Każdy ma jakiś feler. Ideały nie istnieją koniec kropka!
Charaktery bywają różne i jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. To prawda stara i niepodważalna. Te charakterki felery mają większe i mniejsze. Niektóre dodają uroku właścicielowi, a inne są po prostu niestrawne i ludzi dotkniętych przez feler tego typu należy omijać szerokim łukiem.
Niestety nie tylko charaktery feler dopada.
Ciało krucha rzecz i u każdego jakby się przyjrzeć coś się znajdzie.
Mój feler zdiagnozowano jakieś osiem lat temu.
Sama nazwa zabrzmiała magicznie i azjatycko: Hashimoto.
Usłyszałam wtedy "Niech pani za dużo nie czyta, bo smutno się zrobi, trzeba z tym żyć i tyle".
Co racja to racja. Jak człowiek za bardzo wkręci sobie temat do głowy, to sam staje się felerem.
Nastawienie to podstawa, a przykłady pozytywnego myślenia i jego dobroczynnego działania mam w rodzinie. Siostra mojego dziadunia dowiedziawszy się, że ta cholera raczysko ją trawi, krzyknęła "A ja w d.... mam tego raka!". Flance na działce były do sadzenia i od lat wytarte ścieżki do przejścia. Nie było co zaburzać sobie tego rytmu życia tylko z powodu jakiegoś raka... Żyła więc sobie w najlepsze, a raczysko, ku niedowierzaniu wszystkich w koło, stało sobie w miejscu.
Na moim Hashi nie skupiałam się więc wcale. Niestety moja cholera upodobała sobie moje stawy i podgryza je z wielką namiętnością...
Nie piszę Wam tego żeby się użalać. Bujam się do przodu całkiem nieźle i jeszcze wiele lat w pionie pozostać zamierzam ;) Informacją o moim felerku sprawiłam też pewnie wielką radość pewnej osobie. Zapewne w duchu podskoczyła aż do góry i urosła o dobrych parę centymetrów. To kolejny dowód na to, że każde ciało feler posiada. U niektórych głowa nie pracuje jak należy, innym stawy się sypią... W swojej głupocie niech więc celebruje ten moment radości, na zdrowie!
Piszę do Was, bo mój problem staje się problemem powszechnym. Hashimoto to choroba tarczycy. Dotkniętych nią jest wielu, niestety wielu o tym nie wie, a hashi nieleczone robi swoje. Samo hashi, jak mówią lekarze, przebiega bezobjawowo. Niestety jest to choroba autoimmunologiczna i towarzyszy jej cała masa typowych dolegliwości. Nie będę rozwodzić się tu długo nad jej objawami, bo nie chcę zanudzać Was Kochani. Kto chce, doczyta w wolnej chwili. Wpadłam tu dzisiaj z tym wpisem, żeby namówić Was na coś.
Idzie wiosna. Zapewne każda/każdy z Was ma chętkę na zakupowe szaleństwo, odświeżenie swojej garderoby na nowy sezon... Proszę Was żebyście w tym nowym sezonie pamiętali również, a może przede wszystkim, o swoim zdrowiu. Podstawowe badania krwi, to coś, do czego chcę Was namówić. Nie wydacie dużo, możecie je wykonać zamiast dokonania zakupu jednego T-shirt'u. Możecie tym samym wiele zaoszczędzić- Wasze dobre samopoczucie. Dbajcie o siebie Kochani, tym bardziej, że zdolne Wasze głowy i ręce bezwzględnie potrzebne są temu światu. Bywają takie dni, że igła w palcach się nie trzyma, ale walczę z nią, lub czekam na lepszy dzień. Gdybym jednak wiedziała wcześniej, może tej walki mogłabym sobie oszczędzić...
Mój dziergany- dziubany świat- to moja terapia. Sposób na ukojenie nerwów, wyciszenie i idealne ćwiczenie usprawniające ręce :) Nad smyczkiem nie panuję już najlepiej, więc skrzypce póki co leżą w kącie. Gram więc zawzięcie na maszynie, drutach, szydełkach i szpilkach. Trochę inna muzyka, ale efekty bardziej trwałe ;)
Rozkazywać nikomu nie lubię, ale dzisiaj proszę Was o całkowite posłuszeństwo ;) Podarujcie sobie jeden dzień dla siebie. Spuście parę kropli krwi dla pewności, że wszystko gra, a jeśli nawet nie gra, to pamiętajcie, że z każdym felerem można się nauczyć jakoś radzić :)
Wracam do moich igiełek. Dzisiaj ręce działają jak trzeba, tylko noga poległa. Tym bardziej więc, pozycja siedząca jest wskazana jak żadna inna :)
Miłego dnia
Wasza A.
Moja Zuzia ( lat 5,5 ) też ma Hashimoto po mnie i po babci niestety, już ją od roku leczymy. Ja dzięki bogu na razie nie narzekam,mam dobrze ustawiony hormon na 2,5 i jest git ;o)
OdpowiedzUsuńmasz rację, kazdy boryka sie z jakims utrapiejiem :-(
OdpowiedzUsuńOjjj tak tak ...każdy swój feler ma :) ale najważniejsze gnać do przodu i nie rozczulać sie nad sobą :) dużo zdrówka i pogody ducha :)
OdpowiedzUsuńProblem dobrze mi znany, "objawił" się w zeszłym roku. Więc i swoje dołożę- u mnie zaczęło się okropnym zmęczeniem, czasem nie miałam siły zwlec się rano z łóżka, ale sobie tłumaczyłam, że ciąża, że poród, że macierzyństwa początki trudne... No i że nie ma co się nad sobą użalać, tylko ruszyć i brać do pracy. Szczęściem mąż zaciągnął na badania, lekarz szybko dobrał leki i po 5-6 tygodniach poprawa była ogromna.Czym szybciej postawiona jest diagnoza, tym mniej spustoszeń w organizmie i łatwiej sobie później z felerem poradzić:) Więc jak najbardziej jestem za- nowa wiosna, nowe badania:)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i nie dawaj się chorobom, trzeba walczyć, a wiem co mówię już mi mija 5 lat od wyleczenia pewnego skorupiaka i on wie, że ma zakaz wracania ;))) Ważne jest nastawienie, a odkąd do Ciebie zaglądam wiem, że silna kobieta z Ciebie i tak trzymaj :))) Pozdrawiam A zajęcza panna cudna :)) Mojemu zajęczemu Mieciowi napewno by w oko wpadła ;)))
OdpowiedzUsuńKazdy ma mola,ktrory go szmola.
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie dzielna kobitko i nie nie dawaj sie jakiemus japoncowi czy kitajcowi:)
Wiem,latwo sie pisze.
Krolisie przepiekne.Wymuskane w kazdym szczegoliku.Pachnace wiosna:)
Ha! A ja właśnie parę chwile temu, zanim przeczytałam Twojego posta, zapisałam się na wizytę kontrolną u gina. Endokrynolog musi poczekać do następnego miesiąca, bo mój portfel tyle na raz nie zniesie (miałam niedoczynność, która po porodzie zwiała, ale kontrolować trzeba).
OdpowiedzUsuńO jak... każdy ma swój feler...
OdpowiedzUsuńZdrówka Aniu i powodzenia we wszystkim co robisz! :-)
Ja walczę od kilku lat z głęboką anemią i zwalczyć nie mogę i z pewnością jeszcze w marcu wybiorę się na badania! Dziękuję za przypomnienie, że zdrówko najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńi ja życzę zdrówka Tobie Aniu-ja też mam swoje felery niestety... A królisia cudowna!!!:) Naprawdę mnie urzekła:)
OdpowiedzUsuńPo takiej dawce pozytywnej energii którą nam dajesz każdy feler staje się tyciusieńki .Zdrówka Tobie Aniu i wszystkim pozytywnie zakręconym w swym szaleństwie uroczo cudownym blogerkom ;-)
OdpowiedzUsuńMnie nie musisz namawiać - co roku robię badania krwi, a w tym roku w styczniu dodatkowo zrobiłam TPO i TSH - wszystko w normie. A Tobie życzę dużo siły aby powstało jeszcze więcej pięknych szyjątek :)
OdpowiedzUsuńPiękny króliczek
OdpowiedzUsuńNo niestety, każdy ma jakiś feler. Najważniejsze go ustalić.
OdpowiedzUsuńZajączek super!
Zgadzam się z Tobą i jakoś telepatycznie chyba kilka dni temu się przebadałam i mam anemię, więc dobrze zrobiłam spuszczając parę kropli krwi :) zachęcam również wszystkich do sprawdzenia siebie :)
OdpowiedzUsuńA królisia cudna i niech ta Twoja pasja służy Tobie w ćwiczeniu stawów, a nam w podziwianiu i wzdychaniu z zachwytu :) To tez kojące na wiele schorzeń ;)
A ja też mam Hashimoto zdiagnozowane od 2 lat i jakoś tak uznałam, że to nic groźnego i wystarczy 1 tabletka dziennie i nic się dziać nie będzie. Czy to prawda? Zbaczymy. Na razie z sukcesów - 8 miesięcy zdrowej i bezproblemowej ciąży już za mną... :)
OdpowiedzUsuńCóż powiedzieć na tak mądrego posta? Chyba tylko życzyć wszystkim Wam zdrowia i siły do walki z tą podłą chorobą. Znam ją, bo podejrzewano ją u mojego wówczas 4 letniego syna. Na szczęście uff to nie to.
OdpowiedzUsuńMasz rację...wolny dzień to najlepsze lekarstwo,czasami warto odpuścić...królisia jest cudna,ma idealnie wyprasowany fartuszek :)
OdpowiedzUsuńSuper, że nakłaniasz kobiety do badań. Kobietki badajcie się!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo siły do walki z chorobą, a królisia super, zresztą jak każde Twoje szyjątko.
Mam jeszcze pytanie, czy zapisy do Klubu stworzonego przez Ciebie jeszcze aktualne, czy lista zamknięta?
Pozdrawiam
Iwona
Trzymaj się i zdrowia życzę ;)
OdpowiedzUsuńZdrowia zycze choc cene jego znam kazdego dnia pieknie było móc przeczytac takie słowa jak felerek odrazu lepiej sie na duszy robi jak slyszy sie felerek nie choróbsko czy inne zmartwienie buzi duze :)
OdpowiedzUsuńA ja tak dawno nie byłam na badaniach, i u lekarza od dolnych partii, az wstyd się przyznać :-(
OdpowiedzUsuńMasz rację Ania, że to takie ważne i tak nie wiele kosztuje. Musze się zmobilizować.
Zdrówka Ci życzę, trzymaj się ciepło!
Aniu,dzielna z Ciebie babka,że się nie dajesz,tak trzymać:))Ja od jakiegoś czasu jestem honorowym dawcą krwi,więc mam krew za darmo dokładnie przebadaną:) Dużo radości na nowy tydzień Ci życzę;))
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle,to Twoje szyjątka wyglądają tak,jakbyś igłę trzymała niebywale pewnie w paluszkach;)
Piękne zające wygrałaś tą igłą i nitką i swoimi zdolnymi i cierpliwymi paluszkami.Życzę siły i pogody ducha. Nie wiem jak ktoś może się cieszyć z czyjejś choroby...ten ktoś jest bardzo ubogi. Dobrze,że sie tym nie przejmujesz,choć pewnie w głębi Ci to gdzieś siedzi skoro o tym piszesz.To co wysyłamy w swiat prędzej czy później wraca do Nas.I do ego ktosia niestety tez wróci. Ja wysyłam Ci duzo ciepłych mysli i uśmiechu.
OdpowiedzUsuń