Obserwatorzy

wtorek, 15 października 2013

Miss Pumpkin

Halloween zagnieździło się już w polskiej tradycji skutecznie.
Do tego stopnia, że dynie zalegają w każdym prawie sklepie na stoiskach z warzywami.
U nas w domu za celebrowanie tego  święta dziękujemy serdecznie.
Zdecydowanie bardziej wolę celebrowanie kulinarne dyniowego sezonu ;)
Ten kolor, te krągłe kształty, ech....
Piękna Miss dynia.
I jeśli ktoś kiedyś na swój temat usłyszał takie oto zdanie:
"...gruba/gruby jak dynia..."
niech od dzisiaj traktuje to jak komplement ;)
Chuda i długa nie wyglądała by tak zachęcająco...


Dyńkę przytaszczyłam do domu z Lidla i wystroiłam w moje nowe vintage okularki.
Ładnie jej, prawda ? ;)
Walizka, stara i zakurzona (wytaszczona ostatnio z babcinego stryszku), posłużyła jej za tron.
Niestety miss dynia kusiła mocno i szybko trafiła pod nóż:


Przed krojeniem proszę pamiętać o umyciu dyńki ;)
Później wyciągamy pestki, przepłukujemy i suszymy. Będą pyszne do chrupania wieczorami, lub przydadzą się do surówki, tudzież innych popisów kulinarnych :)
Łychą wyskrobujemy wnętrze, obieramy dyńkę z tej ślicznej skórki
i kroimy w kosteczkę.


Dzisiaj dyńka w naszym domu wystąpiła w postaci zupki-kremu.
Wystarczyło pokrojone kosteczki zalać wodą
(ok.800g dyńki, wody trochę ponad poziom zawartości garnka)
dodac łyżkę masla, pare ząbków czosnku i odpalić gaz ;)
Dynia gotuje się bardzo szybko. 
W osobnym garnku gotujemy kilka ziemniaczków, które później dodajemy do ugotowanej dyni.
Doprawiamy solą i pieprzem, blenderem miksujemy na krem 
i podajemy z prażonymi płatkami migdałów lub grzankami czosnkowymi.
Delicje poprostu!:)


Nasze grzanki zrobiłam z chleba z ziarnami.
Na patelni rozgrzałam oliwę z oliwek, wrzuciłam kilka ząbków czosnku, 
a nastepnie chlebek pokrojony w kostkę.
Na wolnym ogniu grzaneczki zarumieniły się apetycznie i złapały czosnkowy aromat.
Polecam grzaneczki nawet do chrupania zamiast chips'ów.
Można przerobić czerstwy już chleb i wsypać do szczelnego słoja ;)
W ten sposób poczekaja np. na wieczór filmowy i będziecie mogli zajadać je sobie w czasie seansu.

Kiedy już dynia została skonsumowana zatęskniłam za jej "osobą"
i zorganizowałam sobie tekstylne zastępstwo...


Przydały mi się w końcu badylki przywiezione z nad morza.
Przeleżały w szafce pod zlewem kuchennym półtora roku.
Nazbierałam ich trochę, bo co? Bo fajne były ;)
Takie wygładzone morską wodą.
Jeszcze wtedy nie wiedziałam co z nimi pocznę, aż do dzisiaj.
Takie to właśnie skarby można znaleźć w moim domu ;)
Cóż mogę poradzić na tego artystycznego wariata w głowie ?...


Po krótkiej sesji zdjęciowej dyniaczki zaległy na parapecie.
Sama się dziwię, że coś jeszcze udało mi się tam zmieścić ;)


Zajadajcie dynię, bo zdrowa jest i smaczna.
Bez problemu przechowuje się też w postaci zamrożonej.
Nacieszajcie  nią również oczy, bo to wyjątkowo urodziwe warzywko ;)

Pozdrawiam i ściskam,
a wszystkich nowych "podglądaczy" witam radośnie na pokładzie;)

Wasza A.

34 komentarze:

  1. Jakie piękne dynie stworzyłaś. Cudne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne te Twoje dyńki! Takie kształtne i w pięknych kolorach :) a tych prawdziwych nie trzeba mrozić. Jeśli mamy tylko dostępne suche i chłodne miejsce można je przechowywać miesiącami. Niektóre właśnie po upływie czasu nabierają wyrazistego smaku. Termin przechowywania zależy od odmiany dyni, począwszy od 3 miesięcy do nawet roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie myślałam o kremie z dyni! Nigdy nie robiłam więc dziękuję za przepis. A te Twoje tekstylne dynie są piękne!!! U mnie znowu biała malowana ;-) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach dyńki poczyniłaś śliczniutkie. U mnie w domu też skarby przeróżne można znaleźć po kątach. Wyśmigane patyczki zebrane na plaży również hihihi. Po zupce dyniowej został właśnie garnek do wylizania ;) Moim tegorocznym odkryciem jet dynia Hokkaido. Pieczona na słodko z miodem i cynamonem to dla mnie rarytas. A kopalnię wiedzy o dyniach wszelakich znajdziesz o tu http://www.beawkuchni.com/2009/10/dynia-pieczona.html polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też jestem za celebrowaniem rozmaitych potraw z dyń, za którymi przepadam, ale te w wersji tekstylnej są urzekające:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też znoszę do domu znajdowane różności, bo może się przydadzą... Czasem przeleżą kila tygodni, a czasem miesięcy, ale jak są potrzebne, to radości z ich "istnienia", tu i teraz nie ma końca ;)
    Tekstylne dynie niesamowite, że też wpadłaś na taki pomysł- trzeba mieć wyobraźnię ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne dynie stworzyłaś :) A ja muszę się przyznać, nic nigdy z dyni nie gotowałam... chyba czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Pani Dyńka, tak krótko miała władzę:( Ale piękna była i okrąglutka taka, co do samego halloween, to chyba dopiero młodsze pokolenie wprowadzi to na dobre, bo u nas faktycznie pojawiają się jakieś duszki pod drzwiami ale nikt nie otwiera bo nie mamy tego zwyczaju więc nie mamy nic słodkiego. A materiałowe zastępczyni Pani Dyńki są śliczne!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zupa dyniowa ???????????????? a fuj ........................

    OdpowiedzUsuń
  10. nie zebym nie lubila. Nie próbowałam nawet ! Ale jakos mi nie pasi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne dyńki uszyłaś. Zupę muszę wreszcie ugotować.

    OdpowiedzUsuń
  12. nigdy nie jadłam zupy dyniowej a jest taka prosta w wykonaniu..
    Twoje dyniowe wytwory świetne..

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam fioła na punkcie pięknych szyjątek- a Twoje- no cóż po prostu takie są- zostałam miłośniczką Twoich dyń i już szperam czy czasem nie można ich gdzieś zamówić...Przy okazji Twój post zaintrygował mnie bardzo kuchennie na dziś- bo Pani Dynia czeka na mnie w kuchni...

    OdpowiedzUsuń
  14. zupkę muszę zrobić...a tekstylne dynie bomba:-)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Zupa dyniowa, super sprawa, jak fajnie doprawiona to w chłodne dni fantastyczna sprawa :) A te uszyte dynie są słodkie, sama też poczyniłam takie i mają plus ... nie popsują się ;)))

    OdpowiedzUsuń
  16. nigdy w zyciu nie jadłam dyni:D ale czytając twój przepis to nabrałam ochoty, jak najbardziej!
    ps. szyciowe dyńki są absolutnie przecuudowne:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolor, smak, no i sam wygląd dyni są super!...Fajnie wykorzystałaś te cudaśne patyczki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj,
    Piękne te Twoje dynie. Ja również ubolewam nad tym nieszczęsnym halloween. Nie cierpię tego "święta". Ale dynia na talerzu owszem. Zdecydowanie wolę pieczoną. Niestety jeszcze nie udało mi się przekonać domowników ani do kremowej zupy, ani do pieczonej dyni :-(
    Pozdrawiam ciepło
    Monika

    ps/ grzanki robię identycznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zupa z dyni... palcelizac!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja własnie zastanawiałam sie co na obiad dziś ugotować. Będzie zupa z dyni :))))

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeśli chodzi o halloween, to mam podobnie - dziękujemy bardzo :) Ale warzywo jest cudnej urodzy. A ile odmian, ile kolorów i kształtów! Te tekstylne wyglądają przepięknie i godnie zastępują ogrodową :)

    OdpowiedzUsuń
  22. piekne te dynie.. gdybym miała ciut wiecej czasu sama bym sobie takie sprawiła .. a narazie musi mi wystarczyc wycieczka na farme dyn za tydzien ;))

    OdpowiedzUsuń
  23. Dyniowy post, to i dyniowy komentarz :) Ja zupę dyniową polecam z pomidorami jeszcze i ugotowanymi krewetkami plus gałka muszkatowłowa :) To moje specialite w sezonie dyniowym :) A Twej wersji także spróbuje :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne te dynie..a zupy to nigdy dyniowej nie jadłam..chyba trzeba będzie kiedyś spróbować bo Twoje zdjęcie i opis wygląda zachęcająco :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. piękne dynki ja w zeszłym roku szyłam miętowo-nebieskie, wyszły ciekawie, bo ich sporo było, jakoś sie tak zakręciłam że ich nie sfotografowałam, czy jak, ale twoje są genialne, bo wiesz w naszych klimatach ;o)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zdecydowanie przyznaję rację, że dynia chuda to dynia mało atrakcyjna. Najlepsze są te najbardziej baniowate :) Uwielbiam dynię: za wygląd, smak, możliwości kulinarne i nie wyobrażam sobie bez niej jesieni. Twoje "zastępcze" dynie są rewelacyjne! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. oj,zupka wygląda wyśmienicie, a uszyte,tez cudne;)ja w tamtym roku robiłam dzień dyni w przedszkolu z dzieciakami,bylo super, wstawiłam tez post w ubiegłym roku;)))tez mielismy pyszności dyniowe;)))a ja marze,by kiedyś takie cudne duże dynie zdobily wejście mojego wymarzonego domu, który planujemy budowac, już nie mogę się doczekać;)) a takie dynie zawsze jesienią będą stały przy wejściu razem z lampionem i wrzosami....;)))ach kiedy to będzie, mam nadzieje,ze marzenia wkoncu się spelnia;)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam smak dyni, uwielbiam twoją wystylizowaną dynię i uwielbiam twoje tekstylne dynie :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zupa dyniowa, dynia pieczona, dynia jako ozdoba - wszystko uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Rewelacyjne dyńki z tkanin. Smak dyni jako takiej mi nie odpowiada ale za to bardzo cenie jej walory dekoracyjne- tak samo z resztą jak u papryk :) Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.