Uuuh, mam ja duuuuży problem z wyrzucaniem śmieci. I nie chodzi wcale o to, że do kontenera daleko.Problem tkwi w szukaniu potencjału w rzeczach, które teoretycznie powinny wylądować dawno w kubełku. Tak też było z plastikową okładeczką na spirali. Okładeczka wcześniej stanowiła część kalendarza, ale że jego czas minął przyszło mu spocząć na stercie makulatury. Okładeczka jednak nie dała się wyrzucić. Czułam, że na pewno do czegoś jeszcze się przyda. Oto i twór nowy na podstawie okładkowej stworzony:
|
Notatniczek może nieduży, ale za to słodki jak wata cukrowa ;) |
W planach jest jeszcze kilka różnej maści. Zajmę się nimi jednak dopiero po weekend'zie, bo mamy z Natalką plany wyjazdowe. Jeśli pogoda dopisze odwiedzimy Lwówek Śląski i tamtejszą cykliczną imprezę AGATOWE LATO.
Zatem wszystkim Wam życzę miłego wypoczynku. Po niedzieli zdam relacje jak było ;)
normalnie znów mnie zaskakujesz:)...no i fajnie ci , bo masz fajny sklep pod nosem z zaopatrzeniem do tego typu dzieł:):)
OdpowiedzUsuńNiesamowite jak z prostej okładki mozna wyczarować arcydzieło.
OdpowiedzUsuń