No i poszło... rok kolejny odhaczony. Dożyte, dotrwane, doczekane... Nie każdemu dane, więc jest radość z darowanego czasu. Z czasem apetyt na więcej rośnie, a ten skubaniec rozpędza się jakby bardziej. Wiecznie co prawda walczyć bym tu nie chciała, ale do zrobienia jeszcze sporo, więc ten tego... wiadomo.
Z wiekiem podobno rośnie nos, stopy i brzuch. Nad brzuchem jako tako panuję, stopa faktycznie pół numeru jakby poszła sobie naprzód, nos cóż... nigdy najmniejszy nie był. Słyszałam wielokrotnie, że nochal to ja po tatusiu mam i przez wiele lat kompleksy na jego punkcie hodowałam w sobie okropne. Patrząc w lustro nic poza nim praktycznie nie widziałam jakby moja twarz głównie z nosa się składała. Przyszedł jednak moment, że to, co mało znaczące zaczęłam mieć w nosie. Może więc i dobrze, że wyrósł w konkretnym rozmiarze, bo sporo pomieścić musiał przez lata. Reszta pierdoletów wylądowała w przedłużeniu kręgosłupa, czyli tam, gdzie miejsce dla nich najwłaściwsze. Czasu szkoda na bzdury.
Jak widać na stylizacje i fryzury też nie marnuję go wcale. Kot i pies akceptują moją przemijającą urodę w pełni, a ja z przyjemnością i pełną akceptacją swojej fizyczności wtapiam się w tło. Ania nie musi być do podziwiania, lepiej żeby co niektórzy zaczęli jej słuchać, a z tym jest niestety nie najlepiej. Może stąd potrzeba większa gadania do Was. Gadane będzie więc w tygodniu. Parę dni świętego spokoju się szykuje, to i usiąść przed kamerką może się uda. Do nagrywania i pisania bezwzględny spokój do skupienia myśli mieć muszę. Szyć tylko mogę w warunkach dźwiękowego chaosu. Szycie uspokaja mnie totalnie. Idę więc zaraz zamknąć się w pracowni, żeby wejść w mój urodzinowy dzień w warunkach dla mnie najprzyjemniejszych. Torta nie będzie. Miałam zrobić bezowy, ale oznaczało by to zbyt dużą dawkę cukru na jeden dzień. Poczekam do przyszłego tygodnia na przyjazd dzieci. Będzie z kim podzielić tę cukrową rozpustę. Czego sobie życzę na kolejny rok? Zdrowia i umiejętności lepszego gospodarowania każdą chwilą. Ciągle jakiś ogon spraw niedokonanych mi się ciągnie. Wstaję wcześnie, późno chodzę spać, a i tak najróżniejsze tematy przepisuję w kalendarzu na następną jego stronę. Zaraz zaczną się prace ogrodowe, zielone już wychyla się z gruntu. Póki co obrabiam jednak tylko bawełniane pole marchewkowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.
Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)
Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.