Uwielbiam zapach lawendy! Kicham po niej jak po tabace (paskudna alergia, wrrrr), ale i tak wącham namiętnie. Tych małych kwiatków mam aktualnie chyba z pięć litrów i sukcesywnie zamykam je w małych buteleczkach, tudzież woreczkach lnianych. Żeby nie wiało nudą i było ślicznie poprostu, woreczki ozdabiam po swojemu. Ten poniżej skończyłam wczoraj. Będzie jeszcze pięć.
Jeżeli ktoś miałby ochotę na sentymentalny powrót do czasów babcinych bieliźniarek, które "perfumowano" właśnie kwieciem lawendy, to zapraszam serdecznie.
Śliczny haft:)
OdpowiedzUsuń