Obserwatorzy

czwartek, 14 listopada 2013

Bo miś jest tylko misiem...

W trakcie studiów i sporo jeszcze czasu z dyplomem magistra w kieszeni 
pracowałam jako hostessa w supermarketach.
Tak to jest, jak ma się ręce i nogi, ale plecy zbyt wąskie, żeby być zatrudnionym na etacie.
Tym bardziej, że w moim mieście dla samotnych matek pracy jakby nie było.
No ale nie o tym dzisiaj.
Stałam godzinami, przeważnie po 10 dziennie, za szaloną kwotę 3,50 na godzinę,
i obserwowałam przesuwający się przed moim nosem tłumek zakupowiczów.
Skłonność do gapienia się na ludzi i analizowania ich zachowań wykazywałam od dawna, 
a że czas zwalniał mocno w tej supermarketowej rzeczywistości, 
więc obserwacje stanowiły dla mnie swoistą rozrywkę.
Najbardziej w pamięć zapadł mi obraz misia...

No ale od początku może...

Stoję ja sobie i patrzę, a zza regałów wyłania się pani.
Nie jest to jakaś szczególna pani, chociaż jej zachowanie już za chwilę wywoła u mnie lekkie wzdryganie.
Idzie sobie wyżej wymieniona, macha przewieszoną przez ramię torebeczką i rozgląda się na prawo i lewo.
Nos zadarty nieco w górę, zapewne dla okazania  wyższości, nie reaguje zupełnie na moje
"Zapraszam do skosztowania czegoś tam... (czego to w tej chwili nieistotne, bo "przyjemność" miałam i z przeterminowanymi serkami, i ciasteczkami, których nawet pies by nie ruszył...)
Bez słowa "dziękuję", ignorując mnie totalnie, płynie dalej.
Pewnie popłynęła by w swoją stronę nie zapadając kompletnie w pamięć, gdyby nie to:
Oddaliwszy się metrów parę nagle spod tego zadartego nosa daje się słyszeć piskliwe:

"Misiu!!!!! No misiu pospiesz się!!!!!"

No i wylazł  Misiu  zza rogu.
Smętny wzrok, krok posuwisty, pozbawiony woli i godności, pchając wózek sklepowy.
Do tego właśnie misiu  nadaje się najlepiej, do pchania wózka.
Chociaż może ten wózek  tak właściwe ciągnie go za sobą, 
bo energii to w nim tyle, co w rozładowanym duracell'ku.
Ona, treserka misiów, pozbawiła go woli już dawno, bo w sumie po co mu to.
Przecież i tak jego pani wie najlepiej co mu potrzeba.
Misiu może ewentualnie wykazać się jeszcze przy kasie regulując długaśny i wypasiony rachuneczek.
Nie mam nic przeciwko słodkim zwrotom.
Można sobie "misiować" "rybkować" i "dziubdziusiować", czemu nie.
To "misiu" jednak w przestrzeni jakby nie patrzeć publicznej, wypadło jakoś nie takoś...
Może dlatego, że czułości w tym zwrocie nijak nie mogłam się doszukać...
Co gorsza treserek jest całkiem sporo w naszym społeczeństwie i przekarmianych mocno bezwolnych misiów również.
Dlaczego nie idą razem? Dlaczego w oczach misia radości zero?
Czy jego treserka pamięta jeszcze jak mu na imię, czy już może tylko to "misiu" zostało?
Nie wiem.
Wiem jednak, że ten obrazek niz wspólnego z partnerstwem i przyjaźnią w związku nie ma.
Mną ten widok wzdrygał za każdym razem.
Z moim I. zdecydowanie wolę iść pod rękę gdziekolwiek iść by nam przyszło.
Misiowi życzę tylko, żeby przy okazji najbliższych świąt  i Wigilii zebrał się na odwagę i ludzkim głosem władając określił się, czy aby opisany stan rzeczy tak do końca mu pasuje ;)

Skoro misiowo w temacie misiaki pojawią się i na zdjęciach ;)


Tocząc walkę z czasem nadrabiam zaległości.
Jednak kiedy człowiekowi wiecznie zaganianemu wypadnie tydzień z życia, to nie wiadomo za co złapać się w pierwszej kolejności...
Robię więc wszystko na raz (przy okazji spory bałagan, ale to już norma...)


Nagie ciała gdzie okiem nie rzucić, prawie jak na plaży latem ;)

Wszystkich oczekujących na misiaki jeszcze o chwilkę cierpliwości proszę...


I na koniec trochę słodyczy ;)
Małe formy mają podstawowy plus: są małe :)
a to oznacza, że mogę zabierać je nawet w podróż i spokojnie wypychać, doszywać i dodziubywać...



Tym słodkim akcentem z Cottoni Candy Shop'u żegnam Was dzisiaj
i wracam do pracy ;)

Pozdrawiam i ściskam

Wasza A.









39 komentarzy:

  1. Smutna ta historia i treserce i Misiu, ale fakt pełno takich. Ja co prawda czułości nie lubię, bo nie. Ale te fałszywe bolą jeszcze bardziej. Kusi mnie aby przetworzyć tę historię, widząc nie ich sztuczność zachowania, ale prawdziwość myśli. Ten obraz też nie jest wesoły, ale przynajmniej szczery. Pozdrawiam :) I przyjemnego tworzenia przepięknych misiów i słodkości <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kraciasty mnie rozczulił .... jaki świąteczny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja tam wolę na zakupy sama chodzić ( nie tylko spożywcze ), bo mi mój misiu nerwa szarpie, jak stoi w dziale auta, samochody i akcesoria+ wszelkie pierdolety samochodowe i nie może wyjść bo ciągle mu coś potrzebne ( jak on biedak 35 lat bez tego czegoś mógł się obyć na świecie ??? :o))))) ). Nie ma jak KEEP CALM i zakupki z listą w głowie :o)))) a faceci niech tam sobie majsterkują. Ale narzekać na misia nie mogę.

    A tak na poważnie, to każdy ma takiego misia na jakiego zasłużył, ja mam superowego :o))))) mam nadzieję, że on to samo myśli, ha ha ha

    Pozdrawiam ciepło :o)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. p.s. umiesz zaginać czaso przestrzeń :o) jest u mnie 22:57 a pościk z 13:57 u ciebie :o))))

    OdpowiedzUsuń
  5. historia misiowo-sklepowo powszechna faktycznie :)
    nie wiem co gorsze?kobieta - treserka? czy facet, który jest owym misiem? ech...
    za to szyciowe misie cudne...ten kraciasty skradł moje serducho...i te pierniczki...przez chwile myślalam, że są prawdziwe!! :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha!Rozbawil mnie Twoj post.Wyobrazilam sobie treserke misia nie wiem dlaczego ale z blond treska i koniecznie w bialych kozaczkach na wysokim obcasie:) Taki mi utkwil w glowie obraz pan paradujachych po supemarketach.Dawno nie szwedalam sie po supermarketach w Polsce.Moze moda sie zmienila:D
    Ten lizaczek prawdziwy czy materialowy?Calkiem zbaranialam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. taki związek to nie związek!!!
    kraciasty misiul... cudo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie przedstawiłaś ten problem. Jak dla mnie największym błędem jest to że ludzie ze sobą nie rozmawiają i nie patrzą na potrzeby drugiej osoby. Twoje szyjątka są przepiękne! Buźki

    OdpowiedzUsuń
  9. historia misia juz sama niewiem czy smieszna czy tragiczna ale moze niech misio sie wypowie tego zycze mu w ten swiateczny czas

    OdpowiedzUsuń
  10. Co 2 mąż to miś, mój też, ale zawsze za ręke idziemy .
    Misiaki piękne, nawet te gołe :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Za rękę z mężem nie chadzam, wyglądalibyśmy z racji wzrostu jakby córeczkę trzymał za rączkę.Ale zawsze obok siebie- chociaż w pasmanterii czy innym tego typu sklepie zdarza mu się za mną nie nadążać.
    Mieszkając od paru lat w tej okolicy zaobserwowałam inny problem- przodem zasuwa Misiu, zazwyczaj " wczorajszy", Mina dumna i ważna, ze dwa metry za nim zapycha małżonka. Z jego ust wydobywa się odgłos E! pospiesz się! Wracają po jakimś czasie - on pędzi na przodzie z jakąś siatką, purpurowy ze wstydu, nogi wyciąga , byle szybciej w domu. Za nim pędzi ona z niemałą zadyszką i siatami.
    Nie wiem która opcja lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  12. Smakowicie wyglądają Twoje serducha :-) Miski są zawsze urocze te małe i te duże. Dzieki Tobie odkurze dzisiaj swoją maszyne :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sliczne misiaki:)I smutna historia:(

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdecydowanie wolę Twoje misie ;) Tak zobrazowałaś tą sytuację, że nawet sobie wyobraziłam tych państwa ;p Miśki śliczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie tam " Misia " nie żal.Jak się dał wytresować ,to raczej baran bardziej do niego pasuje .Takich " Misiów " jest dużo ale jak się taki urwie z uwięzi na chwilkę ,to robi "fikołki " :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Oby takich sytuacji jaką przedstawiłaś było jak najmniej. Twoje misie natomiast, są urocze. A te słodkości, po prostu wymiękam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Misiaki cudne a "słodycze"myślałam ze prawdziwe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. No niestety takich misiów jest sporo, ale moim zdaniem sami są sobie winni ;) A Twój miś jak zawsze śliczny :))

    OdpowiedzUsuń
  19. piekne te nagie ciała ;) ubrane też :) lizaki robiłam w zeszłym roku i w tym tez są na tapecie ;) pozdrawiam i zycze nam wszystkiem wiecej czasu na wszystko :D a co do misiowania partnerowi.. stanowczo nie.. zresztą nie w moim gsucie są panowie typu miś ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. biedny ten "Misiu", ale takowych nie brakuje... oni byli są i będą.... no cóż bywa i tak czasem.
    Za to te misie spod Twojej igiełki cudniaste:) zarówno te golaski jaki i te ubrane:) a słodkości mmmm.... pysznie wyglądają:) z chęcią schrupałabym takiego pierniczka:)
    Pozdrawiam niebiesko:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiesz z jednej strony masz rację. Są takie kobiety, które traktują mężczyznę jak bankomat, tragarza i "sprawiacza" przyjemności. Ale z drugiej strony... Ów Misiu mógł wziąć się w garść, wyprostować się i zakrzyknąć: "No poczekajże no kobieto! Targam Twoje przyjemności!" ;) Ale to wywód na dłuższą dysputę...

    A Twoje Misiak jak zwykle są urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mimo tematu i przedstawionej sytuacji bardzo przyjemnie czytało mi się Twój wpis , masz niesamowitą lekkość pisania i bardzo dobry styl. Zazdroszczę Ci, może jak ja będę juz po pracy magisterskiej też nie będę miała problemów z napisaniem tekiego posta, póki co jak czytam swoje wpisy to ogarnia mnie zgroza i mimo ,że dużo czytam i pisze nie widzę póki co poprawy.
    Co do ,,Misia'' może rzeczywiście jest tak jak napisałaś, może to pozbawiony woli tragarz ale z drugiej strony są różne sytuacje ja z moim mężem też sobie ''misiujemy'' a najczęściej ''pysiakujemy'' nawet publicznie i myślę ,że z obu stron jest w tym dużo czułości ale czasem w markecie się rozdzielamy ,żeby szybciej zrobić zakupy a kiedy on jest zmęczony po pracy to może wyglądać to właśnie tak jak w wyżej wymienionej sytuacji.
    W każdym razie Twoje misie są świetne! Mają w sobie niesamowicie dużo uroku i te czerwone i ten niebieski. Zauroczyły mnie też te świąteczne laseczki i ciasteczka są śliczne! :)
    Pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Śliczne misiaki ! I jak słodko u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zdecydowanie wolę Twoje oglądać Twoje urocze misiaczki :)
    Chociaż, też troszkę sobie poobserwowałam kiedy dorabiałam jako hostessa :)
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Śliczne misie:) Jak tu już klimatycznie i świątecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  26. cudny misiak z miętowym sweterkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten błękitny jest BOSKI!!! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Super opowieść, trochę się pośmiałam ale ja również zauważam ten problem w spoleczeństwie.
    Kobiety jednak lubią dominować :-), a mężczyźni są coraz mniej męscy.
    Twoje misie jak zwykle mnie zachwycają! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Piekne misie :) Jak i Cuudne slodkosci :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. ;o) uśmiałam się do łez, a ozdoby przesłodkie

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudowna opowiastka. Misiaki też cudowne. A ozdoby palce lizać ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. hihihihi! Misie niech zostaną w domu :).
    Twoje jak zwykle cudne ten niebieski uroczy, taki zimowy.

    OdpowiedzUsuń
  33. Śliczne misiaczki :)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w mój quillingowy świat
    handmadebyevi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Śliczne misiaki:) i słodycze również:) piękne dekoracje:)
    Historia przykra, ale prawdziwa, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  35. Historia porażająca... ale coraz częstsza, niestety...

    Misie cudniaste a w słodkościach po prostu się zakochałam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Kraciasty miś jest przeuroczy! Tak się świątecznie robi jak się na niego patrzy:):) Pozdrowienia ciepłe!

    OdpowiedzUsuń
  37. jestem pod wrażeniem Twojego talentu, prac jakie robisz :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.