Zły biometr, zły nastrój, wszystko dzisiaj jakoś pod górkę... Trzeba zatem zająć ręce i głowę (to drugie chyba przede wszystkim) i zabrać sie do jakiejś roboty. Później paść ze zmęczenia (jak zwykle w okolicach północy) tak, żeby sen szybko wyłączył myslenie o problemach tych poważnych i tych, które sobie człowiek sam w ciągu dnia nawymyślał...
Wczoraj spróbowałam zabawy z transferami. Jak na pierwszy egzemplarz wyszło całkiem zgrabnie (to przynajmniej moje odczucie- z pokorą jednak przyjmę Wasze opinie). Dzisiaj zajęłam sie moim imbryczkiem na herbatkę jesienną. Takie niby nic- etykieta z lnu- i juz jest zupełnie inaczej.
Transfer posłużył jako dekoracja na woreczku, który wypełniony został kwiatkami lawendy.
Nie mam pojęcia jak robi się transfer na materiale, ale zakładam, że podobnie jak na papierze :)Moim zdaniem wyszło świetnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ci Dobra Kobieto :) Transfery na tkaninie wykonuje się z pomocą specjalnego papieru (taka naprasowanka)
Usuńśliczności.
OdpowiedzUsuńCudnie Ci wyszedł ten transferowy obrazek! Ja robiłam na poszewce do jasieczka za pomocą nitro:)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
bardzo bardzo mi się podoba ten woreczek ;o)
OdpowiedzUsuńtez uszyłam sobie woreczki jeden duży dwa mniejsze na np lawende lub inne ziołka (bynajmniej nie te od Ramonki Pani Kory :D:D)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie przeslicznei wyszło pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńWyszło, dobrze, bardzo dobrze :) Jakiś czas temu także wziął mnie temat transferów, ale porzucony został na czas jakiś, bo dziesiątki innych pomysłów go zastąpiło. Ale sprawa fajna i bardzo twórcza, więc kiedyś powrócę do tematu :) Tymczasem napawam się widokiem Twoich cudów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam