Królicze łapki i uszy wszędzie, gdzie nie spojrzysz...
Taki był zamiar, ale szybko rozchodziły się po nowych domach i króliczy tłum malał z dnia na dzień. Zostało tylko parę zdjęć, ale i wspomnienie tych radosnych min nowych właścicieli moich króliczych dzieci.Każde inne, każdemu poświęciłam wiele godzin pracy. Wieloma z nich bawią się do dzisiaj parę już lat temu obdarowane dzieci z mojej rodziny. Czasem tylko wracają do mnie na chwilę dla podratowania zdrowia,a bo to płaszczyk trzeba podszyć, albo ucho, bo od ciągania nieco się naderwało.
Każdy w innym może być kolorze, każdemu można nadać indywidualny charakter. Ograniczeń nie ma. Ograniczać może tylko brak fantazji ;)
Jakie piękne!!! A te hafty mnie po prostu rozbrajają.
OdpowiedzUsuń