ;) Buziaki wielkie!

      Usuń
  18. Wazne by widziec swiatelko zawszs w tunelu zycia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych światełek jest całkiem sporo :) W trudnych chwilach takich światełek dostałam dużo i robiło się jasniej i jaśniej dookoła. Pozdrawiam!

      Usuń
  19. Aniu, cieszę się , że z tatą wszystko już dobrze.
    Wiem, jak bardzo boli, gdy jest zagrozone zycie najbliższych.
    I bardzo się cieszę, żę jestes zadowolona z nagrody!!:)
    Mamy takie same rękawice:)
    Uściski serdeczne,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Rękawica zawodowa, muszę chyba pomyśleć o drugiej do kompletu, bo chwytanie gorącego garnka w jedną rękę bywa ryzykowne. Swoją drogą ciekawe dlaczego rękawic kuchennych nie sprzedaje się w komplecie po dwie... hmmm. Ta jest wyjątkowa śliczna :)

      Usuń
  20. Bardzo wzruszający post - aż mi się łezka w oku zakręciła... Najważniejsze, że Twój Tato jest z Wami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak :) Ten fakt wszystkie pozostałe bije na głowę :) Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Życzę Twojemu Tacie dużo zdrowia i uśmiechu!
    A te anielice są przepiękne, zakochałam się w nich...

    OdpowiedzUsuń
  22. Jesteś Boska! Przypadkiem tu wdepnęłam przed chwilą ale skutecznie mnie zatrzymałaś :-) Dziś akurat wciąga mnie jakiś nieidentyfikowany dołek, więc Twoje wpisy trafiają w sam środek łopaty, która ten dołek zakopuje :-) Dzięki! Zostaję u Ciebie, mam nadzieję, że nam nie będzie za ciasno :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Aniu, poprostu się wzruszam, czytając Twoje posty..Płynie z nich niewyobrażalna siła i mądrość:)Dziękuję:*

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.