Obserwatorzy

niedziela, 4 czerwca 2017

Rękodzielnicze zachwyty :)

Jakiś czas temu obiecałam Wam przedstawić kilka postaci ze świata rękodzielniczego, które moim zdaniem zasługują na Waszą uwagę. Osób wykonujących prace w różnorakich technikach jest aktualnie całe mrowie. Bazarki sezonowe, sklepiki z rękodziełem, blogi, "fejsbukowe" strony sprzedażowe rozmnażają się jak króliczki. Dużo tego wszystkiego , no i jakość, mówiąc delikatnie, bywa różna, a czasem wręcz żadna. Rękodzielnicy prześcigają się też często nie w ambicjach i kreatywności, a jedynie w cenie. Wszystko, byle by sprzedać swoje, najlepiej jak najwięcej, najskuteczniej. Portfel pełny, kasa się zgadza, no i jest nadzieja, że konkurencję ceną się wykosi...
Przykładem idealnym mogą być szyte tulipanki, których to autorów uaktywnia się gromada licząca setki osób, jeśli tylko na FB ktoś na takowe zgłosi zapotrzebowanie. Aby konkurencyjnym być cena leci w dół na twarz i jakością praca poziom bruku osiąga w oka mgnieniu. Widziałam już takie 3zł za sztukę. Uroda adekwatna do ceny. Myślę, że nawet Chińczyk z Aliexpress wolał by wydać pieniądze gdzie indziej. Jednak i na taki towar chętni się znajdą. Dlaczego? Tak już świat jest urządzony, że odbiorców słabej jakości towaru jest więcej, niż tych, którzy jakość ocenić potrafią i oczekiwania co do niej mają konkretne. Wierzcie mi też, że nie jest to kwestią zasobności portfela. Mój nigdy zbyt grubiutki nie był, ale jestem zdania, że mając mało, tym bardziej nie stać człowieka na wywalanie pieniędzy na barachło. Środkowa półka cenowa zawsze była moim celem, bo na tę najwyższą jeszcze muszę dłuuugo popracować ;) Kupowanie najtańszych produktów zbyt często bywa wyrzuceniem ciężko zarobionych groszy na coś, co szybko ląduje w kubełku na śmieci. Zdecydowanie, nie stać mnie na to. Na co zwracać uwagę wybierając prace rękodzielnicze? W pracy rąk diabeł tkwi w szczegółach. To detale stanowią o wartości całości. Sweterki Chanel są drogie, bo i jakość materiałów jest bardzo restrykcyjnie kontrolowana, a i wykonanie to mozolny proces wymagający i wiedzy, i czasu. Odszycie listwy z guziczkami następuje po ręcznym przeliczeniu liczby oczek.Wszystko musi być na swoim miejscu, według ściśle określonych standardów. Bez wiedzy jak starannie prace są wykonywane nie każdemu udaje się wyłapać różnicę pomiędzy rękodziełem, a rzeczą ręcznie wykonaną. Wierzcie mi jednak, że różnica jest ogromna. Już sama nazwa "rękoDZIEŁO" brzmi przecież dumnie. Dzieło, to twór posiadający wysokie walory estetyczne, jest zwyczajnie mówiąc PIĘKNY. No i ten drugi człon, o którym też się ciągle zapomina: "ARTYSTYCZNE", takie poparcie idei jaką jest tworzenie rzeczy ręcznie przy małym nakładzie, ale o wielkiej wartości i dużym ładunku emocjonalnym. Wielu pisze ksiązki, rzeźbi, wiersze klepie, ale nie każdy efekt takiej pracy porusza, zapada w pamięć i jest wystawiany na piedestał przez wieki całe. Rękodzieło jest również dziedziną, w której należy dążyć do doskonałości, a twory charapane na ilość i dla szybkiego zysku na nazwę rękodzieło zwyczajnie nie zasługują.
Jak to jest, że jedni różnicę dostrzegają, a innym jest wsjo rawno? Oglądając niedawno jeden z programów Doroty Szelągowskiej  dotarło do mnie, że taką zdolność albo trzeba w sobie mieć, albo wypracować ją na odpowiednim poziomie. Jak ze smakowaniem wina. Można pić procenty przez całe życie wyłącznie dla tych procentów, ale można nauczyć się wino smakować i dopieszczac podniebienie.
Pani Dorota wykonując projekt pokoju dla bliźniaków, kiedy tylko chłopcy stanęli przed nią po raz pierwszy, wyłapała w nich wszelkie różnice wizualne. Ja jakimś cudem też nigdy nie miałam problemów z identyfikacją moich koleżanek bliźniaczek, których miałam po jednej parze i w szkole, i w szkole muzycznej, i na podwórku też. Zawsze wiedziałam która jest która, bo zawsze zwracałam uwagę na drobnostki. Z pozoru tacy sami, praktycznie identyczni ludzie, a jednak inaczej się uśmiechają, inne gesty wykonują, często masa ciała, wzrost jest innny, albo ze względu na cechy charakteru jedna z dziewczyn jest bardziej rostrzepana i nigdy nie chce się jej rozczesać kucyka porządnie ;) Agata i Beata z mojej klasy licealnej wiedzą o czym mówię ;) Wielu mogły robić w balona, zamieniać się na lekcjach wypychając do tablicy tę mocniejszą z chemii, ale kto różnicę w detalach przyswoił, ten wiedział co jest grane.  Tak samo działa ocena wizualna wszystkiego, z czym się stykamy w życiu. Tak samo jest z rękodziełem. Im więcej detali jest starannie ogarniętych, dopieszczonych, tym większa wartość całej pracy. Nawet jeśli dla niektórych dając im do rąk dwie lalki wykonane z jednego projektu przez dwie różne osoby różnica nie będzie do wyłapania. Dla kogoś, kogo poczucie estetyki czochra czołem po rynsztoku nawet dzieła Leonardo da Vinci  bedą zwyczajnymi mazidłami.   Jeśli jednak komuś zależy i chce dostrzec różnicę warto, żeby nauczył się otwierać oczy szerzej i widzieć drobnostki zanim zainwestuje w śmieci.
Kim zachwycam się ja w rękodzielniczym świecie? Jest paru artystów wielkiego kalibru, na których trafiłam buszując po sieci miedzynarodowo, ale u nas również znajdziecie paru skromnych, acz niebywale zdolnych ludków, do prac których wzdycham niezmiennie.

Pierwsza do golenia Marta... No i żeby nie było, nie jest to post sponsorowany i bez oczekiwań w zamian pisany. Zwyczajnie dzielę się z Wami tym, co dobre, bo tym zawsze dzielić się jest najprzyjemniej :)

Wracając do wspomnianej Marty. Marta, czyli Meis Ideis http://meis-ideis.blogspot.com/  prawdziwa czarodziejka lnianych konstrukcji. Nie dość, że cudnie ten lniany swój świat obszywa, to jeszcze na dokładkę obłędne zdjęcia czyni. Ktoś kiedyś zarzucił mi samej, że takie zbliżone mocno zdjęcia robię i przez to wszystko duże się wydaję. Na zbliżonych zdjęciach jednak widać dokłanie całe starania, godziny pracy i to serce, którym niektórzy szczycą się przy  swoich masówkach, a serca w nich nie widać wcale, no chyba, że do mamony. Marta zbliżeń nie musi bać się wcale. Niezwykle umiejętnie dokumentuje pracę w swoich kadrach, a ja zawsze z zachwytem zaglądam na jej profil. Dłużej więc nie gadam, sami zobaczcie, bo warto. Takie prace warte są wiele, nie mówiąc jedynie o finansach. Warte są wspierania i doceniania. Druga taka Marta Wam się nie powtórzy ;)
Pozwolę sobie jeszcze tylko podkraść jedno z jej zdjęć dla Was tak na zachętę:

Zdjęcie pochodzi z bloga meis-ideis i jest w całości jej własnością. 

Czarodziejka kolejna: Jagoda z http://jagodowo-art.blogspot.com/  ale więcej prac znajdziecie na FB.
Mistrzyni masy solnej. Materiał niby banalny, bo i dzieci w przedszkolach w masie solnej pracują, ale Jagoda wyniosła ją na poziom mistrzowski.

Zdjęcie pochodzi z bloga jagodowo-art i jest własnością jego autorki

Czy nie jest piękny? Każda jedna krateczka, kropeczka, każda fałdka spódniczki jest przemyślana, staranna, nic za dużo, nic za mało. Tak pięknych prac z masy solnej nie widziałam nigdzie, mimo, że trochę zjeździłam i się naoglądałam różności. Dla Jagody ogromne brawa i ukłony.

Czas na konkurentkę ;) czyli kobitkę, która jak ja głównie zabawkami szytymi się para. Niby konkurecji nie powinno się promować, ale jak jest zdrowa, niezawistna i motywująca, to żaden strach mówić o niej światu. Moja ulubiona konkurentka: Ela z http://elis-zamiast.blogspot.com/ 
Kiedy zgłasza się do mnie ktoś z zapotrzebowaniem na coś, czego nie mam w swojej ofercie, ze spokojem serca mogę polecić Elę, bo wiem, że oddaję moich klientów w dobre ręce. Te ręce właśnie Eluśkowe wszystko doszywają jak trzeba, wypychają pięknie, dekorują starannie i rzetelnie godzinami całymi pracują nad jak najlepszym efektem. Wszystko, co doprasowane ma być, jest doprasowane. Stebnowania dopasowaną kolorystynie nitką ( tak tak, taki detal, o który nie dba wielu zabawkarzy... szycia zewnętrzne we właściwym kolorze, a nie wszystko szyte jedną nitką, byle szybciej...). Ela wie o co w tym wszystkich chodzi i czasem pogadamy sobie szczerze o zmianach w rękodzielniczym świecie. Głównie jednak telefonicznie, bo czasu brak na spotkania, bo staranna praca zawsze ten czas pożera zachłannie... Czasem też zastanawiamy się z Elą jak to jest, że ci, co barachło w świat wypychają dorabiają się majątków, a ci co się starają bardzo, tak często są niedowartościowywani... No ale Disco Polo też słuchają tłumy, a jazz jest dla nielicznych..., dlatego gwiazda polo disco mieszka w willi z basenem, a muzyk jazzowy nie ma kasy na paliwo, żeby na koncert dojechać :P  Ot i taka artystyczna rzeczywistość. Tych, co się starają docenia się pośmiertnie, kiedy brak jest mocniej odczuwalny i nic wartościowego nie powstaje na tle zalewającej nas bylejakości...
Eluśkowe skrzaty dla mnie bomba:

Zdjęcie pochodzi z bloga Elis i jest jej własnością
 
Wszystko równiutkie, tkaniny łączone zgrane ze sobą w punkt, na szwach nic się nie rozłazi, oczy nie jedno na Maroko drugie na Kaukaz, ale we właściwych miejscach i patrzą zalotnie. Eli anioły też zachwycają, no i koniki... ech... Elka, fajnie, że jesteś!

Czas na papierove love, czyli Ala i jej cudne wianki https://www.facebook.com/EKOwianki/


O Alicji kiedyś już wspominałam, ale mam wrażenie, że kobitka przerasta artystycznie samą siebie. Zatem przypominam Wam o niej z radością.
Wtedy też pisałam, że sztucznych kwiatów nie lubię, żywe wolę, ale w rękach Ali ten papier ożywa, rozkwita i zachwyca urodą. Jej prace są jeszcze piękniejsze, bogatsze i myślę, że to czysta przyjemność taki wianek zakupić i na niego patrzeć, lub podarować komuś, kto szczególne miejsce w sercu zajmuje. Ala, wymiatasz ;)

Tyle na dzisiaj. Obiad muszę zmontować, a w menu młode ziemniaczki z sosem śmietanowym na szczypiorku. Szczypiorek hodowla własna balkonowa . Pojęcia nie macie  jak się cieszę z tej zieleniny :DDD  Do tej pory byłam ogrodniczym destruktorem i każdą zieloną roślinkę doprowadzałam wolniej lub szybciej, ale jednak do zgonu... Niedawno coś się zmieniło i co zasieję, to rośnie :DDD )
Ziemniaczki wybrałam same pizdryczki takie, maleńkie jak orzechy, bo najsmaczniejsze. Ktoś to teraz oczyścić musi, więc zaraz szoruję do kuchni szorować i skrobać :)

Co u mnie szyciowo?  Różnorodnie bardzo, ale o tym za dni parę... Ostatnio grzebię znów wieczorami po zgromadzonej w domu literaturze i chęć mam wielką przerobić wzdłuż i wszerz projekty tildowe.
Wszystko prze tego kuraka ;)



Oki, zostawiam Was z lekturą i szczerą zachętą do odwiedzin u przedstawionych dziewczyn. Kochajcie rękoDZIELNIKÓW ARTYSTYCZNYCH bo dzielni są, zawsze się starają i nigdy nie przedkladają zysku ponad jakość

Z niedzielnym pozdrowieniem
Wasza A.

10 komentarzy:

  1. Znów jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich myśli i niezwykłego talentu ubrania ich w słowa. Zgadzam się z Tobą w 100 %, bo sama często zadaję sobie pytania, jak to jest, niby to co robię się podoba, niby chwalą, a jakoś sprzedać nie potrafię, jeśli już, to włożony czas i środki są nieadekwatne do ceny, dlatego częściej wolę dać, niż sprzedać za bezcen, bo mam większą satysfakcję, na dodatek pozbawioną moralnego kaca. Pięknie piszesz o swych mega zdolnych koleżankach. Elis podziwiam od dawna, za pozostale namiary dziękuję, nie omieszkam wpaść z wizytą.
    Miłego tygodnia 🌼

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, sprzedaż czegokolwiek nie jest wcale łatwym zadaniem. Tym bardziej kiedy rynek jest tak przepełniony, do tego internet... Sztuka marketingowa niby do opanowania, ale trzeba się w tym umieć odnaleźć. Ja też ciągle się jej uczę. Pozdrawiam Bożenko serdecznie i dziękuję za miłe słowa. No i powodzenia w dalszych działaniach artystycznych :)

      Usuń
  2. Aniu, ale mnie zaskoczyłaś. I oczywiście uradowałaś. Jest mi bardzo miło, że poświęciłaś mi tyle uwagi i cennego czasu. To pokazuje, że nie ma w Tobie chorej zazdrości i pychy. Do tego piszesz tak cudnie i ciekawie, że od razu mam ochotę odwiedzić pozostałe dziewczyny. Bożenka ma rację, tak cudnie i lekko ubierasz myśli w słowa, że czytając Twe posty co chwilę się uśmiecham. Co do naszej pracy - no cóż, też mi się marzy, że rękodzielnicy będą bardziej doceniani, że polska chińszczyzna nie bedzie psuła rynku i zniechęcała do zakupów. Buziaki serdeczne przesyłam z zimnego Petersburga !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eluśka, zazdrość to uczucie mocno destrukcyjne, a Ty i Twoja praca to dla mnie i radość, i motywacja. Pozdrawiam serdecznie i uważaj tam na się ;)

      Usuń
  3. Jak pięknie napisane! :)
    Masz rację z tym disco polo i jazzem - niestety... Podobnie to "Fakt" cieszy się największym powodzeniem wśród prasy - masa czyta to, co masowe, co tanie, co jakością... no właśnie.

    Prace z masy solnej... WOOOW! Jestem pod wielkim wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, jak mówisz. Masówka jest dla mas i nie ma w tym nic złego, ale trzeba mocno i wyraźnie akcentować obecność tego, co wyjątkowe i przez to bardziej wartościowe. Jagodowe aniołeczki są naprawdę nieziemskie. Uwielbiam wszystkie bez wyjątku :)

      Usuń
  4. Jakość zawsze sama się obroni. Lato na progu, więc ja kolejny już rok z rzędu, wyciągam torbę od Ciebie Aniu. I Ciągle tak samo się nią zachwycam! Dziękuję za nią kolejny już raz :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam Cię do wyrażania myśli i komentowania wpisów.Każdy głos jest dla mnie cenny i pomaga w rozwijaniu bloga.

Jeżeli podobają Ci się moje zdjęcia znajdziesz ich więcej na instagramie. Odnośnik do profilu widoczny jest po prawej stronie ;)

Dołącz do grona obserwatorów na profilu Facebook'owym. Będzie mi niezmiernie miło.