Obserwatorzy

sobota, 24 czerwca 2017

Nie samym chlebem człowiek żyje...

Zdecydowanie potwierdzam co w tytule. Nie samym chlebem człek żyje, bo do chlebka jeszcze masełko by się zdało  ;). Jeśli chlebek dobry to i samo masełko wystarczy, bo pyszny to zestaw. Smacznego pieczywa jednak w dzisiejszych czasach  ze świcą szukać można. Nam się jednak udało :)
Nasze sobotnie wyprawy na targowisko stały się już małą tradycją. Kiedy wszyscy weekendowo pod kołdrą chrapią ja i pan I. wymykamy się z domu i jedziemy na polowanie zakupowe. Ogromnie lubię te nasze wyprawy. Nic, że wstać trzeba o 5 rano, zimą opatulić się jak Eskimos i po ciemku jeszcze szukać czego nam trzeba. Lubię i już. Targowisko spore i pełne wszystkiego. Tu mebelek, tu kubełek, malowidło artysty nieznanego między rzodkiewką i kwiatkiem na rabatki. Co komu trzeba na 99% tutaj znajdzie. My znaleźliśmy nasz chlebek idealny właśnie i regularnie po niego turlamy się kilometrów parę za miasto co sobotę. Bochen konkretny, piękny kwadraciak, pachnący tak, że całe auto wypełnia swoim aromatem. Zero spulchniaczy, polepszaczy i całego tego badziewia, które wciska się nam w produktach pieczywopodobnych. Zakwas, 2kg mąki i efekt taki, że ja odpadam. Zjadamy do ostatniej kromki. Przez cały tydzień jest niezmiennie pyszny.Skórka może trochę twardnieje, ale wnętrze miękkie jak trzeba. Chleb... jedyny pokarm, który przez całe życie się nie nudzi. Ten konkretnie naprawdę wart jest naszych wycieczek :)


Ktoś może powie, że to zachwyt banałem. Dla mnie jednak chleb prawdziwy to wartość ogromna. Zwłaszcza, że większość produktów aktualnie dostępnych w sprzedaży powoduje problemy żołądkowe większe i mniejsze, alergie pokarmowe, nietolerancje tego i owego. Jajka kurze cuchnące mączką rybną, ziemniaki, które zamiast z czasem wysychać i kurczyć się jak rodzynek rozpuszczają się i capią padliną. Wyliczać można długo. Kiedyś krzywa marchewka i śliwka z robalem były normą. Teraz są produktem eko, za który często krocie płacić trzeba. Wszystko za sprawą pogoni za pieniądzem, która ma wrażenie zapędziła nas już w kozi róg. Zwiększanie produkcji, wydajności z hektara i mamy to, co mamy. Brzuchy puchną, grypy jelitowe szaleją, dzieci i dorośli cierpią, bo jesteśmy tym, co jemy. Chemia we wszystkim- karma dla ludzi niczym dla psów i kotów. Wiary w czystość produktów bio, które aktualnie pojawiają się w najbardziej popularnych sklepach sieciowych , szczerze mówiąc nie mam. Jeśli ktoś tak odważnie handluje czymś, co zdrowe nie jest, do końca szczery nigdy nie będzie. Ot, chwyt marketingowy na zatrute już dość solidnie społeczeństwo. Cena trzy razy większa, sprzedaż bardziej się opłaca, a te bio bananki to i tak pryskane były, żeby do nas w oględnym stanie dojechać. Tofu, humusom, bulgurom, bezglutenowym ciasteczkom, bezlaktozowym serkom, ksylitolom i  innym tworom dzisiejszej foodkultury dziękuję. Stawiam na chleb, co ma smak, jajko od kury, co lata po podwórku, kapustę kiszoną nie zakwaszaną, miód zamiast słodzików chemicznych i tę marchewkę, co może pokracznie urosła, ale nadal marchewką smakuje. Po te produkty gnać będę ze śpiewem na ustach w najgorszą nawet pogodę. Przyjemność mam też ogromną z krótkich pogawędek z panią od chlebka, z rolnikiem, co jajka sprzedaje i wita z uśmiechem "Ach, to Pani!". Sprzedawca ziemniaków, też wie,  że zawsze proszę o te pizdryczki ( małe ziemniaczki młode, co do skrobania wkurzające nieco, ale za to jakie smaczne :) Z takimi zakupami wracam do domu w przednim humorze, w przeciwieństwie do poczucia traconego czasu na kolejki i bieganie po supermarkecie...




Po tym pachnącym śniadaniu energii do pracy mam więcej, lecę zatem dziubać, co tam zamówione ;) Nóżki wypychać, falbanki prasować i pakować dla Was pudełeczka :)







Girlandę z dzwoneczkami jeszcze jedną mam dostępną, jeżeli więc ktoś chętny, to zapraszam do kontaktu drogą mailową: annaporeda1@gmail.com
Można mnie też złapać instagramowo, a i do obserwowania profilu zapraszam serdecznie :):


Wszystkim, co wakacje właśnie zaczynają życzę udanego i bezpiecznego wypoczynku. Ja w tym roku urlop mam na balkonie, jeszcze tylko krzesełka odmalować sobie muszę i nowe siedziska im poszyć :) Póki co praca w toku :D

Miłego weekendu Kochani
Ściskam
Wasza A.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie dobroci. Piękne zdjęcia, aż ślinka cieknie 😊😊😊
    Przesyłam serdeczności 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyskto fajnie, tylko uznanie humusu i Serkow bezlqktozowych "tworami dzisiejszej foodkultury" jest trochę nie na miejscu. Humus jest daniem z innego kraju,tak samo jak Burgery, spaghetti czy pizza. A że przy okazji jest zdrowy i wartościowy to tylko jego plus. Serki bezlaktozowe- nikt nie je ich dla mody, są po prostu ludzie którzy laktozy nie tolerują i tyle. Co do reszty się zgadzam. Ciężko teraz o porządne jedzenie. Na moje szczęście od tego roku mam swój własny ogródek, bez ulepszaczy, nawozów itp. Nie jest Wielki ale już są plany żeby za rok go powiększyć:) Chleb- do dziś pamiętam jak jako dziecko wracając z piekarni odgryzalam go po drodze �� Teraz jak mam czas to pieke sama, jak nie to staram się wybierać najlepszy skład z piekarni. A co do eko owoców i warzyw z marketu- keidys się pokusiłam na eko banany. Syn dostał wysypki��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra, humus znam i wiem czym jest. Jego dobroczynne właściwości też jeszcze wyjdą w praniu, bo jak i wiesz, cieciorka, z której jest robiony, nie jest typową dla Polski odmianą roślin strączkowych. To co do masowej produkcji jest wtłaczane często hodowane jest w warunkach niezbyt ekoligicznych ze wględu na te zyski z hektara właśnie. Dokładnie tak jak soja. Pasztet sojowy sama bardzo lubię. Nastoletnie dziecko kiedy wyrzekło mi się spożywania mięsa wpriowadziło ten produkt do naszego menu. Skąd jednak soja pochodzi? Argentyna, Brazylia, USA... czy jest transgeniczna czy nie? Ktoś to kontroluje? Niekoniecznie. Mówiąc o foodkulturze mówię o pewnych trendach żywieniowych, które pojawiają się co jakiś czas i naprawdę myślę, że głównie marketingiem są kierowane. Tak jak parę lat wstecz nagonka na masło. Takie strasznie szkodliwe, tylko margaryna... Takie hasła głosiła żywieniowa propaganda. Jeżeli jednak poczytasz dokładnie jak wygląda produkcja margaryn, to więcej do ust ich nie włożysz. Reklamy krzyczą "Zdrowe śniadanie dla dziecka, płatki do mleka...kukurydziane i teraz bez glutenu, ale wciąż ten sam smak..." Sensacja. Kukurydza zawsze była bez glutenu, a skąd ta kukurydza i jak bardzo GMO napędzona, to już drugie dno, w którym głośno nikt grzebać się nie chce, bo kasa ucieka. Płatki napompowane cukrem dzieciom też nie służą.Humus zdrowy i wartościowy, larwy z lasów deszczowych też bogate w białko, tylko czy mając możliwość żywienia się zdrowymi produktami lokalnymi musimy po nie sięgać koniecznie? Przygody kulinarne lubię bardzo. Poznawanie nowości też. Codzienna dieta jednak powinna krążyć wokół naszych rodzimych dobrodziejstw, przynajmniej tych, których wartość jeszcze nie została zatracona w tym pędzie za kasą. Problem nietolerancji też znam. Laktozy nie trawię od dawna. Wiem jednak jak jelita reagują na ten serek nawet bezlaktozowy, ale dalej z serem mający wspólnego niewiele, a jak na twaróg z "prawdziwego" mleka uważony w domu, czy sery długo dojrzewające typu Grana Padano. Nietolerancję glutenu próbowano mi wkręcić i przez dośc długi czas studiowałam etykiety bezglutenowych produktów. Szczerze mówiąc syf większy, niż ten gluten. U mnie problem okazał się nieco inaczej sformatowany. Tym, co naprawdę glutenu nie trawią szczerze współczuję. W wielu ptrzypadkach jednak też jest to propaganda, kwestia jakiejś mody, fanaberia. Nastolatki jedna przez drugą prześcigają się w swoich rygorach kulinarnych. Posadzić trzy do jednego obiadu i robi się problem, bo każdej co innego trzeba z talerza wydłubać.Można łykać wszystko, co mówią reklamy, a można włączyć samodzielne myślenie. Ja nie mówię jak kto ma żyć i co jeść. Zdecydowanie mówię jednak za co sama dziękuję bardzo i czego zamierzam się trzymać. Moim zdaniem wszystkie te nietoleracje pokarmowe biorą się właśnie z tego badziewia, które nam się serwuje. Teraz mamy fazę oleju kokosowego. Sprzedaje się rewelacyjnie... jak długo? Olej palmowy już wiadomo jak cudownie działa na organizm, Wszystko kwestia czasu, pytanie tylko czy wszystkie szczury labolatoryjne potulnie łykną nowy towar...

      Usuń
  3. Popieram w 100%:-)) Ja chleb od kilku lat piekę na zakwasie i gdy z jakiś powodów nie mam czasu by go upiec i musimy sięgnąć po ten sklepowy to po prostu rezygnujemy z jedzenia chleba bo tego kupnego nie da się jeść szczególnie gdy poznało się smak prawdziwego pieczywa. Jajka i ser też kupuję od miejscowego rolnika.
    Pozdrawiam serdecznie:-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic nie jest w stanie przebić prawdziwego chleba. I jeszcze jak go tylko masłem prawdziwym posmarować... Pychota!
    Ja też staram się, by do naszego domu trafiało jak najzdrowsze jedzenie. Owoce i warzywa jemy tylko sezonowo. Nie dla nas truskawki, papryka czy pomidory w środku zimy ;) I od razu człowiek lepiej się czuje.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.