Obserwatorzy

niedziela, 17 sierpnia 2014

DISAPPOINTMENT/ Rozczarowanie

Please forgive me, but this time only few words in english... This text will be about big disappointment and I'm afraid bad emotions would be a reason of language mistakes, that even I would not be able to excuse...  I hope you will anyway enjoy few pictures that I took last days to Wroclaw...
 ***

Dzisiaj tekst angielski ograniczam do słów kilku ... Będzie o rozczarowaniu i w złych emocjach pisanie może być powodem zbyt wielu błędów językowych, których sama bym chyba sobie nie wybaczyła...
Piątek 15 sieprnia- dzień świąteczny.
Pogoda na tyle ładna, że trzeba było ruszyć się gdzieś za miasto.
Plan był gotowy, bo już jakiś czas temu I. wypatrzył zaproszenie w prasie na impreze, która zapowiadała się fantastycznie.
Zaproszenie bardzo konkretne, eleganckie, na całą stronę w jednym z ulubionych pism I. o motoryzacji.
Tego tematu właśnie dotyczyło- ZLOT POJAZDÓW ZABYTKOWYCH NA ZAMKU TOPACZ.


Jako, że stare autka lubimy oboje nie było wątpliwości, że musimy pojechać.
Całą trójcą wpakowaliśmy się do samochodu i entuzjastycznie nastawieni ruszyliśmy w trasę.
Humory dopisywały całą drogę, niestety organizatorzy skutecznie postarali się o przyćmienie tej naszej radości...
Czy ktoś z Was kiedyś zaprosił gości, żeby kazać im pocałować klamkę? Szczerze wątpię...
Podobne zachowanie zostało by określone bardzo wprost: CHAMSTWO!!!
Impreza oodbywała się, a jakże... Sęk w tym, że organizator postanowił w bramie wjazdowej ustawić dwie panie z ochrony, które  odwiedzających witały rozłożeniem ramion w geście bezradności i informacją, że dzień 15 sierpnia to dzień zamknięty imprezy... Czytanie ze zrozumieniem mam opanowane dość dobrze, soczewki dobrane prawidłowo... Czy tylko ja widzę w zaproszeniu datę 15-17.08.2014?
Zdecydowanie nie tylko ja, nie tylko my, bo tych całujących klamkę było naprawdę sporo...
Rodziny z dziećmi, leciwe pary i wielu innych...  Dzień świąteczny nie tylko  my chcieliśmy spędzić na miłym spacerze wśród pięknych okazów motoryzacji wyeksponowanych w atrakcyjnym krajobrazie Zamku Topacz. Nie tylko my przejechaliśmy prawie 100km w jedną stronę. Przyjezdnych z daleka nie brakowało...
Bogu ducha winne panie z ochorny zbierały po uszach, ludzie w złości odjeżdżali spod bramy tłumacząc dzieciom, że niestety, ktoś tu się zachować nie potrafi...
Impreza na bogato, miejsce zacne, niby elegancko, a jednak bez umiejętności odnalezienia się w sytuacji...Może ktoś nawalił podając błędą informację w prasie. Szkoda tylko, że do błędu przyznać się nie umiał... Przybywających z daleka poprostu zlekceważono... Podsumowując jedna wielka kpina...A wystarczyło w tym wielkim, całostronicowym ogłoszeniu zamieścić info o dniu zamkniętym dla odwiędzających. Zamek Topacz na przyszłość sobie podarujemy...

Na pocieszenie udaliśmy się do centtrum Wrocławia, który rozkwita co raz piękniej z roku na rok.

 
Spacer ukoił nieco nerwy, lody również pomogły... ;)



Gdyby nie moje dwie kochane mordeczki pewnie nerw trzymałby mnie dłużej, ale kiedy się uśmiechają jakoś tak cieplej w duszy się robi...

Widok barwnych spacerowiczów, przepięknie zdobionych kamienic, kawiarni i restauracji pozwolił zapomnieć nieco o niemiłej części dnia.





Cudne miejsce, które na każdym kroku przyciąga wzrok najróżniejszymi detalami... Bajecznie odrestaurowane elewacje, feria kolorów, różnorodność zdobień. Zdecydowanie warto Wrocław odwiedzać częściej niż my do tej pory.
Restaruracje serwujące smakołyki ze wszystkich stron świata podbijają atrakcyjność Wrocławia do poziomu najpiękniejszych miast Europy. Słowo daję, że chwilami krążąc zaułkami wrocławskiego rynku,  czułam się jakbym spowrotem była w Italii...


Gdybyście chcieli ruszyć w małą, kulinarną podróż po Grecji, czy np. Japonii, żaden problem. Wrocław ma wszystko ;) Tętni pozytywną energią.
Co ja najbardziej lubię w takich miejscach? Kafejki otulone kwieciem, z których niepostrzeżenie można przyglądać się przepływającej obok fali ludzi, zastanawiać się kim są, jak żyją, gdzie kierują kroki...


My swoje skierowaliśmy spowrotem na parking, bo deszczowe chmury zaczynały już przeciekać nad naszymi głowami.

Trochę rozmazanym selfie żegnam się z Wami dzisiaj i zapraszam wkrótce na sporą dawkę szyjątek ;)
Obiecuję, że drzwi do świata COTTONI nie zamknę Wam przed nosem ;)



Ściskam
Wasza A.

13 komentarzy:

  1. A ja rzut beretem mieszkam od zamku Topacz i nie dałaś znaku :) można się wkurzyć na taką przykra niespodziankę. Ja ten zamek bardzo lubię, jeździmy tam rowerami do parku, by posiedzieć nad wodą na pomoście pięknym. Szkoda, że tak beznadziejnie się zachowali. Przypominam o @ - co z klubem robimy Kochana? Ty zarobiona, ja zarobiona, ale inicjatywa super, może pociągniemy? Buziaki z Wrocławia posyłam :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Chamstwo i brak szacunku dla ludzi - czy tylko ja odnoszę wrażenie, że to wizytówka dzisiejszych czasów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Wrocław :) Cieszę się, że mogę tu mieszkać :) Zapraszamy do naszego pięknego miasta częściej! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie dziś byłam na tym zlocie. Nie miałam pojęcia, że taka sytuacja miała miejsce, zwyczajnie nie próbowałam dostać się tam w piątek. Ale faktycznie ogłoszenia mówiły wyraźnie o imprezie trzydniowej.

    OdpowiedzUsuń
  5. No przykre doświadczenie ;[ Organizatorzy dali ciała! Ale Wrocław wam to wynagrodził :))
    Pozdrawiam i czekam na szyjątka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez uwielbiam Wrocław i cieszę się niezmiernie, że może już niedługo zamieszkamy w jego okolicach już na stałe:) Wracamy jak zwabione zapachem motyle:) Mam nadzieję, że to ostatnia taka pechowa impreza dla Was. Najgorzej jak człowiek się nastawi, nakręci a tu taki psikus:(

    OdpowiedzUsuń
  7. No faktycznie zachowanie delikatnie mówiąc prostackie, ale Wrocław cudny ... ależ dawno tam nie byłam ... zazdroszczę
    Pozdrówka ciepłe!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo nieprzyjemna sytuacja! Szkoda. Ale dobrze, że była jakaś alternatywa.
    Mieszkałam kilka lat we Wrocławiu a ostatnio po 18 latach znów odwiedziłam to miasto tyle, że głównie Ogród Japoński a miasto przejazdem. Jednak co nieco zdążyłam zauważyć. Stwierdzam, że bardzo się zmieniło, niektóre miejsca nie do poznania ale nadal Wrocław pozostaje piękny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pozwól, że tekstu na temat zlotu nie skomentuję - szkoda słów. Natomiast nie sposób nie zareagować na Wrocław i Twoje zdjęcia. Magia! Pięknie uchwyciłaś to miasto i cieszę się, że jednak coś z tego dnia miałaś :-) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  10. O jaką piękna matka i córka na koniec.
    Ale jesteście podobne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyny,wyglądacie jak siostry! : ) Cieszę się, że mimo wszystko udało Wam się i tak zamienić negatyw na pozytyw i spędzić miło czas,co wnioskuję po uśmiechach na Waszych buziolach,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, nie dziwię się Twojemu oburzeniu! Ja z pewnością zareagowałabym tak samo, okropna wtopa ze strony organizatorów... ale co tu dużo mówić, Wrocław jest pięknym miastem :) Nawet mój mąż twierdzi, że Wrocław jest "śliczny" - które to słowo rzadko gości w jego ustach jeśli chodzi o określenie jakiegoś przedmiotu czy miasta właśnie :D Twoje zdjęcia - mistrzostwo. Córcia jest bardzo do Ciebie podobna :) Fajnie, że mimo wszystko spędziliście miły dzień :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie, ze Wrocław Wam się udał. Wrocław rzeczywiście piękny, ale zawsze zostanę wierna Poznaniowi. Jest bardziej... kameralny :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.